Każdego roku do Rzeszowa z całej Polski przyjeżdżają przedstawiciele najróżniejszych branż, by uczestniczyć w tej samej konferencji. Socjolodzy, marketingowcy, psycholodzy, politolodzy, przedstawiciele agencji reklamowych i interaktywnych, zarządzający serwisami, inwestorzy, twórcy aplikacji i strupów, rozmawiają, dzielą się doświadczeniami, podpowiadają, jak najskuteczniej prowadzić biznes z wykorzystaniem sieci, nawiązują kontakty biznesowe. Po co? Ponieważ okazuje się, że w firmach, które przynajmniej raz uczestniczyły w spotkaniu wymyślonym przez Mateusza Tułeckiego, efekty są natychmiastowe. InternetBeta ma inspirować. I od siedmiu lat to się udaje.
InternetBeta to niepowtarzalny mix. I tematyczny, i osobowy, bo w jednym miejscu są przedstawiciele najróżniejszych branż, którzy na żadnych innych konferencjach nie mieliby szansy się spotkać. A pomysłodawcy, Mateuszowi Tułeckiemu, właśnie o tę interdyscyplinarność chodziło, gdy siedem lat temu organizował pierwszą Betę. Odległe, czasem nawet bardzo, branże tu mają szanse się spotkać i wymienić doświadczeniami, podpowiedzieć sobie nawzajem, jak wykorzystać Internet i nowe technologie w biznesie. Miejsce też sprzyja, choć sceptykom wydawało się, że nie będzie chętnych, żeby przyjechać do Rzeszowa i spędzić tu trzy dni. Ale czas szybko pokazał, że to, co mogłoby być mankamentem konferencji, w rzeczywistości jest jej siłą. Dlatego też rok w rok na Betę przyjeżdża kilkaset osób z najróżniejszych stron Polski. Tym razem spotkają się w Rzeszowie w dniach 10-12 września br.
Tematyczny miszmasz
Tradycyjnie już konferencja InternetBeta nie ma tematu przewodniego. – Tak, jak w poprzednich latach tematy będą bardzo różnorodne, nie ma jednej linii. Na Betę trafia to, co mnie i osobom ze mną współpracujących, wydaje się najciekawsze. Bo jak zwykle mamy tyle zgłoszeń, że moglibyśmy zrobić trzy takie konferencje, a miejsca mamy tylko na 63 prezentacje, co i tak jest olbrzymią ilością – mówi Mateusz Tułecki.
Na liście prelegentów zawsze znajdują się osoby, które są żywym przykładem efektywnego wykorzystania sieci w najróżniejszych biznesach, eksperci w swoich dziedzinach. W tym roku do Rzeszowa przyjedzie m.in. Zuzanna Stańska, absolwentka historii sztuki, założycielka firmy Moiseum, pomysłodawczyni aplikacji DailyArt, dzięki której użytkownicy codziennie otrzymują zdjęcie jednego dzieła sztuki z krótkim, atrakcyjnym opisem. Krzysztof Sobieszek, konsultant i strateg związany z branżą nowych mediów i e-marketingu, opowie o trudnych związkach nauki z biznesem.
To zaledwie niewielka cząstka tego, o czym na Becie będzie się rozmawiać, jakie tematy poruszać. Różnorodność zagadnień poruszanych pozwala każdemu uczestnikowi pełnymi garściami czerpać wiedzę potrzebną w jego branży. Bo taki właśnie cel leży u podstaw konferencji, która ma inspirować do działania, ułatwiać kontakty z potencjalnymi partnerami biznesowymi.
W sieci siła
Bywa, że efekty po organizowanych konferencjach są właściwie żadne. Ale to InternetBety nie dotyczy, ponieważ efekty tych spotkań są coraz wyraźniej widoczne po każdej edycji. Mateusz Tułecki podkreśla, że niesamowicie cieszy go, gdy po kolejnych konferencjach piszą lub dzwonią do niego uczestnicy i opowiadają, jak wiele dała im ta konferencja. Mówią o inspiracjach, o nawiązanych kontaktach, które pomagają w karierze i rozwijaniu biznesów. Dla niektórych był to kamień milowy, dla innych miejsce nawiązywania strategicznej współpracy. – Mam bardzo dużo sygnałów od firm, które przyznają, że InternetBeta spowodowała, że ich biznes bardzo szybko poszedł do przodu. Np. Brand24 Michała Sadowskiego, który zawsze podkreśla, że na Becie był ten moment, gdy szybko zaczęli się rozwijać i konferencja bardzo dużo im dała. Firma Listonic na Becie nawiązała dużo i bardzo konkretnych kontaktów biznesowych. Jest też sporo firm zaczynających na startupach i na konferencji dogadują się ze swoimi inwestorami, np. Social Wifi, dla których Beta okazała się istotna. InternetBeta daje pewien element wiedzy merytorycznej, a później firmy wykorzystują tę praktykę również biznesowo. Bo to jedyna konferencja, która trwa trzy dni i przez cały ten czas ludzie są wyrwani z kontekstu, przyjeżdżają, rozmawiają, nawiązują współpracę biznesową, mogą się pokazać – mówi pomysłodawca Bety.
– InternetBeta to dla mnie najważniejsze wydarzenie branżowe – potwierdza słowa Tułeckiego Michał Sadowski, właściciel Brand24. – To impreza, dzięki której poznaliśmy pierwszych klientów, a także ambasadorów i sympatyków naszej firmy. Klimat tego miejsca jest naprawdę unikalny. Moment, w którym podczas mojej prezentacji 2 lata temu pokazałem klip „Internety Robię”, to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Polecam to wydarzenie ze wszystkich sił.
Pewne jest, że Internet będzie stanowił o przyszłości niemalże wszystkich branży, które coraz częściej i mocniej opierają swoją działalność o sieć. Z roku na rok rośnie też liczba otwierających się internetowych biznesów. Z analiz rynku sprzed kilku tygodni wynika, że w Polsce w ciągu ostatnich 12 miesięcy działalność rozpoczęło 300 tys. firm, z czego dużą część stanowią biznesy opierające się o funkcjonowanie w sieci. To tendencja rosnąca, szczególnie w ostatnich dwóch latach. Z czego to wynika? – Internet daje możliwość dotarcia do nieograniczonej liczby klientów i tutaj szerokość geograficzna nie ma znaczenia – odpowiada Mateusz Tułecki. – Oczywiście, w perspektywie globalnej posiadanie biura np. w Stanach Zjednoczonych jest kluczowe, jeżeli ktoś tam chce robić interesy. Ale są przykłady firm, które wcale nie mają tam siedziby, lecz atakują rozliczne rynki, które są wokoło nas. Strategii jest naprawdę dużo, ale jednak najważniejszy pozostaje fakt, że ta szerokość geograficzna nie do końca ma znaczenia. Jest to po prostu biznes bardzo otwarty.
Internet daje też możliwość bardzo dokładnego sprawdzenia efektywności prowadzonych działań, czego w przypadku innych mediów nie ma. Dzięki poszerzanej nieustannie wiedzy o możliwościach sieci, budżety firm mogą być wydawane coraz lepiej, efektywniej. To właśni stanowi o sile Internetu.
Nauka nie idzie w las
Jeszcze przed rokiem Tułecki przyznawał, że startupowcy popełniają błędy i to podstawowe, których powinni się wystrzegać. Stawiający pierwsze kroki w biznesie nie zdawali sobie sprawy z tego, że przed nimi jest tak długa ciężka droga, że sukcesy jak Zuckenberga właściwie się nie zdarzają. Myślą też, że ich pomysł jest jeden jedyny, nikt tego jeszcze nie wymyślił, a później okazuje się, że byli w błędzie, ponieważ nie przeanalizowali rynku. Nie wszyscy też patrzyli na swoje projekty biznesowo, chcieli po prostu zrobić coś fajnego. A tymczasem to jednak ma być biznes.
Pytam, czy coś się zmieniło? – Wiele się zmieniło – twierdzi Mateusz Tułecki. – Ludzie, którzy myślą o własnym biznesie w sieci podchodzą do tego zdecydowanie bardziej profesjonalnie niż jeszcze rok temu. Widzę tę zmianę np. na przykładzie startupów. Jakość tych projektów, w porównaniu do roku poprzedniego, jest zdumiewająca. To zdecydowana poprawa w kwestii sposobu prezentacji, przemyślenia modelu biznesowego. Ci ludzie potrafią sprzedać swój pomysł, mają konkretne cele do realizacji, mają plan działania i wiedzą, jak do niego podchodzić. To zauważalna zmiana. Czas w sieci przebiega zdecydowanie szybciej. Dostępność do niezliczonej ilości informacji, do wiedzy, jak pewne rzeczy robić, a do tego więcej imprez, gdzie mogą się szkolić, to wszystko powodują, że ci ludzie nieustannie się uczą. A jeżeli są ukierunkowani na cel, to bardzo szybko podnoszą sobie poprzeczkę.
A poza tym zwykle nie jest to ich pierwszy projekt, lecz kolejny. I jeśli pierwszy, czy drugi, nie do końca się udał, to cały czas analizują swoje błędy i kolejne rzeczy starają się robić zdecydowanie lepiej. I to widać – puentuje.