Reklama

Kultura

Leszek Kuchniak: Chcę bawić ludzi kolorem i formą

Aneta Gieroń
Dodano: 02.03.2024
  • Leszek Kuchniak. Fot. Tadeusz Poźniak
Leszek Kuchniak. Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij

Żydzi w chałatach, włoscy gondolierzy, wędrowni grajkowie, postaci z polnych dróg w pięknej, barwnej opowieści na obrazach Leszka Kuchniaka w Miejskim Domu Kultury w Łańcucie. – Jestem malarzem, który nie maluje przypadkowo – mówi artysta. I ta jego uważność na świat i rzeczywistość wychodzi spod pędzla. To co czyta, dostrzega wokół siebie, zapamiętuje z podróży, to wszystko jest na jego obrazach. Ale dla nas odmalowuje tylko kolorowy, magiczny świat, bo smutek, rozczarowanie codziennością zatrzymuje dla siebie.

Anna Pustelniak-Kuchniak i Leszek Kuchniak. Fot. Tadeusz Poźniak

– Gdybym nie malował, pisałbym wiersze, ale pewnie byłbym grafomanem – żartowała Leszek Kuchniak w piątkowy wieczór, na wernisażu swojej wystawy w MDK w Łańcucie. To jego pierwsza indywidualna wystawa w tym mieście, które doskonale zna jeszcze z czasów dzieciństwa i późniejszych plenerów malarskich.

Leszek Kuchniak – jeden z najpopularniejszych rzeszowskich malarzy

Sporo w tych słowach też kokieterii, bo jego twórczość od lat cieszy się dużym uznaniem krytyków i publiczności. Jest jednym z najpopularniejszych rzeszowskich malarzy, który ukochał świat przedwojennych żydowskich miasteczek, ale jakże przez niego upiększonych, zachwyca nas kompozycjami figuralnymi i magicznymi nawiązaniami do Rzeszowa.

– Uwielbiam tę barwną bajkę Lecha – mówi Anna Hass-Brzuzan, znana rzeszowska artystka. – Poznaliśmy się wiele lat temu, jeszcze jako dzieci z rzeszowskiego podwórka i od zawsze Leszek był zanurzony w sztuce. Nieustannie coś rzeźbił, malował, rysował. Do dziś uwielbiam podglądać go na plenerach malarskich, gdy rozmawia ze swoimi obrazami. To piękny widok, gdy toczy dysputy ze swoimi postaciami, a jest fantastycznym gawędziarzem.

Pracowity artysta w pracowni Kuchniaka

Bardzo pracowitym także artystą. Malarz nie wyobraża sobie dnia poza pracownią. – Gdybym czekał na natchnienie, prawie nic by nie powstało – żartuje.

Ma w sobie imperatyw, który każe mu w obrazie zachować przedwojenne wspomnienia jego babki, impresje z powieści, jak choćby Olgi Tokarczuk, które go poruszają, czy własne zachwyty z dzieciństwa, gdy wiele czasu spędzał u dziadków w podrzeszowskiej Lubeni.

Wystawa w MDK w Łańcucie, na której prezentowanych jest w dużych formatach 30 obrazów z ostatnich 15 lat twórczości Leszka Kuchniaka, potrwa do 29 marca. 

Fotografie Tadeusz Poźniak

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy