Reklama

Kultura

Pełna gagów i absurdów. Arcykomedia w Siemaszkowej

Aneta Gieroń
Dodano: 19.12.2024
  • "Gdzie jest mój mąż" w reżyserii Pawła Aignera. Fot. Wiktoria Cieśla/Teatr im. Wandy Siemaszkowej
"Gdzie jest mój mąż" w reżyserii Pawła Aignera. Fot. Wiktoria Cieśla/Teatr im. Wandy Siemaszkowej
Share
Udostępnij

Na deskach Teatru im. Wandy Siemaszkowej „Gdzie jest mój mąż?” w reżyserii Pawła Aignera na podstawie farsy mistrza gatunku, Eugeniusza Labiche’a „Słomkowy kapelusz” w tłumaczeniu Juliana Tuwima i z jego songami. Rozśpiewany, żywiołowy, roztańczony spektakl, jak na arcykomedię przystało, pełen absurdalnego dowcipu i niespodziewanych zwrotów akcji. Na prawie trzy godziny zabiera widzów do świata francuskiej arystokracji, której sielankowe życie zakłóca nagłe zaginięcie słomkowego kapelusza. I… na włosku zawisł  ślub młodego paryżanina Fadinarda z Heleną Nonancourt. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko szybko odnaleźć słomkowy kapelusz, co uruchamia lawinę przezabawnych zdarzeń! To wszystko obudowane znakomitą muzyką Piotra Klimka, pięknymi kostiumami Pavla Hubička i skromną scenografią Magdaleny Gajewskiej, która stanowi świetne tło, dla aż nadto bogatego w słowo, dźwięk i ruch widowiska.

Na scenie pojawia się cała galeria postaci, rysowanych tak grubą, komediową krechą, że wydaje się, jeszcze moment i zabraknie im tchu, a widzom siły do śmiechu. Nic bardziej mylnego. To farsa, więc balansowanie na granicy dobrego humoru i szmiry jest dużą sztuką. A jeśli do absurdalnych dialogów dodać jeszcze taniec i śpiew, to w spektaklu nie ma ról pierwszo- i drugoplanowych, wszyscy są mistrzami swoich gagów. Widzowie zaś, zachwyceni zabawą, nie wiadomo tylko, czy śmieją się z siebie, czy do siebie?!

Dagny Mikoś i Maciej Kokot. Fot. Wiktoria Cieśla/ Teatr im. Wandy Siemaszkowej

Świetny debiut sceniczny Macieja Kokota, jeszcze studenta Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie w roli Pana Młodego, który w nieustannym biegu na scenie, dobrze wygląda, jeszcze lepiej śpiewa i znakomicie odnajduje się w roli przyszłego męża i niewiernego kochanka, z wszystkimi tego konsekwencjami. Jego przyszłą żonę Heleną Nonancourt, niezbyt bystrą pannę z prowincji gra Joanna Baran-Marczydło. I przeurocza jest ta poza ślepo zakochanej kobiety, która dla miłości zrobi wszystko. Urodziwa aktorka z przymrużeniem oka odziera się z naturalnego wdzięku, by przeistoczyć w nudnawą dzierlatkę Helenę. Nie przeszkadza to jednak kuzynowi Bobin ślepo kochać Helenki. Nie sposób nie zapamiętać Piotra Napierały w jego rozpaczliwym zakochaniu i groteskowej niechęci do Fadinarda, konsekwentnie narastających przez cały spektakl. Wśród mężczyzn Panny Młodej jest jeszcze przezabawny Marek Kępiński w roli Ojca. Świetny w humorze sytuacyjnym i idealnie operujący mimiką oraz ruchem scenicznym, by końcowy efekt komediowy był w punkt.

Fadinard w dniu ślubu wyrusza na poranną przejażdżkę za miasto

Nie byłoby jednak całego zamieszkania, gdyby  nie rozpaczliwe poszukiwania kapelusza z florenckiej słomki z makami. Pech chciał, że Fadinard w dniu ślubu wyrusza na poranną przejażdżkę za miasto, a jego koń zjada kapelusz, który zdjęła piękna pani Eleonora Beauperthuis, spędzająca intymne chwile na łonie przyrody z ognistym oficerem Emilem Tavernier. Dama nie może pokazać się zazdrosnemu mężowi bez kapelusza, toteż zjawia się razem z groźnym zabijaką w mieszkaniu Fadinarda, żądając zwrotu utraconej własności. W roli pięknej Eleonory niezwykle sensualna Małgorzata Pruchnik-Chołka, więc nie dziwi nic, że raptus Tavernier szaleje za paryżanką obdarzoną ognistym temperamentem. Małgorzata Pruchnik-Chołka i Kacper Pilch poruszają się niczym tancerze flamenco wyrażając historię żarliwej miłości albo zdrady małżeńskiej, bo i ta jest w tle.

W tym samym czasie do domu narzeczonego przybywa cały orszak krewnych z prowincji. Przyszły teść i panna młoda nalegają na rychłe rozpoczęcie ceremonii zaślubin, lecz Fadinard nieustannie szuka kapelusza – alibi. Trafia więc do modystki Klary, Dagny Mikoś, która  okazuje się jego dawną przyjaciółką i czyni mu ostre wyrzuty. Parę miesięcy temu, gdy schronili się w bramie przed deszczem, on wybiegł na chwilę po parasol i więcej się nie pokazał. Z charakterem i dystansem nakreślona przez Dagny postać kobiety, której erotyczny, egzaltowany czar już nieco zbladł i raczej odstrasza niż magnetyzuje kochanka.

Fadinard zdobywa od niej adres klientki salonu, która nabyła kapelusz z włoskiej słomki i wdziera się do wykwintnego salonu baronowej Champigny, przedstawiając jako słynny tenor. I zdobywa nawet kapelusz, ale nie ten, którego poszukuje. Ten właściwy baronowa ofiarowała swojej chrześniaczce. Nie sposób nie zapamiętać baronowej, w tej roli Mariola Łabno – Flaumenhaft w burzy blond loków na głowie wyśpiewująca litanię włoskich miast – w sumie 43. Nie wiedzieć czemu służy ta absurdalna wyliczanka, ale aktorka robi to bez mrugnięcia oka z miną operowej diwy. W końcu jest Italofilką zakochaną w Puccinim. I gdy wydawać by się mogło, że już nic bardziej nie rozbawi widzów, pojawia się on – cały na biało, Michał Chołka jako Achilles de Rosalba, homoseksualny arystokrata w przerysowanym, nawet wyuzdanym kostiumie, który genialnie nosi, co jest dużą sztuką, by groteski nie zamienić w szmirę. Jemu się udaje, a publiczność zamiera na długą chwilę.  

Mariola Łabno-Flaumenhaft i Michał Chołka. Fot. Wiktoria Cieśla/Teatr im. Wandy Siemaszkowej

Pan Młody w swoje nieustannej gonitwie dociera w końcu do mieszkania mężczyzny, bezskutecznie czekającego na powrót żony. Fadinard domyśla się, że to pan Beauperthuis, zdradzony mąż damy bez kapelusza. Rozczulający Robert Chodur z jednej strony jako rozsierdzony samiec alfa, z drugiej bezradny rogacz. Kompletnie oszołomiony, gdy w mieszkaniu pojawia się orszak weselny, przez cały spektakl wędrujący za nowożeńcem, który „po drodze” zdołał dopełnić formalności zaślubin. W tej palecie postaci są też: Justyna Król jako służąca w podkasanej halce, wywołująca czuły uśmiech, Paweł Gładyś, czyli mer, który po prostu jest i publiczność nie może przestać się śmiać, tak samo jak w obecności Józefa Hamkało, czy wuja vel Adama Mężyka.  Jest jeszcze miłostka młodej służącej Aleksandry Ożóg i lokaja Fadinard, którego gra Mateusz Marczydło. Oboje świetnie dotrzymują kroku tej groteskowej ferajnie, udanie bawiąc się swoimi postaciami.

Inteligentna zabawa ze śpiewem i tańcem

I co najważniejsze, aktorom grającym w „Gdzie jest mój mąż?” udało się złapać na scenie radość z bycia tu i teraz, dzięki czemu całość nabiera wymiaru przezabawnej, wyśmienitej, inteligentnej zabawy ze śpiewem i tańcem.

Reżyserem spektaklu „Gdzie jest mój mąż?” jest Paweł Aigner, scenografię stworzyła Magdalena Gajewska, kostiumy Pavel Hubička, choreografię Karolina Garbacik, muzykę Piotr Klimek, aktorów wokalnie przygotował Cezary Szyfman, zaś za naukę stepowania odpowiadała Zuzanna Knyszewska.

Na scenie występują: Joanna Baran-Marczydło, Justyna Król, Mariola Łabno-Flaumenhaft, Dagny Mikoś, Aleksandra Ożóg, Małgorzata Pruchnik-Chołka, Robert Chodur, Michał Chołka, Paweł Gładyś, Józef Hamkało, Marek Kępiński, Maciej Kokot, Mateusz Marczydło, Adam Mężyk, Piotr Napierała (gościnnie) oraz Kacper Pilch.

Fotografie Wiktoria Cieśla/Teatr im. Wandy Siemaszkowej

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy