Kazimierz Sichulski, "Hucułka", 1912. Fot. Tadeusz Poźniak
Udostępnij
„Mona Lisa” to bezapelacyjnie najsłynniejszy portret w historii sztuki. Namalowany przez Leonarda da Vinci na początku XVI wieku do dzisiaj uznawany jest za jego największe dzieło. Bo portret „posiada w sobie jakąś nieomal boską moc” – już w XV wieku pisał włoski malarz i filozof, Leone Battista Alberti w traktacie „O malarstwie”. Tym bardziej niezwykła jest wystawa prezentowana w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie – „Portretowe ujęcia. Malarstwo i rysunek artystów polskich od XVIII wieku do 1939 roku”, którą muzeum świętuje swoje 90. urodziny. Do 30 marcamożemy oglądać 50 portretów od czasów rokoko, poprzez empire, romantyzm, biedermeier, realizm, historyzm, modernizm, aż po dwudziestolecie XX stulecia autorstwa polskich twórców, a wśród nich: Piotra Michałowskiego, Juliusza Kossaka, Artura Grottgera, Teodora Axentowicza, Kazimierza Sichulskiego, Tadeusza Makowskiego, czy Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego. Ekspozycja ze zbiorów własnych muzeum to prawdziwe wydarzenie – wiele portretów prezentowanych jest po raz pierwszy. Kolejna okazja, by zobaczyć podobną wystawę może się powtórzyć dopiero za kilkanaście, albo kilkadziesiąt lat.
– Portret to jeden z najżywotniejszych gatunków tematycznych w dziejach sztuki – podkreśla Maria Stopyra, pomysłodawczyni i kuratorka wystawy. – Na przestrzeni wieków dzieła przedstawiające artystyczny wizerunek powstawały jako malarskie, rzeźbiarskie, graficzne, rysunkowe oraz fotograficzne ujęcia konkretnego człowieka lub grupy osób, prezentując zewnętrzne podobieństwo i niejednokrotnie cechy charakteru ukazywanych modeli.
Od lewej: Maria Stopyra i Aneta Gieroń. Fot. Tadeusz Poźniak
Jak dodaje historyczka sztuki, portret był uprawiany od czasów starożytnych poprzez wieki średnie, ale rozpowszechniony został w renesansie, a potwierdzeniem doniosłości i ważności tej sztuki jest m.in. wspomniana rozprawa Albertiego.
Wszystkie prezentowane na wystawie portrety wykonane są na papierze – piękne studia oraz interesujące szkice w technikach: akwareli, gwaszu, pasteli, kredki, sangwiny, ołówka, węgla, sepii, tuszu (piórkiem albo lawowane), a także w technikach mieszanych. Niestety, tylko przez kilka tygodni będą cieszyć oczy zwiedzających. Potem ze względu na rygorystyczne wymogi konserwatorskie znów powędrują do muzealnych magazynów, gdzie mają optymalne warunki, by skutecznie opierać się przemijaniu, a tym samym niszczeniu.
Portret słynnej Saksonki – Joanny ze Steinów Lubomirskiej
Portretową opowieść rozpoczyna wizerunek Joanny ze Steinów Lubomirskiej, pastel nieznanego malarza datowana na drugą połowę XVIII wieku, czyli czasy, gdy Rzeczpospolita istniała na mapach Europy. Słynna z urody Saksonka była drugą żoną Jerzego Ignacego Lubomirskiego, właściciela Rzeszowa i to za jej czasów w mieście pracował Karol Henryk Wiedemann, architekt i inżynier, który zajmował się m.in. upiększaniem rzeszowskiego zamku. W 1763 r. Joanna Lubomirska doprowadziła też do koronacji słynącej łaskami figury Najświętszej Panny Marii w rzeszowskim kościele bernardyńskim.
Z początku XIX wieku pochodzi też piękny wizerunek sióstr Straszewskich autorstwa Antoniego Lauba.
– Twórca z mistrzostwem oddał twarze dwóch małych dziewczynek. W portrecie widoczna jest emocjonalna więź. Barwy kompozycji są utrzymane w jasnych tonacjach, a całość charakteryzuje się wyjątkowo delikatnym i wysublimowanym modelunkiem – opisuje Maria Stopyra.
Nie inaczej jest w przypadku Walerii z Tarnowskich Mycielskiej, którą węglem na papierze w 1856 roku uwiecznił Aleksander Stankiewicz. Najprawdopodobniej był to szkic do jej reprezentacyjnego portretu znajdującego się aktualnie w Muzeum Tarnowskich na zamku w Dzikowie.
Ignacy Bobrowski ołówkiem i kredką narysowany przez Grottgera
Absolutnie zachwycający jest portret Ignacego Bobrowskiego, ołówkiem i kredką narysowany przez genialnego Artura Grottgera, jednego z najważniejszych malarzy polskiego romantyzmu. Jego krótkie, bo zaledwie trzydziestoletnie życie przypadło na trudne dla Polaków czasy niewoli, powstania styczniowego i represji zaborców. Z drugiej strony były to czasy późnego biedermeieru i współistnienia realizmu, wszystko to odnajdujemy w sztuce Grottgera komentującej współczesne mu czasy.
Artur Grottger, “Portret Ignacego Bobrowskiego”, 1866. Fot. Tadeusz Poźniak
– W dziewiętnastym stuleciu był mistrzem rysunku – dodaje kuratorka wystawy. – Portret Ignacego Bobrowskiego należy do wyjątkowych osiągnieć w jego sztuce portretowej. Perfekcyjnie oddał psychologiczną głębię na twarzy mężczyzny i jako mistrz kreski, dzięki zróżnicowanej walorowo szarości uzyskał modelunek oblicza portretowanego tworzący trójwymiarowość i wręcz złudzenie fotografii.
Na wystawie znalazły się też portrety konne Juliusza Kossaka: akwarela „Książe Poniatowski na koniu” oraz tuszem i piórkiem zrealizowany „Chłopak na koniu”. Ten motyw odnajdujemy w akwareli „Studia koni” Piotra Michałowskiego. Powiedzieć zaś o Michałowskim, najwybitniejszy przedstawiciel romantycznego nurtu w polskim malarstwie dziewiętnastowiecznym, to jak opisać go w kilkudziesięciu zaledwie procentach. Znakomity malarz był przede wszystkim niezwykle prężnym działaczem społecznym, wzorowym urzędnikiem państwowym i postępowym ziemianinem stosującym najnowocześniejsze metody gospodarowania. Do tego świetnie wykształcony w dziedzinie nauk ścisłych, przyrodniczych, matematyki, filologii klasycznej i orientalnej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Michałowski miał też swój podkarpacki epizod związany z Bolestraszycami. Niewielka wieś zaledwie kilka kilometrów oddalona od Przemyśla, potocznie mówiąc, „sroce spod ogona nie wypadła” i ma ponad 600-letnią historię. W tutejszym pałacu, który odrestaurowany do dziś stoi w arboretum, od 1840 roku przez 10 lat mieszkał artysta. To on zasypał fosy i wyrównał teren wokół pałacu, a park który założył, stał się początkiem arboretum, które w Bolestraszycach powstało w 1975 roku.
Fot. Tadeusz Poźniak
Wspaniała, barwna „Hucułka” na długo przykuwa uwagę w centralnym miejscu „Portretowych ujęć”. Nic dziwnego – jej autor, Kazimierz Sichulski znany jest przede wszystkim jako brawurowy malarz Hucułów. Wykształcony w wielkiej szkole mistrzów Młodej Polski – u Leona Wyczółkowskiego, Józefa Mehoffera i Stanisława Wyspiańskiego – odnalazł własny, wyrazisty styl, oparty na doświadczeniu, niepospolitej intuicji i wnikliwej obserwacji rzeczywistości.
Firma Portretowa S.I. Witkiewicz
Aż 9 z 50 prezentowanych na rzeszowskiej wystawie portretów to prace Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego. Tak się bowiem składa, że około 1925 roku Witkacy zarzucił malarstwo olejne i założył „Firmę Portretową S.I. Witkiewicz”, stanowiącą główne źródło utrzymania. Klient musiał się stosować do zasad „Regulaminu”, z których ostatnia brzmiała: „Nieporozumienia wykluczone”. Przez kilkanaście lat namalował kilka tysięcy portretów. Na ekspozycji jest m.in. podobizna Olgi Wojakowej – Miss Zakopanego 1925. Wojakowa należała do kręgu znajomych Witkacego, a jej wizerunki są czymś więcej niż tylko portretami tworzonymi przez artystę na zamówienie w ramach Firmy Portretowej S.I. Witkiewicz.
Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), “Portret Henryki Soroko-Labordaire”, 1929. Fot. Tadeusz Poźniak
Nie sposób też pominąć trzech portretów Henryki Soroko-Labordaire. Jak podkreśla Maria Stopyra, jeden z nich nie należy do „ugrzecznionego oblicza”. Witkacy odważnie kreuje ekspresyjną twarz młodej damy „ujętą od dołu”, o typowej urodzie lat 20. minionego wieku jako typ Alcoforado.
To na cześć Marianny d’Alcoforado, zakonnicy żyjącej we Francji w XVII wieku, która wsławiła się namiętnymi poetyckimi listami do ukochanego człowieka. W sztuce Alcoforado oznacza przedstawienie silnie podniesionej głowy młodej kobiety, wyrażającej stan wielkiej namiętności.
– Obok malarstwa, królowej sztuk pięknych, którego istotą jest posługiwanie się linią i plamą barwną, a czasem tylko plamą kolorystyczną, równie ważną, zamierzoną i skończoną formą wypowiedzi artystycznej jest rysunek – istniejąca od czasów przedhistorycznych technika, której podstawową zasadą jest posługiwanie się linią na płaszczyźnie – dodaje Maria Stopyra. – Wystawa „Portretowe ujęcia” jest tego najlepszym i najpiękniejszym potwierdzeniem. Tę można oglądać do 30 marca.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.