Kilka dni temu wicepremier Mateusz Morawiecki ogłosił plan rozwoju Polski, który zakłada wsparcie rozwoju firm oraz równomierny rozwój całego kraju. Ma być więcej inwestycji i wyższe nakłady na innowacje, a także lepsza współpraca nauki i biznesu. Ma być wzrost PKB, ułatwienia dla przedsiębiorstw i promowanie oszczędności. Tzw. plan Morawieckiego opiera się na pięciu filarach: reindustrializacji, wspieraniu firm innowacyjnych, pozyskiwaniu kapitału na rozwój, ekspansji zagranicznej oraz na rozwoju społecznym i regionalnym. Czy to dobry kierunek?
O tych filarach mówimy od dawna. Gdybym popatrzył na swoje teksty i wypowiedzi dla mediów, to pewnie przynajmniej od 15 lat o tym mówię. Tak więc nie ma tu żadnej sensacji, choć dobrze, że się o tym przypomina. Natomiast jest problem narzędzi, przy pomocy których poszczególne elementy planu miałyby być realizowane. Na razie ich nie znamy. Dla mnie narzędziem podstawowym jest totalna zmiana systemu podatkowego, otoczenia prawnego i systemu zabezpieczeń społecznych. To są klucze do sukcesu.
Niektóre komentarze idą właśnie w tę stronę, że jest to plan ogólnie słuszny, natomiast diabeł może tkwić w szczegółach, których jeszcze nie poznaliśmy.
Szczegółów nie ma, usłyszeliśmy jedynie, że w ciągu najbliższych 8 miesięcy zostaną one przedstawione. Powtórzę: kluczem powinny być te trzy rzeczy, które przed chwilą wymieniłem. Po ostatnich wyborach opublikowałem tekst, w którym opisałem, co powinien zrobić PiS, by wykorzystać swoją historyczną szansę. Wskazałem tam 10 kluczy do sukcesu. Byłbym szczęśliwy, gdyby pan wicepremier Morawiecki i jego ekipa zechcieli z nich skorzystać.
W planie Morawieckiego mamy takie ciekawe hasło, jak reindustrializacja. Jeśli popatrzymy na nie z punktu widzenia Podkarpacia, to pamiętajmy, że w dużej mierze bazuje ono jednak na tym, co zostało stworzone w ramach COP. Oczywiście, pojawiły się nowe firmy, ale bazą jest to, co było. Reindustrializacja kojarzy się nam z wielkimi hutami, kominami czy traktorami Ursus. Znów mam sugestię dla wicepremiera Morawieckiego i jego ekipy, że na Podkarpaciu – oprócz tego przemysłu, który mamy – wielką szansą jest industrializacja, która skoncentruje się na takim ciekawym zasobie, jaki posiadamy, jak duża ilość rozdrobnionych gospodarstw rolnych. Tak więc drugą – oprócz przemysłu – nogą, na której mogłaby się opierać siła Podkarpacia, powinna być produkcja dobrej żywności, wysokiej jakości, dzięki której Podkarpacie mogłoby podbijać Europę. Mamy dość specyficzne, ciekawe warunki, które to umożliwiają. Przykładem mogą być uprawy owocowe w okolicach Sandomierza, ale nie tylko. Generalnie chodzi o zdrową żywność, rozumianą także jako zdrowe mięso. Przez reindustrializację rozumiem także wsparcie biznesu rolniczego nauką i sprzętem. Nauka powinna obejmować przygotowywanie nowych upraw, dbanie o ich jakość, badania genetyczne, ale w znaczeniu pozytywnym – kierowane na to, by te uprawy były zdrowe. Do tego dochodzi produkcja maszyn rolniczych dla tego małego biznesu. Ale nie traktorów przeznaczonych do pracy na tysiącach hektarów, lecz małych i zgrabnych. W biznesie rolniczym mogłyby znaleźć pracę tysiące ludzi.
Dlatego ten ogólnie słuszny plan będzie miał sens wtedy, kiedy zapełni się sensowną treścią. Wiadomo, że polskie firmy są niedokapitalizowane i z tego powodu przegrywają konkurencję z zachodnimi, a na dodatek ?dusi? je system podatkowy, mniej korzystny niż choćby w krajach ościennych. Tu też trzeba by było wiele zmienić.
Mówię o tym od wielu lat. Kiedy kandydowałem do Senatu, zatytułowałem swój program wyborczy "Sprawiedliwa Polska". Podstawową sprawą są sprawiedliwe podatki. Co to oznacza? Po pierwsze, że wszyscy płacą je na tych samych zasadach. Po drugie, wszyscy płacą niższe podatki – ich obniżenie jest możliwe. Po trzecie, system zabezpieczenia pracowników powinien dawać im szanse na godną emeryturę. Wreszcie, chodzi o uproszczenie systemu biurokracji podatkowo-prawnej. To jest możliwe, tylko trzeba chcieć.