Reklama

Lifestyle

W sobotę odsłonięcie ławeczki Majstra Biedy w Wetlinie

Aneta Gieroń
Dodano: 12.05.2023
74004_1
Share
Udostępnij

W sobotę, 13 maja o godz. 17.00 w Starym Siole w Wetlinie odsłonięcie pamiątkowej ławeczki Władysława Nadopty, legendarnego „Majstra Biedy” z piosenki Wojtka Bellona. Wędrując na Przełęcz Orłowicza, choć na chwilę będzie można przysiąść przy lwowiaku, którego w Bieszczadach znali wszyscy.  Koncert Wolnej Grupy Bukowina też będzie.
Władysław Nadopta w Bieszczady przyjechał w latach 60. XX wieku i został w nich do końca życia. Wcześniej mieszkał na Śląsku, gdzie pracował w kopalni, ale urodził się we Lwowie 15 maja 1922 roku w Święto Polskiej Niezapominajki. 
– Nadopta często zaglądał na połoninę, bo po noclegu, o świcie ruszał na jagody, czasami koczował tam całymi tygodniami – wspomina Lutek Pińczuk, przez wiele lat gospodarz „Chatki Puchatka” na Połoninie Wetlińskiej. – Przychodził też pod koniec zimy, by ruszać za zrzutami i wracał dopiero jak zaczynały się jagody. Rzeźbę zaprojektował i wykonał prof. Jacek Kucaba z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, członek Grupy Bieszczadzkiej GOPR, znakomity rzeźbiarz, autor postaci Wojtka Belona na ławeczce w Busku-Zdroju.

To nie może być jedynie pomnik Władysława Nadopty opisywanego jako zakapior. Władek nie pił denaturatu, nie spał po rowach, nie wysiadywał pod sklepem, nie prosił nikogo o wsparcie, ale miał w sobie tyle ciepła, filozoficznego piękna, że chwytał za serce – twierdzi prof. Kucaba. – Chciałem oddać w zimnym metalu ciepło jego postaci.
Władysław Nadopta wygląda jakby przysiadł na ławce tylko na chwilę. Patrzy do góry. Nocą w gwiazdy, w dzień grzeje twarz do słońca. Na ramionach usiadła mu wiewiórka i ptak. Obok stoi koszyk-łubianka z jagodami.
Do dziś wspominam ostatni koncert na festiwalu „Bieszczadzkie Anioły”, gdy Władek pojawił się w Górnej Wetlince, a my śpiewaliśmy nie tylko o nim, ale dla niego. Pomysł ławeczki przyjęliśmy z entuzjazmem – mówi Wacław Juszczyszyn, lider Bukowiny.
Majster Bieda pod Małą Rawkę długo miał szałas, a gdy już zbudowano schronisko, główną bazę założył właśnie tam. Miał przy schronisku własną budę, ocieplone legowisko i tam najczęściej przesiadywał.
– Władek był ekologiczny w najlepszym tego słowa znaczeniu – podkreśla Lutek Pińczuk – Prawdziwy człowiek gór, tylko nimi żył i tylko w nich chciał zostać. Napisano o nim niejeden artykuł w gazecie, niejedno opowiadanie, wielu chciało mieć z nim kontakt, ale on rzadko bywał na oficjalnych okolicznościach. Zazwyczaj przyjeżdżał na Dzień Ratownika, bo czuł się z nami mocno związany. Przesiadywał na dyżurce w Górnych, wpadał na połoninę, miesiącami był pod Rawką, przyjaźnił się z Robertem Żechowskim, z którym przygotowywali legendarne już placki z Jagodami. Władek wódki nie lubił, pił wódkę tylko w herbacie, więc czasem po piątej herbacie już mu nic nie przeszkadzało. Był jagodziarzem z dawnych czasów, przestrzegającym niepisanego kodeksu, który reguluje nasze podejście do natury.

Majster Bieda był wielkim przyjacielem goprowców, często zaglądał na dyżurkę w Ustrzykach Górnych, w Jaworcu czy pod Tarnicą. Bywało, że gdy ratownicy szli na akcję, zostawał przy radiotelefonie stacjonarnym, pomagając w utrzymaniu łączności. Był odznaczony honorową odznaką „Za Zasługi dla Ratownictwa Górskiego” jako jedna z nielicznych osób niebędących ratownikiem GOPR.
Zmarł w czerwcu 2005 roku w Domu Pomocy Społecznej w Moczarach. Kilka dni wcześniej wyszedł ze szpitala w Sanoku, gdzie leczył astmę, ale to problemy z sercem było przyczyną jego śmierci. Został pochowany na cmentarzu w Jasieniu koło Ustrzyk Dolnych.– Skoro Majster Bieda nie może leżeć na cmentarzu w Wetlinie, niech swoją postacią przypomina o bieszczadnikach sprzed lat. Niech przyjdzie „zieloną wiosną” do Wetliny i siądzie na oczyszczonym z zielska przydrożu, patrząc na niepusty gościniec, kładąc obok swój skromny plecak, może łubiankę z grzybami czy jagodami… Niech przycupnie nieopodal sklepu, by przypomnieć czasy ludzi wolnych – dodaje Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Ławka stanęła z inicjatywy emerytowanego sołtysa z Wetliny, Andrzeja Łukaszczuka i Agaty Basaraby, która przed laty mieszkała w Cisnej i znała Majstra Biedę. W ubiegłym roku zorganizowano internetową zbiórkę pieniędzy na odlew i instalację ławki z postacią Majstra Biedy.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy