Pomału opada już „kurz” związany z kampanią wyborczą do europarlamentu, a przed politykami stoi kolejny cel: jesienne wybory samorządowe. Szczególnie interesująca będzie batalia o prezydenturę w Rzeszowie. Czy pojawi się kandydat zdolny powalczyć z dotychczasowym prezydentem Tadeuszem Ferencem?
W rozważaniach na temat prezydentury w Rzeszowie trzeba poczynić swa założenia. Pierwsze – że Tadeusz Ferenc będzie się ubiegał o czwartą kadencję. I drugie – że jedynie kandydat PiS będzie się liczył w rywalizacji z obecnym lokatorem ratusza.
Sceptycy odnośnie do kandydowania Ferenca wskazują na jego zaawansowany wiek: 10 lutego br. ukończył 74 lata. Praca prezydenta miasta jest ciężka i bardzo absorbująca, więc może najwyższy czas, by Ferenc sobie odpoczął? – mówią. Wydaje się, że te dylematy nie są rozważane w Urzędzie Miasta. Z tamtych kręgów usłyszałem, że Ferenc będzie kandydował na pewno, a sił i energii mogłoby mu pozazdrościć wielu młodszych. Wydaje się też, że tego typu dylematów nie ma sam prezydent, który powtarza, że nie zajmuje się takimi dywagacjami, bo „liczy się robota” i… snuje kolejne pomysły na rozwój Rzeszowa. Nie ma już takiego ciśnienia na poszerzanie granic miasta, jak w poprzedniej kadencji, jego „oczkiem w głowie” jest obecnie realizacja programu transportowego, w którego ramach Tadeusz Ferenc chciałby zrealizować m.in. pomysł kolejki
nadziemnej. Nie przejmuje się przy tym słyszanymi tu i ówdzie kpinami z tego pomysłu, tylko powtarza: kolejka będzie.
Kto powalczy z Ferencem? Jedyną alternatywą w mieście jest PiS. Tak było w wyborach w 2006 i 2010 roku, mimo porażek kandydatów tej partii z Ferencem już w pierwszej turze. PiS bardzo chce „odbić” Rzeszów i uważa, że ma na to szanse. Czy to nie są marzenia na wyrost? Faktem jest, że Tadeusz Ferenc, choć wygrał wybory w 2010 r. w pierwszej turze, to w porównaniu z wyborami w 2006 r. stracił ponad 20 punktów procentowych poparcia, które spadło z ponad 76 do 53 proc. PiS liczy, że wynik Ferenca w tym roku będzie jeszcze niższy, tym bardziej, że każda kolejna kadencja prezydenta była słabsza.
Kto jeszcze wystąpi przeciw Ferencowi? Na pewno nie SLD i PSL, które zapewne – jak w poprzednich kadencjach – go poprą. Swojego kandydata natomiast wystawi Platforma Obywatelska, pomimo tego, że prezydent bardzo ją kokietował podczas konwencji wyborczej PO. Potwierdza to Jolanta Kaźmierczak, szefowa miejskich struktur Platformy, dodając jednocześnie, że nie będzie to kandydat sprzed czterech lat, czyli przewodniczący Rady Miasta Andrzej Dec, który jest samorządowcem merytorycznym, ale mało wyrazistym i lepiej sprawdza się w roli eksperta, doradcy, niż politycznego lidera. Jolanta Kaźmierczak obiecała, że kandydatura PO na prezydenta zostanie podana jeszcze w czerwcu.
Pozostaje zatem PiS. Dotychczas było tajemnica Poliszynela, że o prawo walki o prezydenturę w Rzeszowie rywalizują wewnątrz partii poseł Andrzej Szlachta, prezydent w latach 1999-2002, i Jerzy Cypryś, szef klubu radnych PiS w Radzie Miasta, i że zwłaszcza Szlachcie zależy na ponownym wejściu do ratusza. Stanisław Ożóg, lider PiS w okręgu rzeszowskim, świeżo wybrany do europarlamentu, w rozmowie ze mną podkreśla, że obie te kandydatury nie są brane pod uwagę. – Zrobimy wszystko, by Tadeusz Ferenc nie wygrał tych wyborów – zapewnia przy tym Ożóg.
Jeżeli zatem nie Szlachta, ani nie Cypryś, to kto? Na tzw. mieście wciąż powraca kandydatura dr. Krzysztofa Kaszuby, ekonomisty, rektora Wyższej Szkoły Zarządzania, znanego ze zdecydowanie formułowanych krytycznych opinii na temat niektórych zjawisk w gospodarce po 1989 r. Kaszuba, zapytany o to, mówi, że żadnych rozmów ani propozycji nie było, a mówienie o jego kandydaturze jest raczej pokłosiem wyborów sprzed czterech lat, kiedy w pewnym momencie poważnie mówiło się, że będzie kandydatem PiS na prezydenta, do czego zresztą ostatecznie nie doszło. Ekonomista przyznaje, że większe zainteresowanie „zagospodarowaniem” go przejawiały już przed wyborami do PE małe partie prawicowe (zwłaszcza Solidarna Polska), ale nie był tym zainteresowany.
Stanisław Ożóg zapewnia, że PiS ogłosi swoją kandydaturę jeszcze przed wakacjami. – Nic więcej nie powiem – ucina rozmowę.