Reklama

Lifestyle

Sylwestrowe szaleństwo znanych nazwisk

Katarzyna Grzebyk, Anna Olech
Dodano: 29.12.2012
1593_pruchnik
Share
Udostępnij
Jedni twierdzą, że drugiej takiej nocy w roku nie ma, więc trzeba ją spędzić wyjątkowo. Wybierają więc bale z tańcami i strzelającymi korkami szampana o północy. Dla innych sylwester to po prostu ostatni dzień w roku i nie czują potrzeby hucznej zabawy. Wykorzystują ten czas, by pobyć z najbliższymi lub w spokoju korzystać z uroków zimy.
 
Czas tylko dla najbliższych
 
Krzysztof Ignaczak, siatkarz Asseco Resovii, to rodzinna dusza. Świąt nigdy nie spędza z dala od rodziny i stara się w tym czasie wynagrodzić najbliższym te chwile, gdy nie ma go w domu. – Dla mnie jako sportowca, który ma mało czasu dla rodziny, najważniejsze, by w te chwile być z moimi najbliższymi – podkreśla siatkarz. I jak Boże Narodzenie spędza z rodziną, tak i w ostatni dzień w roku nie planuje żadnych wielkich bali. Zresztą nie jest ich miłośnikiem, raczej unika tłumów. – Sylwestra  najprawdopodobniej spędzę go w gronie rodzinnym, z dziećmi. Tak dużo czasu w ciągu roku spędzam z dala od rodziny, że te specjalne okazje, kiedy możemy być razem, staram się być z najbliższymi i wynagrodzić dzieciom okres wakacyjny, gdy jestem bardzo mało w domu – mówi Krzysztof Ignaczak.
Sylwester a’la Bieszczady
 
Elżbieta Łukacijewska, europosłanka PO, świąteczną końcówkę zawsze spędza  swoich ukochanych Bieszczadach. Samo Boże Narodzenie spędza bardzo rodzinnie, natomiast Sylwester to obowiązkowo zabawa, ale raczej w niezbyt dużym gronie.  Tym razem pani Elżbieta ostatni dzień 2012 roku spędzi do w nowej restauracji w Smereku, gdzie będzie się bawić razem ze znajomymi. Będzie to najbliższa grupa jeszcze z czasów studiów i znajomi, którzy tradycyjnie już na Sylwestra przyjeżdżają do niej ze Stanów Zjednoczonych. – Nie będzie to duży bal, zresztą o taki raczej trudno w sercu Bieszczadów. Będzie to raczej takie grono, w którym o północy wszystkim można złożyć życzenia – śmieje się pani Elżbieta.

Teatralnie w nowy rok
 
Sylwester Małgorzaty Pruchnik, aktorki Teatru im. W. Siemaszkowej, od kilku lat wygląda tak samo. Jest wyjątkowo pracowity. – Jak to w tym zawodzie bywa, ostatni dzień roku mam zawodowy. Gramy spektakl „Śmierć pięknych saren” i Nowy Rok przywitamy z widownią, ponieważ sztuka kończy się tuż przed północą.  Dlatego właśnie moja prywatna impreza rozpocznie się dopiero po północy. Niestety nie wiem do której potrwa, ponieważ w ten dzień gram w dwóch spektaklach, więc mogę być już bardzo zmęczona i nie mieć sił na długą zabawę – mówi aktorka.
 
Sylwestrowe szusowanie

W kwestii sylwestra dość przekorna jest Alicja Wosik, wicewojewoda podkarpacka, bo ten szczególny wieczór od lat spędza na nartach. – Uwielbiam, gdy stok narciarski jest otwarty do późnych godzin nocnych i nie trzeba przejmować się brakiem sukni czy szpilek, tylko można poświęcić czas na zabawę i aktywny wypoczynek. Takim wieczornym „szusom” towarzyszy zabawa przy ognisku, na śniegu, połączona z kuligiem przy pochodniach, symbolicznym toastem „pod gwiazdami” i pokazem sztucznych ogni – opowiada Alicja Wosik.
Wicewojewoda przyznaje, że na zabawę taneczną lubi wybrać, ale już w samym karnawale, kiedy nie ma już takiej presji czasu, jak w sylwestra, gdy wszyscy próbują zdążyć na jedną godzinę z fryzjerem, makijażem czy zakupami. – W karnawale można spokojnie wybrać zabawę spośród wielu ofert, bez pośpiechu się do niej przygotować, przyjść zrelaksowanym, bez sylwestrowej gonitwy, i również bawić się do białego rana – mówi Alicja Wosik.
 
Niech żyje bal!
 
Od sylwestrowych zabaw nie stroni Andrzej Szlachta, poseł PiS. Od kiedy pamięta zawsze w ten dzień miał jakieś atrakcje. Jeszcze w czasach, gdy działał w samorządzie studenckim Politechniki Rzeszowskiej, a następnie w Solidarności na tej uczelni, był organizatorem balów sylwestrowych i andrzejkowych, na które przychodziło nawet 500 osób. Poseł bardzo ubolewa, że zanikł wyczaj zabaw, na których tańczy się. – Ale ja tradycyjnie staram się zawsze iść gdzieś na sylwestra, bo zarówno ja, jak i moja żona bardzo lubimy tańczyć, więc chętnie wykorzystujemy nadarzające się okazje. Dwa lata temu miałem okazję spędzić ten czas w zupełnie innym klimacie, innej kulturze. Razem z rodziną i znajomymi wyjechaliśmy do Egiptu i tam witaliśmy Nowy Rok. Tym razem też z pewnością gdzieś się wybierzemy z żoną, bo zawsze starałem się atrakcyjnie spędzić ten wieczór. To przecież wyjątkowy czas, więc warto z tego skorzystać – podkreśla Andrzej Szlachta.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy