Reklama

Biznes

Ludzie odnoszą macewy. Światło przeciw Zagładzie

Alina Bosak
Dodano: 24.11.2022
69284_wsiz_spotkanie_z_nauka_029
Share
Udostępnij
– Chciałem tylko wykosić żydowski cmentarz w Krościenku – mówi Dariusz Popiela. Jest mistrzem sportu. Jest też mistrzem dialogu między ludźmi oraz narodami. Doprowadził do zapisania na kamiennych płytach w Grybowie, Czarnym Dunajcu, Nowym Targu, imion i nazwisk tysięcy ofiar Holokaustu. A w społecznościach, które do tej pory wojenne traumy potrafiły „leczyć” jedynie milczeniem, budzi chęć do działania – zagrabione z cmentarzy macewy wracają na swoje miejsce, a zabitym zostaje przywrócona tożsamość. – Zwrócenie tożsamości bezimiennym ofiarom jest najważniejsze – mówi prof. Hanoch Gutfreund, były rektor Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, który wraz Dariuszem Popielą i reżyserem Wojciechem Szumowskim gościł 23 listopada w Rzeszowie na premierze filmu „Ukos światła”. Wydarzenie w ramach IV edycji cyklu „W labiryncie świata” zorganizowała Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie oraz Fundacja Tygodnika Powszechnego.
 
Historia i sprawy, które dzieją się wokół społecznej pracy Dariusza Popiela, są tak znaczące, że parę lat temu zwróciły uwagę reżysera Wojciecha Szumowskiego i sprawiły, że nakręcił film. Jak mówi, film bardzo osobisty. Film o światłu, który powstał, kiedy on sam tkwił w mroku. – Nigdy nie pojmowałem Zagłady. Po przeczytaniu wielu wstrząsających książek napisanych przez polskich historyków, po realizacji kilku trudnych filmów, byłem w czarnej przestrzeni. Usłyszałem nazwisko. Darek Popiela. Że coś robi w Krościenku. Jakiś cmentarz. Jakieś upamiętnienie. I pomyślałem: „Sprawdzę tego człowieka. Pójdę tą ścieżką. Za nim”. Poznałem go i postanowiłem o nim opowiedzieć. O człowieku, którym ma inny sposób na Zagładę. Mnie Zagłada przygniatała. Przepuściłem ją przez siebie i znalazłem się w ślepym zaułku. Darek znalazł sposób, by pominąć to co straszne, dokonać zmiany. Im dłużej byłem z Darkiem Popielą, z Wojtkiem Głowaczem, Karoliną Panz, tym bardziej to czułem. To dzięki tym ludziom udało się znaleźć promyk światła. Ja tym światłem przesiąkłem – mówi Wojciech Szumowski, reżyser „Ukosu światła”.
 
Dariusz Popiela jest kajakarzem górskim. To czterokrotny medalista mistrzostw świata, dwukrotny mistrz Europy, dziesięciokrotny mistrz Polski. W 2018 roku zaangażował się w pracę społeczną na rzecz porządkowania cmentarzy żydowskich na swoim rodzinnym Podhalu. Wraz z przyjaciółmi odzyskuje rozgrabione macewy, godnie upamiętnia zbiorowe mogiły i stawia tablice, na których wyryte są imiona, nazwiska i wiek ofiar Holokaustu. Do tej pory zidentyfikowanych zostało już 17 000 zamordowanych w Zagładzie Żydów. 
 
Pierwsze cmentarze żydowskie na Podhalu Dariusz Popiela i społecznicy skupieni wokół projektu „Ludzie, nie liczby” uporządkowali w 2018 i 2019 roku – w Grybowie i Krościenku. W 2020 roku zajęli się cmentarzem w Czarnym Dunajcu, w 2021 roku – w Nowym Targu. W tym roku w Nowym Sączu, mieście, w którym sportowiec mieszka, w centrum miasta umieszczono upamiętnienie całej społeczności miasta, która zginęła w Holokauście – imiona i nazwiska 12 000 ofiar. – To ostatnie to najważniejsze wydarzenie w historii całego projektu, ale i mojego osobistego wyzwania, mocowania się z tematem Zagłady. W sumie na Podhalu upamiętniliśmy 17 500 ofiar. Uporządkowanymi już cmentarzami opiekujemy się razem z niesamowitymi ludźmi z tych właśnie miejscowości. Takich ludzi nieobojętnych przybywało w trakcie naszych prac na cmentarzu – mówi sportowiec.
 
Kadr z filmu "Ukos światła" w reż. Wojciecha Szumowskiego. Fot. Tadeusz Poźniak

Nie wierzę w stereotypy

W Czarnym Dunajcu zaczynali w trzy osoby, a skończyli w 30 osób. Z okolicy przychodzili ludzie, którzy zapomniane miejsce odkryli na nowo i dziś stało się ono także ich cmentarzem, którym się opiekują. – Pomagali całymi rodzinami, co mnie zaskoczyło, podobnie jak i rozwój całego projektu. Chciałem tylko wykosić cmentarz w Krościenku, a dziś siedzę przed ogromną publicznością w Rzeszowie i rozmawiam o filmie, w którym jestem, który był pokazywany w Australii, Izraelu, a w którym bym nie uwierzył, gdyby ktoś mi o nim opowiedział, kiedy pięć lat temu wszedłem z kosą na cmentarz żydowski. Być może ta historia doda komuś jeszcze sił do działania. Bo takich cmentarzy w Polsce jest ok. 1600. Pamięć o żydowskich sąsiadach jest w rękach Polaków – opowiadał na spotkaniu, które odbyło się w Filharmonii Podkarpackiej po projekcji filmu „Ukos światła”. 
 
– To, co najbardziej niezwykłe w dziele, którego podejmują się bohaterowie filmu, dociera do mnie po jego obejrzeniu. To film o Zagładzie, która czyni człowieka przerażająco smutnym, ale tutaj wychodzi na światło. Po obejrzeniu „Ukosu światła” mam poczucie, że można zwyciężyć ze sprawcami. Nie wskrzesimy ofiar, nie sprawimy, by mogły żyć, a mimo wszystko jest w tym filmie jakieś zwycięstwo – zwrócił uwagę Wojciech Bonowicz. A prowadzący wspólnie z nim debatę dr Wergiliusz Gołąbek porównał dobro widoczne w obrazie Szumowskiego do światła podobnego do tego, które malował na swoich obrazach de La Tour. 
 
W dyskusji po filmie uczestniczył gość specjalny – prof. Hanoch Gutfreund, były rektor Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. – W tym filmie kilka razy słyszałem nazwisko mojej rodziny. Widziałem je też wykute na w tej czarnej kamiennej tablicy – mówił o scenach, w których na cmentarzu odczytywane są imiona ofiar. – Urodziłem się w Krakowie rok przed śmiercią dziadka Henryka Gutfreunda, który pochodził z Nowego Targu. Jego żona Anna i dwie córki Nela i Salomea zginęły w Bełżcu. Kilka miesięcy temu właśnie w Nowym Targu odsłonięto imponujący pomnik z imionami 2000 osób, które kiedyś w jednym dniu zostały przez Niemców zebrane na stadionie, a potem jednego dnia zgładzone w Bełżcu. Pojechałem Do Nowego Targu z moją rodziną i przemówiłem do obywateli tego miasta, którzy nie są Żydami, ale jak powiedział Dariusz, nie trzeba być Żydem, aby się zająć cmentarzem żydowskim. Moje wystąpienie zakończyłem po hebrajsku. I widziałem, że ludzie mieli łzy w oczach. 
 
Żydzi z Podhala. Kadr z filmu "Ukos świata". Fot. Tadeusz Poźniak
 
Okazało się, że do takich działań, jakich podejmują się wolontariusze projektu „Ludzie, nie liczby” wiele społeczności jest coraz bardziej gotowych. Po filmie „Ukoś światła” w Krościenku 250 fragmentów macew wróciło na cmentarz. Ludzie wyciągają macewy ze swoich gospodarstw, znajdują w remontowanych budynkach, nie wyrzucają ich, ale odwożą albo dzwonią, żeby wolontariusze przyjechali zobaczyć, zabrać. Na macewach zapisywano nie tylko imię, nazwisko, ale i dodawano opis mówiący coś więcej o człowieku, który je nosił. Gdyby Polacy znali hebrajski, napisy na porzuconym kamieniu z żydowskiego cmentarza, wielu nie pozwoliłyby na obojętność. 
 
– Kiedy ruszałem z porządkowaniem cmentarzy na Podhalu, znajomi przestrzegali, że tam jest konserwatyzm i antysemityzm, że będzie mi ciężko. A właśnie nie. Było zupełnie odwrotnie. Spotkałem ludzi o otwartym sercu. Całe życie walczę z różnymi stereotypami i wolę sprawdzać na własnej skórze niż wierzyć utartym opiniom. Dobrzy i źli ludzie są wszędzie, ale doświadczyłem, że dobrego jest tyle, że znacznie przewyższa to złe – mówi Dariusz Popiela. Fundusze zbiera podczas kampanii crowdfundingowych. Bardzom dużo wpłacają Polacy, 8-10 proc. pochodzi od instytucji żydowskich. – Nie omieszkałem zwrócić się również do ambasady Niemiec w Polsce i stamtąd też dofinansowanie otrzymałem. Odnowienie cmentarza takiej wielkości jak w Czarnym Dunajcu to koszt ok. 120-130 tys. zł. Najwięcej nieprzespanych nocy spowodował Nowy Sącz, gdzie na pomnik musiałem zebrać pół miliona złotych – zdradza Dariusz Popiela. – Ale udaje się dzięki wielu ludziom, Polakom, Żydom, chrześcijanom  i niechrześcijanom, wierzącym i niewierzącym. Coraz więcej ludzi szanuje to, że robimy to właśnie obywatelsko, wspólnotowo i chce nas wspierać.

Przywrócić tożsamość, także w Rzeszowie

O tym, by dostrzegać właśnie więcej, a nie podążać drogą stereotypów mówił też prof. Gutfreund: – W moim kraju ministerstwo edukacji organizuje wyjazdy dla młodzieży do obozów zagłady w Polsce. Nie podoba mi się, że jest wtedy mowa tylko o Zagładzie i antysemityzmie. Kiedy zabieram do Polski moich kolegów z uniwersytetu, pokazuję im Polskę tak, jak moim zdaniem powinien ją Żyd zobaczyć. Oczywiście, musimy pojechać do Auschwitz, ale gorsze od niezwiedzenia Auschwitz jest zwiedzenie w Polsce tylko Auschwitz. W Polsce Żydzi nie tylko umierali. Żydzi tu żyli. Owszem, byli ofiarami strasznego antysemityzmu w Polsce, ale w tym samym czasie doświadczali też przejawów filosemityzmu. Kombinacja antysemityzmu i filosemityzmu to w Polsce jest coś specjalnego. To wszystko tu było. I to trzeba zrozumieć. I to młodzież w naszym kraju, w waszym kraju powinna zrozumieć. I ja widzę zmianę. Jest jeszcze dużo do zrobienia u nas i u was. Na poziomie politycznym rządy kłócą się, kto był większą ofiarą. Polska czy polscy Żydzi. Tu zginęło 3 miliony i tu zginęło 3 miliony. Ale nie o to chodzi. Wszyscy cierpieli. Dla Polaków to była katastrofa, dla Żydów to był koniec.
 
– Próbujemy nawiązać kontakt, zaprosić młodzież z Izraela na odnowione przez nas cmentarze. Chcą do nas przyjechać też żołnierze. Staramy się, chociaż politycy nam przeszkadzają. Palną coś w Izraelu, palną coś w Polsce i już w małym miasteczku słyszę: „Panie, po co się angażujesz, nie słyszysz, co oni tam gadają”. Dlatego bądźmy jak najdalej od polityki i róbmy swoje – stwierdził Dariusz Popiela.   
 
Niemcy dokonując Zagłady odbierali ludziom życie i odbierali też tożsamość, jakby nigdy ich nie było. W Księdze Izajasza, w rozdziale 56, mówi mniej więcej tak: „dam w moim domu i w obrębie moich murów stelę i imię na wieczność, które nie będzie starte”. Imię wieczne to Jad wa-Szem, stąd nazwa Instytutu Yad Vashem. Taka jest też misja pana Dariusza – zwrócić nie tylko pamięć, ale także tożsamość. Przez zapisanie, wspomnienie imienia, zwraca się ludziom tożsamość. Więc do tego dzisiejszego tytułu spotkania „O przywracaniu pamięci” dodałbym: „i tożsamości” – podsumował prof. Gutfreund spotkanie w Rzeszowie. A skończyło się ono i tą myślą, że tu także jest zapomniany żydowski cmentarz i że jest już grupa ludzi, którzy zamierzają tam pójść „wykosić trawę”.
 
Debata o premierze filmu "Ukos światła". Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy