Reklama

Biznes

“Uważam Rze” o Janie Burym: “Teflonowy” oligarcha

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 28.02.2014
No image
Share
Udostępnij
Poseł Jan Bury, lider podkarpackiego PSL, szef Klubu Parlamentarnego tej partii, a zarazem były wiceminister skarbu, trafił na okładkę marcowego numeru miesięcznika „Uważam Rze”. Redaktor naczelny tego pisma, Jan Piński, poświęcił mu w „Temacie numeru”  tekst „Oligarcha Jan Bury”. Zdaniem Pińskiego, Bury to nowy typ oligarchy, którego majątek jest szacowany „tylko” na jeden do kilku milionów złotych, ale jego prawdziwym kapitałem jest wpływ na obsadę stanowisk w spółkach skarbu państwa i sądach (jest przedstawicielem Sejmu w Krajowej Radzie Sądownictwa). Polityka, według naczelnego „URz”, pomaga Buremu w tworzeniu biznesowego imperium, a posiadane wpływy gwarantują bezkarność.

Piński, także na podstawie doniesień innych mediów, przypomina różne niejasne interesy, w których przewija się postać Jana Burego. Np. kilka tygodni temu portal „Na Temat” ujawnił, że spółka Makarony Polskie, w której udziały ma Bury, zarobi miliony na zleceniu „usługi przechowywania obejmującej magazynowanie oraz wymianę dań gotowych” od państwowej Agencji Rezerw Materiałowych (kontrakt będzie realizowany do 2017 r.). Po kilku dniach medialnej burzy sprawa przycichła, formalnie bowiem wszystko jest w porządku. Faktycznie natomiast kierowanie strumienia pieniędzy do spółek, w których właścicielami są politycy i ich rodziny, zakłóca działanie wolnego rynku i uniemożliwia uczciwą konkurencję. 
 
Arogancja siły

W czerwcu 2011 r. CBA potwierdziło ustalenia „Super Expressu” i dostarczyło premierowi Donaldowi Tuskowi raport, z którego wynikało, że wiceminister Bury złamał ustawę antykorupcyjną. Na początku 2011 r. nabył 50 proc. udziałów w spółce So-Res, chociaż prawo pozwala wiceministrom mieć tylko 10 proc. udziałów. Jednocześnie spółka zgłosiła rozszerzenie działalności o branżę energetyczną, i to akurat tę część, którą nadzorował wiceminister Bury. On sam tłumaczył złamanie ustawy antykorupcyjnej „niezamierzonym błędem”. Dzięki temu, że transakcję zawarto na początku stycznia, Bury nie musiał wpisywać posiadanych udziałów do oświadczenia majątkowego (wpisuje się stan na 31 grudnia). Premier Tusk dał Buremu naganę i karę, którą wiceminister sam zaproponował, czyli przekazanie wynagrodzenia na cele charytatywne.
 
Trzy miesiące później Marek Suski, poseł PiS, ujawnił z trybuny sejmowej, że Bury biesiadował z członkami zarządu Elektrowni Kozienice, którą w resorcie skarbu nadzorował. Rachunek – ponad 15 tys. zł – zapłaciła państwowa spółka. Sprawa szybko przycichła.
 
Piński przypomina, że od stołka wiceministra „odkleiła” Burego dopiero tzw. afera taśmowa w PSL (nagrane rozmowy dwóch ludowców o interesach tej partii). „Bury podał się do dymisji, uprzedzając szereg publikacji opisujących patologie w nadzorowanym przez niego sektorze energetycznym. Patologie, na których zarabiali jego koledzy i biznesowi partnerzy” – pisze naczelny „URz”.
 
Koledzy kolegom
 
Jako wiceminister skarbu odpowiedzialny za energetykę, Bury nadzorował wybór do zarządu elektrowni w Kozienicach swoich znajomych. Spółka ta szybko stała się partnerem biznesowym jego kolegów. Np. główny właściciel i szef Makaronów Polskich, Zenon Daniłowski, odkrył w sobie żyłkę do handlu biomasą. Jak ujawnił raport Ernst&Young, do firm powiązanych z Daniłowskim trafiły w ciągu kilku lat  – bez przetargów – kontrakty biomasowe na 147,3 mln zł.  Daniłowski i Bury razem rozkręcili niejeden biznes, zakładali m.in. spółki: Agro-Technika, Agro-Technika Leasing, Grupa Inwestycyjna Agro, Polskie Smaki, Makarony Polskie. Na wspomnianej biesiadzie z zarządem państwowej spółki, Buremu towarzyszył właśnie Daniłowski. To z pośrednictwa jego spółki Tarnawa korzystają producenci biomasy, aby sprzedać swój produkt państwowej elektrowni.
 
Innym powiązanym z ludowcami biznesmenem, któremu okres nadzoru Burego nad energetyką pozwolił zarobić miliony złotych jest – jak pisze Piński – Andrzej Wilamowski. On z kolei okazał się dla Elektrowni Kozienice niezbędnym partnerem w odbiorze popiołów. Według relacji Wilamowskiego i Burego, poznali się osobiście dopiero w 2010 r. Wcześniej łączyły ich na pewno znajomości polityczne, Wilamowski bowiem słynie z hucznych imprez, na których bawili się wysocy przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, przede wszystkim kojarzeni z PSL i SLD.
 
Nietykalni
 
Redaktor naczelny „URz” nazywa Jana Burego „politykiem teflonowym”, tzn. takim, do którego nic nie przywiera. Innymi słowy: któremu nie są w stanie zaszkodzić nawet najbardziej niekorzystne fakty ujawnione przez media. „Wszystko dlatego, że Bury w PSL został oddelegowany na odcinek dbania o wpływy w wymiarze sprawiedliwości” – pisze Piński. Lider podkarpackiego PSL, jako wieloletni członek Krajowej Rady Sądownictwa, ma wpływ na kariery sędziów. Bury utrzymał to stanowisko w obecnej kadencji, pomimo tego, że w 2011 r. złamał ustawę antykorupcyjną.
 
 
Piński twierdzi, że będący przedmiotem politycznych targów i decyzji wymiar sprawiedliwości jest bezsilny wobec politycznych oligarchów. Dlatego sprawa biesiady na koszt państwowej spółki nie doczekała się reakcji prokuratury. Z kolei gdy Jarosław Pedrycz, przedsiębiorca robiący interesy z Elektrownią Kozienice, oskarżył Andrzeja Wilamowskiego o pobieranie haraczu i powoływanie się na wpływy u polityków PSL, warszawska prokuratura nie chciała nawet weryfikować  prawdziwości jego zarzutów. 
 
„W zielonym imperium oligarchy Burego brakowało do tej pory filaru medialnego” – pisze Piński. To się, jego zdaniem, może zmienić, bowiem pod koniec ub. roku Andrzej Wilamowski zaangażował się w stworzenie nowego ogólnopolskiego tygodnika „7 Dni Puls Tygodnia”. Pismo z założenia ma zawierać przedruki najciekawszych tekstów i stanowić konkurencję dla „Angory”. Na razie jego sprzedaż nie jest duża (szacuje się ją na kilka tysięcy egzemplarzy), ale – oprócz felietonów Jana Burego – można tam zobaczyć np. reklamy państwowego Węglokoksu, nadzorowanego przez Ministerstwo Gospodarki będące w rękach PSL.  „To potwierdzenie teorii mówiącej o tzw. efekcie Burego – kończy tekst redaktor naczelny „URz”. – Ilekroć bowiem gdzieś się pojawia były wiceminister skarbu lub jego wspólnicy, tylekroć państwowe spółki lub agendy znajdują dobry powód do wydania pieniędzy”.
 
Chcieliśmy poprosić o komentarz do publikacji w „Uważam Rze” samego zainteresowanego, czyli posła Jana Burego. Niestety, do godzin popołudniowych nie odbierał telefonu, nie zareagował również na wysłanego dwukrotnie SMS-a z prośbą o kontakt.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy