Aktywnych kobiet posiadających rodzinę większą od standardowego modelu 2+2 lub 2+3 wciąż jest za mało. Znamy jednak przykłady na to, że można być spełnioną, aktywną kobietą i wspaniałą matką w dużej rodzinie.
Kilkanaście lat temu podczas studiów medycznych Dorota Grabowska marzyła, by w przyszłości założyć dużą rodzinę. Plany ziściły się wyjątkowo szybko: będąc studentką urodziła 16-letniego dziś Damiana, zaś ponad rok rok temu mamą została po raz czwarty. Barbara i Gustaw Gromadzcy postanowili, że przyjmą tyle dzieci, ile im się w małżeństwie pocznie. Nie licząc rodziców, Gromadzkich jest dziś ośmioro i robi się o nich coraz głośniej, nie tyle za sprawą wielodzietności, ile za przyczyną licznych talentów i realizowanych przez nich pasji. Dorota Chilik mówi, że w jej związku decyzje o posiadaniu kolejnych dzieci były bardzo spontaniczne – dziś pięcioro dzieci sprawia, że dom jest przepełniony, ale szczęściem.
Dlaczego Polki unikają macierzyństwa, zwłaszcza wielodzietnego? Wszystko zależy od psychiki i dojrzałości społecznej. – Wydaje mi się, że kiedyś decyzje o małżeństwie czy potomstwie były bardziej spontaniczne. Dziś wszystko się planuje i kalkuluje, są inne priorytety: najpierw studia, potem praca, potem małżeństwo i rodzenie dzieci. Młodzi ludzie boją się zakładać rodziny, na co wpływ może mieć brak odpowiedniej polityki prorodzinnej – tłumaczy Dorota Chilik. – Większa rodzina to większe wydatki, więc problemem może być brak pieniędzy na jej utrzymanie, zwłaszcza na wsi.
Matka, żona i szefowa
Dorota Chilik – właścicielka firmy Meble Chilik ze wsi Rogi koło Miejsca Piastowego, pracownik Towarzystwa Jezusowego Domu Zakonnego w Starej Wsi, specjalistka w pozyskiwaniu dotacji unijnych, jedyna kobieta w zarządzie Podkarpackiej Izby Gospodarczej – wie, co mówi. Pierwszego syna (Daniela, 22 lata) urodziła mając 19 lat. Dwa lata później na świat przyszedł Kamil (20 lat), a rok później Krzysztof (19 l.). Chilikowie marzyli jeszcze o córce. Udało się – w 2005 roku urodziła się Maria, choć do końca lekarze twierdzili, że będzie kolejny syn. Rok później urodził się Maksymilian. Macierzyństwo nie przeszkodziło jej ani w edukacji ani w realizowaniu zawodowych planów. Po urodzeniu trzeciego dziecka ukończyła studia zarządzania i marketingu, podyplomowe studia z zakresu pozyskiwania dotacji unijnych oraz liczne kursy. Była też na trzytygodniowej praktyce w USA, gdzie podpatrywała, a potem próbowała przenieść do podkarpackiej rzeczywistości rozwiązania z zakresu m.in. współpracy transgranicznej, dziedzictwa kulturowego i tradycji, rozwoju inkubatorów przedsiębiorczości.
W 2006 roku, po urodzeniu piątego dziecka, założyła własną firmę Meble Chilik, którą prowadzi wspólnie z mężem. Prócz tego jest specjalistką w pozyskiwaniu funduszy unijnych. Od 1997 roku napisała i zrealizowała ponad 30 projektów na łączną sumę ok. 19 mln zł. To właśnie m.in. dzięki jej staraniom w Myczkowcach powstał ogród botaniczno-biblijny, odnowione zostały „jezuickie perły południa” (kościół, bazylika i dom zakonny w Krakowie) oraz liczne kościoły na Podkarpaciu (m.in. bazylika w Starej Wsi koło Brzozowa). Jest działaczką społeczną – pomaga organizacjom pozarządowym oraz dzieciom z rodzin biednych i patologicznych. I choć trafniej byłoby określić ją mianem stuprocentowej bizneswoman na szpilkach, Dorota Chilik śmieje się, że jest zwykłą „mamuśką”. – Przyjmuję na siebie wszystkie obowiązki, jakie w domu powinna robić kobieta. Mąż nie zmieniał dzieciom pieluch, ale nigdy nie miałam z tym problemu, bo sprawiedliwie dzielimy się obowiązkami. To ja gotuję, sprzątam, pracuję w ogrodzie, robię przetwory domowe. Każdą wolną chwilę staram się spędzać z dziećmi.
Ośmioro dzieci i Agencja Modelek
Barbara Gromadzka miała pięcioro dzieci, gdy rozpoczęła w studenckim klubie roczny kurs nauki tańca towarzyskiego. Zapisując się nie zdradziła, że ma tak liczną rodzinę, z obawy, że nie znajdzie partnera do tańca. Partner szybko się znalazł, a wspólny taniec szedł im tak dobrze, że w turnieju finałowym na zakończenie kursu zajęli drugie miejsce. Barbara Gromadzka, zarażająca energią i optymizmem chyba każdego, kto się z nią zetknie, na co dzień uczy WF-u w Zespole Szkół Gospodarczych w Rzeszowie, gdzie również prowadzi Szkołę Modelek. Prócz pracy zawodowej zajmuje się prowadzeniem agencji modelingu Akademia Stylu, której modelki zaistniały na wybiegach światowych – w Londynie, Paryżu, Mediolanie, Szanghaju i Japonii. Prywatnie jest matką ośmiorga dzieci. – Liczna rodzina to życie w ciągłej gotowości, ale wraz z mężem postanowiliśmy przyjąć każde dziecko, które się nam pocznie – mówi.
Posiadanie licznej rodziny niekoniecznie oznacza rezygnację z samej siebie i własnych pasji, choć na początku nawet pani Barbarze było ciężko. W wieku 27 lat miała pięcioro dzieci. – Moje małżeństwo zaczęło się tym, że co roku rodziłam kolejne dziecko. A ja – dusza artystyczna – w głowie miałam zupełnie inny plan: marzyłam o aktorstwie, dalekich podróżach, żeglowaniu. Trudno było mi wejść w rolę matki, musiałam nauczyć się zarządzania czasem, musiałam właściwie ustawiać relacje między mną a mężem, między nami a dziećmi i między dziećmi. Musiałam to wszystko poukładać sobie w głowie, żeby po prostu nie zgłupieć – przyznaje.
Rodzina z pasją
W domu państwa Barbary i Gustawa Gromadzkich nigdy nie jest ani cicho, ani nudno. Nie zawsze jest sielsko, bo czasem domownicy są sobą zmęczeni, ale rodzina jest dla nich największą wartością. Celebrują święta i uroczystości rodzinne, jedzą wspólne obiady. Każde z dzieci ma swoje obowiązki, każde jest za coś odpowiedzialne. Rodzice nie tłamszą ich potrzeb, raczej rozbudzają drzemiące w nich talenty i pasje. Najstarszy, 21-letni Franek studiuje na Uniwersytecie Jagiellońskim; 19-letni Wojtek, pasjonat sportu, wybrał Akademię Wychowania Fizycznego w Krakowie; 17-letnia licealistka Kasia, tancerka zespołu „Kornele”, modelka i fotomodelka, wiolonczelistka, uczy się śpiewu operowego i marzy o studiach wokalno-aktorskich; Julianna (16 l.) pasjonuje się rękodziełem artystycznym i malarstwem, sama szyje torebki i ubrania, planuje stworzyć własną kolekcję; Hubert (15 l.), miłośnik modeli redukcyjnych, jest w domu „szefem kuchni”; 10-letnia Justyna gra na skrzypcach, tańczy w zespole „Kornele”. I wreszcie najmłodsze, 5-letnie bliźniaki: Diana i Gromosław, zwane przez wszystkich „Grominki”, oczka w głowie całej rodziny.
Co nie wypada matce ośmiorga dzieci?
Barbara Gromadzka zdaje się robić to wszystko, co w powszechnym mniemaniu nie wypada matce kilkorga dzieci. Po urodzeniu szóstego dziecka zapisała się na otwarte studium aktorskie przy Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, spełniając tym samym marzenia o aktorstwie. W tym samym czasie ukończyła również warsztaty tańca historycznego i stworzyła grupę tańca historycznego „Sarabanda”, który wprawdzie nie funkcjonował długo, ale został zauważony i był nagradzany.
Jeśli jedno dziecko daje tyle szczęścia, to ile może dać czwórka?
Dorota Grabowska wraz z dwójką lekarzy założyła w 2010 roku w Sędziszowie Małopolskim Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej „Lider”. Miała wówczas trzynaście lat stażu pracy lekarskiej w przychodni publicznej i trójkę dzieci. Dziś jest współwłaścicielem przychodni świadczącej podstawową opiekę medyczną dla pacjentów w każdym wieku, a jej rodzina czternaście miesięcy temu powiększyła się o kolejne dziecko – córeczkę Kingę. Czwórka dzieci to spełnienie jej młodzieńczych marzeń o licznej rodzinie i – jak mówi – największe szczęście i sukces w życiu. – Nawet znajomi z czasów studenckich i licealnych pamiętają, że zawsze marzyłam o licznej rodzinie – przyznaje lekarka.
Dorota Grabowska już od 13. roku życia wiedziała, że w przyszłości zostanie lekarzem. Po maturze wybrała studia medyczne w Lublinie ze specjalizacją pediatria. Jest również specjalistą medycyny rodzinnej, jednak to praca i opieka nad dziećmi daje jej najwięcej radości. Mimo że jest lekarzem, nieobcy jej niepokój matki, gdy któreś z jej dzieci zachoruje. Mówi też, że to macierzyństwo pomaga jej w pracy, a nie na odwrót. – Dzięki temu, że sama mam dzieci, lepiej rozumiem moich małych pacjentów i ich matki. Choroby dzieci przeżywam jak każda matka – zaznacza. – Jak każda matka mam też obawy, czy zdążę im pokazać i przekazać to, co w życiu najbardziej wartościowe, by potem mogły właściwie pokierować swoim życiem.
Zdaniem Doroty Grabowskiej, decyzja o wielodzietności musi być świadoma – gdy się nie jest obciążonym genetycznie, ma się odpowiednią sytuację materialną i wsparcie w rodzinie, nic nie stoi na przeszkodzie, by urodzić i wychować gromadkę dzieci. –
To lokata na przyszłość. Wiem, że jeszcze długo będę młoda, bo będę mieć dorastające dzieci. Wprawdzie nie kupię może każdemu z nich mieszkania czy samochodu, ale niewykluczone, że dzięki temu będą na tyle zaradne, że same sobie na to zapracują.
***
Historie naszych rozmówczyń zadają kłam istniejącemu stereotypowi, że wielodzietna rodzina (już samo to pojęcie ma w naszym społeczeństwie zabarwienie pejoratywne!) kojarzy się głównie z korzystaniem z zasiłków i brakiem zaradności życiowej rodziców. Przedsiębiorczości, aktywności i pomysłowości mogłaby pozazdrościć Dorocie Chilik, Barbarze Gromadzkiej i Dorocie Grabowskiej niejedna kobieta i niejeden mężczyzna. Panie swoimi postawami propagują macierzyństwo i wielodzietność. Jedna z nich sens dyskusji na ten temat skwitowała następująco: „Jeśli po tym, co powiedziałam, choć jedna rodzina zdecyduje się na kolejne dziecko, to będzie to mój osobisty sukces”.