Trzecie miejsce na liście do Sejmu dla Krystyny Skowrońskiej i piąte dla wojewody Małgorzaty Chomycz-Śmigielskiej, budzą co najmniej zdziwienie po ogłoszeniu list Platformy Obywatelskiej na Podkarpaciu. U samych działaczy, co najmniej złość – obecny poseł PO, Tomasz Kulesza i Małgorzata Chomycz-Śmigielska już zapowiedzieli, że w październikowych wyborach nie wystartują.
– Można odnieść wrażenie, że są to listy będące efektem frakcyjnych starć i walk wewnątrz Platformy, a o ich kształcie niekoniecznie decydowały realne polityczne osiągnięcia – twierdzi dr Paweł Kuca, politolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Politolog przyznaje, że co najmniej zdumiewa trzecie miejsce dla posłanki Krystyny Skowrońskiej, szefowej sejmowej Komisji Finansów Publicznych, której polityczne znaczenie jest bez wątpienia dużo większe niż Jolanty Kaźmierczak, szefowej klubu PO w Radzie Miasta Rzeszowa. Mimo to Kaźmierczak na liście do Sejmu znalazła się przed Skowrońską.
– Platforma spodziewa się, że w najbliższych wyborach zdobędzie mniej mandatów niż ma do tej pory, a to nasila walki frakcyjne. Miejsce na liście może mieć ogromne znaczenie w skutecznej walce o mandat posła PO w najbliższych wyborach – dodaje Paweł Kuca. – Warto też pamiętać, że ten, kto wygra w tych wyborach w Platformie, będzie miał wpływ na to, kto będzie rządził Platformą na Podkarpaciu w przyszłości. Jan Tomaka otwarcie mówi, że jest tymczasowym przewodniczącym PO i pewnie wkrótce doczekamy się wyborów na nowego szefa PO na Podkarpaciu.
Wszystko może jeszcze zmienić Rada Krajowa PO i za kilka dni może się okazać, że obecna kolejność na listach mocno się przetasuje.
– Sądzę, że wyższe miejsce otrzyma Krystyna Skowrońska – dodaje Kuca. – W poprzednich wyborach już tak bywało. Nie jestem jednak przekonany, czy będzie liderem w rzeszowsko – tarnobrzeskim okręgu. Jedynkę może zachować wiceminister skarbu, Zdzisław Gawlik, co może potwierdzać siłę rzeszowskiej frakcji w Platformie, ale równie dobrze może to być chęć wzmocnienia jego kandydatury przed potencjalnymi wyborami na prezydenta Rzeszowa, w których już zapowiedział swój start, pod warunkiem, że obecny prezydent Tadeusz Ferenc zostanie senatorem.
W dodatku Platforma od dawna nie ma w Rzeszowie mocnego lidera i najprawdopodobniej jest teraz próba wykreowania na taką osobę ministra Gawlika, tym bardziej, że jako lider listy do Sejmu ma takie możliwości. Sprzyja mu też polityczny charakter posłanki Skowrońskiej, która ma opinię indywidualistki, zwolenniczki polityki indywidualnej, nie grupowej, a przez to pozbawionej silnego zaplecza współpracowników na Podkarpaciu.
– Emocje na pewno są duże – dodaje Paweł Kuca. – Platforma oswaja się z myślą o ciężkich wyborach, tym bardziej, że w podkarpackim PiS-ie nie brakuje żartów, iż do dziesiątego miejsca na ich listach wszyscy mogą wejść do Sejmu. Działacze PO na pewno kalkulują, a w sytuacji, gdy po najbliższych wyborach parlamentarnych Platforma byłaby w opozycji, bezpieczni politycznie i ekonomicznie będą tylko posłowie.