Reklama

Biznes

Po śmierci Doroty będzie protest w Rzeszowie

Alina Bosak
Dodano: 12.06.2023
Fot. Media społecznościowe
Fot. Media społecznościowe
Share
Udostępnij

Śmierć ciężarnej Doroty, która zmarła w szpitalu w Nowym Targu z powodu sepsy związanej z obumarciem płodu, poruszyła opinię publiczną. W całej Polsce odbywają się społeczne protesty pod hasłem „Ani jednej więcej”. Także na Podkarpaciu. W środę 14 czerwca Manifa Rzeszów organizuje przemarsz. O godz. 18.00 uczestnicy ze zniczami w ręku wyruszą spod pomnika Kościuszki pod siedzibę Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie.

33-letnia Dorota z Bochni zmarła 24 maja w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II w Nowym Targu. Była w 20 tygodniu ciąży. Przebywała na Podhalu odwiedzając rodzinę. Kiedy odeszły jej wody płodowe, pojechała do najbliższego szpitala. Na oddział trafiła 21 maja. Po trzech dniach nie przeżyła rosnącego stanu zapalnego organizmu. Płód obumarł, a kobieta poniosła śmierć z powodu zakażenia. Rodzina oskarża lekarzy, że nie poinformowali ani ich, ani kobiety o zagrożeniu życia. Podejrzewają, że gdyby w szpitalu zdecydowano się na terminację ciąży w odpowiednim momencie, udałoby się uniknąć tragedii. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu.

W tle społecznych protestów w sprawie śmierci Doroty jest zaostrzone kilka lat temu prawo aborcyjne w Polsce. Odbywają się one pod hasłem „Ani jednej więcej”.

Protest “Ani jednej więcej” w Rzeszowie

„Zmarła kolejna kobieta, o której wiemy, że lekarze jej nie leczyli. Kolejna kobieta, która mogła jeszcze nie raz zostać matką. Dorota była młodą mężatką i całe życie jeszcze powinno być przed nią a nie już poza nią”, piszą organizatorzy z Manify Rzeszów, zachęcając do udziału w środowym proteście. I dalej:

„Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo nie rozważano przerwania ciąży, żeby zapobiec sepsie, której objawy zlekceważono. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo przy bezwodziu leżała trzy doby z nogami w górze, bo powiedziano jej, że tak może wody powrócą. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo ją okłamano. Ją i jej rodzinę. Bo nikt im nie powiedział, że w 20 tygodniu ciąży bezwodzie to praktycznie żadne szanse na żywe urodzenie i duże ryzyko dla jej życia i zdrowia”, oskarżają organizatorzy protestu, apelując, by spotkać się w środę, 14 czerwca o godz. 18.00 na Rynku koło pomnika Kościuszki.

Protestujący pójdą pod izbę lekarską

Zachęcają także, by przynieść transparenty i znicze. Uczestnicy protestu przejdą z nimi trasą z płyty Rynku, przez ul. Kościuszki, ul. 3-go Maja, do al. Lubomirskich, by zostawić znicze przy bramie Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie. Tam przemarsz zostanie zakończony.

„Tam gdzie nie ma legalnej aborcji, tam kobiety umierają w szpitalach, bo personel medyczny zamiast ratować nasze życie i zdrowie czeka aż wojewódzki konsultant przyjdzie do pracy i łaskawie zezwoli na zabieg. Żeby potem można było na kogoś zrzucić”, uzasadniają przedstawiciele Manify Rzeszów, odnosząc się do wypadków w Nowym Targu i tego, że kiedy tragicznego dnia o godz. 5.20 badanie USG wykazało obumarcie płodu, a pani Dorota była w stanie krytycznym, lekarze nie zdecydowali sami przerwaniu ciąży zagrażającej życiu matki, ale o godz. 7.30 zadzwonili po wskazanie do prof. Huberta Hurasa, konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Dopiero kiedy on zdecydował o konieczności zabiegu, zdecydowano się na te procedurę. Kobieta zmarła o godz. 9:39.

Wg sondażu iBRiS dla Radia Zet ponad 70 proc. Polaków uważa, że prawo obowiązujące w Polsce dotyczące aborcji stanowi potencjalne zagrożenie dla życia i zdrowia ciężarnych kobiet. Innego zdania jest 12 proc. pytanych.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy