Zatańczyć menueta, zasiąść do wspólnego śniadania z rodziną Potockich, albo przyjrzeć się replice balonu, którym Jan Potocki jako pierwszy Polak w historii, w 1790 roku wzbił się w powietrze – to wszystko jest możliwe w multimedialnym centrum, jakie powstało w Muzeum-Zamku w Łańcucie. W historycznych budynkach Oranżerii i Ujeżdżalni otwarto Centrum Edukacji Tradycji im. Jana Potockiego – polskiego pisarza, podróżnika, polityka, obywatela trzech państw i poddanego sześciu władców. Autora „Parad” i „Rękopisu znalezionego w Saragossie", człowieka zafascynowanego zjawiskami nadprzyrodzonymi, ekscentryka i erudyty wykraczającego poza ramy swojej epoki. I dokładnie takie jest nowo powstałe CET, w którym prawie dotykamy, smakujemy, słyszymy i czujemy życie codzienne Pileckich, Stadnickich, Lubomirskich oraz Potockich na przestrzeni kilkuset lat. Od piątku, 24 czerwca Centrum otwarte jest dla turystów.
Wit Karol Wojtowicz, dyrektor Muzeum-Zamku w Łańcucie nie kryje, że marzenia, o gruntownym remoncie Ujeżdżalni i Oranżerii pojawiły się już 2014 roku, ale jak to zwykle bywa, plany przegrały w konfrontacji z brakiem pieniędzy. Te pojawiły się kilka lat później i to nie małe. Koszt powstania Centrum Edukacji Tradycji przekroczył 32 mln zł. Więcej niż 22 mln zł dopłaciła Unia Europejska, 694 tys. zł wyniosło dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, samorząd województwa dołożył ponad 7 mln zł, a łańcuckie muzeum z własnych środków dopłaciło aż 2,5 mln zł.
Dzięki temu powstał projekt piękny architektonicznie i zachwycający merytorycznie, pozwalający Muzeum-Zamek w Łańcucie stanąć w jednym szeregu z najnowocześniejszymi obiektami muzealnymi w Europie. To już nie jest bierne poznawanie prawie 400-letniej historii jednej z najwspanialszych rezydencji arystokratycznych w Polsce, ale podróż w czasie i zanurzenie się wszystkimi zmysłami w życie dawnych lokatorów zamku. W nowym Centrum niejako ucztujemy z Lubomirskimi, dotykamy zabawek w pokoju dziecięcym, a dzięki multimedialnej podłodze tańczymy na balu menueta, by po chwili wybrać się w podróż z księżną Marszałkową.
Wit Karol Wojtowicz, dyrektor Muzeum-Zamek w Łańcucie z Martą Dąbrowską i Michałem Długim ze Stowarzyszenia Rekonstrukcyjnego Krynolina. Fot. Tadeusz Poźniak
– Inspiracją było dla nas Centrum Nauki „Kopernik” w Warszawie – przyznaje Wit Karol Wojtowicz. – Turyści zwiedzając zamek od zawsze zafascynowani byli stylem życia jego dawnych właścicieli. Jednocześnie trudno nam było dokładnie opisać, jak przed laty świętowano, bawiono się, gotowano, czy obchodzono różnego rodzaju uroczystości rodzinne i państwowe. W CET to wszystko można poznać.
Centrum Edukacji Tradycji im. Jana Potockiego
Po dawnych wnętrzach Oranżerii, gdzie jeszcze nie tak dawno królowały tropikalne rośliny i rzadkie gatunki ptaków, nie ma już śladu. Na dwóch kondygnacjach budynku, który powstał na początku XVIII wieku, pojawiły się multimedialne sale. W trakcie remontu spodziewano się odkopać piwnice, na co wskazywały zapiski z końca XIX wieku, ale te okazały się nieprawdziwe. Odkryto natomiast prawie 200-letni system rozprowadzania ciepłego powietrza. Niestety, nie udało się go zachować, wykonano natomiast dokładną dokumentację i na jednym z multimedialnych ekranów zwiedzający mogą się dowiedzieć, jak ów system grzewczy działał.
– W Oranżerii znalazła się też replika balonu braci Montgolfier – tego samego, który w 1783 roku po raz pierwszy uniósł człowieka nad ziemię, a którym Jan Potocki, pisarz i podróżnik, autor „Rękopisu znalezionego w Saragossie” oraz poseł na Sejm Czteroletni, przeleciał 16 maja 1790 roku nad Polami Mokotowskimi w Warszawie. Co więcej, w Oranżerii jest też film z lotu balonem nad Łańcutem z wykorzystaniem starych map – opowiada Edyta Kucaba-Łyszczek, kierownik działu edukacji muzealnej Muzeum-Zamek w Łańcucie.
Dzięki Grupie Lotniczej Roleski, replikę XVIII-wiecznego balonu także w czerwcu 2022 roku można podziwiać przed Muzeum-Zamkiem w Łańcucie.
– W Centrum opowiadamy o przeszłości w sposób wizualny, nowoczesny, co bardzo ważne dla młodego pokolenia i współczesnego świata. Tutaj odbiorca czuje, jakby wchodził w przestrzeń historyczną, a tym samym mniej lub bardziej świadomie zdobywa wiedzę. Czy zechce ją pogłębić? To będzie zależało już od niego – dodaje Edyta Kucaba-Łyszczek.
Parter Oranżerii pokazuje historię zamku, jego architekturę za czasów Lubomirskich i Potockich. Są też dekoracje teatralne oraz prezentacje dotyczące założeń ogrodowych wokół rezydencji w Łańcucie.
– Drugie piętro zabiera nas w podróż do życia codziennego zamku – mówi Bożena Lauzer, kustosz, pracownik działu edukacji muzealnej Muzeum-Zamku w Łańcucie. – Możemy poznać dworską kuchnię, jej naczynia, przepisy, być uczestnikiem XVIII-wiecznej uczty, na balu zatańczyć poloneza i menueta oraz wybrać się w podróż z księżną Izabelą Lubomirską, najwybitniejszą przedstawicielką Oświecenia w Polsce. Wszystko to dzięki wykorzystaniu w Oranżerii podłóg multimedialnych, urządzeń holograficznych, ekranów dotykowych, multimedialnego kredensu, czy stołu z grami: warcabami, szachami i innymi. Odbiorca wyrusza w podróż w czasie i ma szansę urzeczywistnić swoje marzenia. Pomagają mu w tym chociażby lekcje tańca na ścianie, podświetlane klepki na podłodze, czy lustra na ścianie jak w sali balowej.
Oranżeria. Fot. Tadeusz Poźniak
Przy realizacji filmów oddających klimat uczt i balów na zamku w Łańcucie wzięło udział ponad 100 osób. Pieczołowicie odtworzono fryzury i stroje z epoki oraz historyczne potrawy na stołach.
W zamku Frydlant w Czechach kręcone były sceny kuchenne, które do złudzenia przypominają te, jakie toczyły się w zamku w Łańcucie przeszło 100 lat temu. Z tradycyjną kuchnią opalaną drewnem, replikami naczyń i całodziennym rytmem przygotowania dworskiego śniadania, obiadu i kolacji.
Ujeżdżalnia w Muzeum-Zamku w Łańcucie
– Efekt końcowy jest wspaniały, w czym ogromna zasługa aktorów krakowskich teatrów oraz profesjonalnych grupy rekonstruktorskich: Cracovia Danza, Villa Intrata z Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie oraz Towarzystwa Stanisławowskiego. Autentyczni specjaliści w swoich dziedzinach, znakomicie oddający ducha i charakter historycznych tańców. Udało się stworzyć piękną dokumentację z zachowaniem prawdy historycznej, co dla nas najważniejsze – przyznaje Bożena Lauzer.
Nie do poznania jest też Ujeżdżalnia z 1830 r., która powstała z inicjatywy pierwszego ordynata łańcuckiego, Alfreda Potockiego.
– To było miejsce do trenowania koni, ćwiczenia jazdy konnej, a nawet przejażdżek w czasie złej pogody – opowiada Wit Karol Wojtowicz. – Ogromny budynek, w którym po remoncie zgromadziliśmy wszystkie pojazdy, nie wchodzące w skład ścisłej kolekcji po Potockich, ale te zakupione przez Muzeum po II wojnie światowej. Tutaj realizowane będą zajęcia związane z tematyką powożenia, polowań, czy podróży.