Przedstawiciele społeczni stowarzyszeń reprezentujący interesy mieszkańców Rzeszowa, skupieni wokół ruchu miejskiego Razem dla Rzeszowa, złożyli w poniedziałek, 12 kwietnia, zawiadomienie do Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego prezydenta miasta Tadeusza Ferenca i jego podwładnych, w tym dyrektor wydziału architektury w urzędzie Andrzeja Skotnickiego. Chodzi o wydawanie decyzji o warunkach zabudowy i pozwoleń budowalnych z naruszeniem prawa i przez to działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego.
– Zawiadomienie dotyczy przekroczenia uprawnień przez prezydenta Rzeszowa Tadeusz Ferenca oraz jego podwładnych, w szczególności dyrektora Wydziału Architektury Andrzeja Skotnickiego, a związanych z wydawaniem decyzji o warunkach zabudowy i pozwoleń budowalnych z naruszeniem prawa i przez to działaniem na szkodę interesu publicznego i prywatnego, tj. przestępstwa z art. 231 Kodeksu karnego (kk) – poinformował w środę, 14 kwietnia, podczas konferencji prasowej Artur Polakiewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Świadomy Obywatel, wchodzącego w skład ruchu miejskiego Razem dla Rzeszowa. – Zawiadamiamy o możliwości niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych tj. prezydenta Ferenca i jego podwładnych w zakresie prawidłowego gospodarowania mieniem Gminy Miasto Rzeszów poprzez nierealizowanie celów przejęcia terenów od Skarbu Państwa, niezabezpieczenie tych terenów planami zagospodarowania przestrzennego, nieskorzystanie przez Gminę Miasto Rzeszów z prawa pierwokupu terenów odzyskanych przez właścicieli prywatnych po uprzednim wywłaszczeniu, w wyniku czego tereny te wskutek zamieszań wskazanych funkcjonariuszy zwrócone zostały spadkobiercom, a następnie odsprzedane deweloperom, co było działaniem systemowym i z góry zaplanowanym, w wyniku czego Gmina Miasto Rzeszów poniosła szacunkową szkodę w kwocie około miliarda złotych. Jest to przestępstwo z artykułu 231 §1 kk oraz 296 §1 kk. Następnie, zawiadomienie dotyczy niedopełnienia obowiązku uchylenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla obszarów, dla których sporządzono miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, co jest obowiązkowe na podstawie przepisów szczegółowych oraz ze względu na istniejące uwarunkowania, tj. przestępstwo z art. 231 §1 kk. Wskazujemy również na niewykonywanie uchwał rady miasta w kwestii opracowania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i przez to działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego tj. przestępstwo z art. 231 §1 kk.
Do zawiadomienia zostały dołączone materiały dowodowe – segregator z dokumentami, pendrive z analizami, opracowaniami i dokumenty, które ruchowi udało się zgromadzić przez ostatnie miesiące. Podczas konferencji zarzuty co do polityki urbanistycznej miasta przedstawili przedstawiciele poszczególnych stowarzyszeń, które pomagały gromadzić dokumenty dla prokuratury.
Marcin Płodzień, od 13 lat mieszkaniec ul. Grabskiego: – Trzy lata temu na działki, które znajdują się bezpośrednio przy rzeszowskim zalewie wjechał ciężki sprzęt, koparki, spychacze, ciężarówki. Jako mieszkańcy ulicy Grabskiego nie mieliśmy pojęcia, co się dzieje – co ma być budowane i na których działkach. W trybie dostępu do informacji publicznej udało nam się uzyskać z urzędu miasta informację, że deweloper zamierza wybudować siedem budynków w zabudowie bliźniaczej, ale potem zmienił plany i postanowił wybudować tylko trzy takie budynki oraz siedmiopiętrowy blok. Osoby prywatne, jak i wspólnoty mieszkaniowe, poprzez różne sztuczki dewelopera i działanie urzędników nie zostały uznane za strony postępowania w żadnym postępowaniu. Dla przykładu powiem, że kiedy w gminie Krasne, gdzie posiadam działkę, mój sąsiad chciał wybudować mały domek, byłem stroną postępowania na każdym etapie aż do wydania decyzji o pozwoleniu na budowę. W Rzeszowie nie zostałem stroną postępowania przy siedmiu bliźniakach i siedmiopiętrowym bloku. Dlatego teraz tylko prokuratura może sprawdzić, czy doszło do naruszenia prawa w zasadniczej kwestii – czy urzędnicy mogli wydawać decyzje o warunkach zabudowy i podziałach nieruchomości, bo tylko z zapewnionym prawnym dojazdem i dostępem do drogi publicznej mogą być wydawane decyzje o warunkach zabudowy. W chwili obecnej w księgach wieczystych w sprawie dostępu do tej działki istnieje tylko zapis z 1959 roku o służebności przejazdu, przechodu i przegonu bydła, pasem o szerokości 2 m, a według przepisów musi to być 5 m. Prokuratora musi sprawdzić, czy nie doszło do naruszenia prawa przez pracowników administracyjnych urzędu miasta. Nie może być tak, że interes dewelopera jest ważniejszy od interesu wszystkich mieszkańców. Mowa o inwestycji oddalonej tylko 9 m od zalewu.
Elżbieta Niedzielska reprezentuje Stowarzyszenie „Spacerówka”, które od czterech lat stara się zablokować zabudowę wzgórza na osiedlu Zalesie – dziewiętnastoma wysokimi budynkami wielorodzinnymi. – To irracjonalne plany – uważają mieszkańcy tej okolicy, zdominowanej przez niską zabudowę szeregową. – Jesteśmy obecnie stroną w dziesięciu postępowaniach administracyjnych i skutecznie, zgodnie z literą prawa, walczymy z wydawanymi przez urząd miasta warunkami zabudowy. Do tej pory były już prezydent miasta wydał ich dwanaście. Dziewięć z nich zostało uchylonych: przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO), jedna przez Wojewódzki Sąd Administracyjny. Pozostałe trzy rozpatrywane są przez SKO. Wszystkie te „wuzetki” zawierają szereg błędów i naszym zdaniem nie powinny wyjść z ratusza. Naruszają m.in. ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ustawę o ochronie przyrody, zasadę dobrego sąsiedztwa, a także kodeks postępowania administracyjnego. Wydane z pominięciem interesu społecznego.
Zdaniem Stowarzyszenia obszar powyżej ulicy Spacerowej, przed wydaniem „wuzetki”, powinien zostać objęty miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, ponieważ przyjęte przez miasto studium jasno określa kierunek zagospodarowania dla tego terenu – jest to zieleń, zieleń urządzona i usługi w zieleni urządzonej. Miały to być tereny rekreacyjne dla mieszkańców Rzeszowa.
– Dziś dowiedziałam się w Wydziale Architektury UM, że pełniący obecnie funkcję prezydenta Marek Bajdak, 13 kwietnia zawiesił część postępowań administracyjnych dla tych terenów aż do czasu uchwalenia planu w oparciu o artykuł 62 Ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym – poinformowała na konferencji prasowej Elżbieta Niedzielska, dodając, że mieszkańcy wydali już 30 tys. na wynajęcie prawników, którzy bronią ich praw, i mają żal do radnych miasta, którzy nic w tej sprawie od lat nie zrobili.
Na konferencji wystąpiła również Renata Leszczak, reprezentująca mieszkańców dzielnicy Śródmieście. – Niestety, aktualnie jest w realizacji w ścisłym centrum Rzeszowa, na terenie zalewowym inwestycja, która nie powinna w tym miejscu zaistnieć. Decyzja o warunkach zabudowy została wydana wadliwie, co uzasadniam następująco: inwestycja obejmuje dwie wieże – z których wyższa obejmuje 162 m i 36 kondygnacji. Tymczasem teren, na którym realizowana jest inwestycja, zgodnie ze studium uwarunkowań i kierunków rozwoju stanowiącym załącznik do uchwały Rady Miasta Rzeszowa z 4 lipca 2000 roku obejmuje zieleń urządzoną, dla której zgodnie z cytowanym studium, jak również przepisami szczegółowym i w świetle orzecznictwa sądowego winny być uchwalone miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Całość doliny Wisłoka celowo nie została objęta miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Decyzja o warunkach zabudowy nie powinna więc ujrzeć światła dziennego, a jeżeli została wydana, to powinno zostać wstrzymane jej wykonanie do chwili uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Samo postępowanie administracyjne, w wyniku którego wydano tę decyzję, jest obarczone szeregiem nieprawidłowości. Wymienię przynajmniej dwie istotne, tj. nieuzgodnienie z wojewódzkim konserwatorem zabytków, które dla tego terenu stanowiącego obszar ekspozycji krajobrazu kulturowego, wgląd na stare miasto i jego otoczenie, jest naruszeniem prawa, jak również odstąpienie od wydania opinii nt. oddziaływania na środowisko. Na tych terenach doliny Wisłoka stanowi to również duże uchybienie, ponieważ ta inwestycja może doprowadzić do degradacji środowiska naturalnego tego terenu. Inwestycja jest realizowana na terenie zalewowym, na tzw. suchych polderach przeciwpowodziowych, które przez ostatnie lata chroniły miasto przed skutkami powodzi. A powodzie nawiedzały te okolicy. Zabetonowanie tych polderów stwarza realne zagrożenie powodziowe dla mieszkańców, zmienia stosunki wodne dla sąsiednich działek. Dolina Wisłoka to również naturalne korytarze przewietrzenia miasta. Zabetonowanie ich powoduje pogorszenie jakości powietrza, zwiększenie ilości smogu. Pojawia się też problem związany z komunikacją. Kiedy obiekty zostaną oddane do użytkowania – ponad 400 mieszkań, lokale usługowo-biurowe, handlowe – do zakorkowanej już dziś ulicy Szopena będzie się dodatkowo włączać tysiąc pojazdów. W decyzji o warunkach zabudowy miasto nie przewidziało żadnych rozwiązań komunikacyjnych w tej części, nie uzgodniło pod tym względem decyzji z Biurem Rozwoju Miasta Rzeszowa. W niedalekiej przyszłości czeka nas totalny paraliż komunikacyjny tej części miasta.
Temat doliny Wisłoka poruszył również Leszek Sztokman: – W tej chwili na prawym brzegu Wisłoka ma powstać dziewiętnaście budynków w tym wysokościowce, w tym jeden 140-metrowy. Proszę sobie wyobrazić, ile mieszkańców będzie liczył prawy brzeg. Liczymy, że to oznacza 8 tysięcy mieszkańców. Kiedy to pomnożyć nawet przez najniższy współczynnik – 1,2 – otrzymamy ogromną liczbę dodatkowych samochodów, także dostawczych. A Podwisłocze zakorkowane jest już w tej chwili. Wyjazdu z Podwisłocza na Powstańców Warszawy i na Kopisto nie da się poszerzyć na czteropasmówkę. Uważam, że te „wuzetki” powinny być wstrzymane.
Alina Ankes, reprezentująca Stowarzyszenie Mieszkańców Budziwój-Biała, na konferencji opowiedziała o sprzeciwie mieszkańców wobec tzw. Obwodnicy Południowej, która ma przebiegać przez teren ich osiedli. – Droga 6 km ma połączyć ul. Podkarpacką z ul. Sikorskiego, przechodząc przez osiedle Zwięczyca, przez Wisłok mostem przez Ptasią Wyspę. To środowisko cenne i ostatnie tereny rekreacyjne dla wszystkich mieszkańców. Na trasie tej drogi jest do wycięcia 4,8 tysiąca drzew. To ogrom zniszczenia środowiska. Droga biegnie następnie wśród domów, w odległości 3 metrów. Ten odcinek drogi ma kosztować 450 mln zł. To wariant nieprzemyślany i niekorzystny dla nikogo. 5 lat trwa procedura usiłowania doprowadzenia do tej inwestycji. Pomimo starań, by zmienić wariant, nie udaje się. Miasto złożyło projekt o dofinansowania tej drogi do Krajowego Planu Odbudowy, argumentując, że doprowadzi to wyprowadzenie ruchu ze śródmieścia i będzie korzystne dla środowiska i klimatu. To nie jest inwestycja przyjazna dla środowiska – mówi Alina Ankes, przypominając, że strona społeczna proponowała przebieg alternatywny przez puste pola nad rzeką Strug. Byłoby to niekorzystne jedynie dlatego, że droga przebiegałaby wtedy koło domu byłego prezydenta. Ten przebieg nigdy nie został wzięty pod uwagę. A potem zaprojektowano tam szkołę. Czy to jest przypadek? Reasumując, pięć lat uczestniczymy w tej sprawie, włączyły się do tego organizacje ekologiczne, więc złożyliśmy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury.
Michał Wróbel wyjaśnił, że w zawiadomieniu do prokuratury znalazły się także dwa wnioski dotyczące nie poszczególnych inwestycji, ale ogółu miasta, płynące z przygotowanych przez społeczników analiz, a dotyczące miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i rozchodu gruntów, począwszy od 2002 roku. – Pierwszy zarzut, jaki stawiamy prezydentowi i który znalazł się w zawiadomieniu do prokuratury, tj. zarzut niewykonania uchwał, który najdobitniej widać na podstawie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i procedowania tego tematu przez prezydenta i przez radę miasta – mówi Michał Wróbel. – Jakość planów, które w tej chwili obowiązują, pozostawia wiele do życzenia – tylko niewielki odsetek to tereny planistycznie zabezpieczone pod zieleń i tereny budownictwa wielorodzinnego tak ekspansywnego ostatnio. Bazując na analizie rozchodu gruntów przygotowanej przez nas, widzimy, że sprzedaż bezprzetargowa działek, zamiana działek i różnorakie transakcje na korzyść branży deweloperskiej, dotyczą głównie terenów, co do których istnieje uchwała o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a wobec których taki plan od lat już nie powstał. A więc inwestycje są „przepychane” z pomocą „wuzetek”. Zgodnie z artykułem 62 ust. 2 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, jeśli na podstawie przepisów odrębnych, bądź też ze względu na inne uwarunkowania istnieje konieczność uchwalenia miejscowego planu zagospodarowani terenu miasta, „wuzetki” powinny być bezwzględnie i bezterminowo zawieszone. Załącznik nr 50 do Studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego w Rzeszowie stanowi wykaz takich terenów, wobec których takie plany powinny być uchwalone, jest to m.in. ciąg działek przy ul. Kwiatkowskiego i wzdłuż rzeki Wisłok.
– Wszyscy, którzy dziś mieli okazję wystąpić i zabrać głos, są zaangażowani w pracę na rzecz swojego środowiska, w którym żyją i mieszkają na co dzień, próbują na miarę swoich możliwości, kompetencji i wiedzy zmagać się z tą polityką – mówi dr hab. Jacek Strojny, stojący na czele ruchu Razem dla Rzeszowa. – W dniach 8-9 marca br. mieliśmy spotkania, na których prezentowaliśmy przedstawicielom wszystkich opcji politycznych w radzie miasta podstawowe problemy. Osiem godzin debat zakończyło się przygotowaniem dokumentacji, która znalazła się teraz w zawiadomieniu do prokuratury. To, co złożyliśmy, jest mocno udokumentowane. Poddajemy to ocenie, nie wydajemy wyroków, mówimy o podejrzeniu, sądząc, że obraz, który przedstawiamy, układa się w pewną całość.