Wiesław Doros, autor ponad 20 patentów, w centrum badawczo-rozwojowym w Rogoźnicy pod Rzeszowem opracował właśnie dwie unikatowe w skali świata technologie. Jedna pozwala uzbroić np. smartfon w przezroczystą powłokę o właściwościach naturalnego diamentu i uczynić go całkowicie odpornym na zarysowania. Druga rewolucjonizuje walkę z bakteriami i wirusami – dzięki niej na różnych powierzchniach można tworzyć osłony o niespotykanej dotychczas na świecie skali biobójczości. Obie zostały przygotowane do komercjalizacji w ramach Platform Startowych Start In Podkarpackie i dzięki dwóm dotacjom – w wysokości 1 mln zł każda – wchodzą na rynek.
Wiesław Doros to wynalazca, który przez wiele lat udoskonalał procesy technologiczne w amerykańskich firmach, a od trzydziestu lat rozwija innowacje w Polsce. Wspólnie z żoną Teodorą Doros zbudował pierwszą w Europie linię magnetronową do nanoszenia cienkich warstw metalicznych i tlenkowych na powierzchnię szkła, tworzyw sztucznych i metali. W projekcie Platformy Startowe Start In Podkarpackie udowadnia, że startupowcem może zostać także doświadczony wynalazca. Oba założone przez niego startupy – D.A.Vac i D.A.Sept – zdobyły po 1 mln zł dofinansowania w konkursie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, by wprowadzić na rynek wyjątkowe wynalazki. Chodzi o nanoszenie na różne powierzchnie specyficznych, niewidzialnych gołym okiem powłok, które choć mają zaledwie po kilka-kilkanaście nanometrów grubości przypominają zbroje o szczególnych właściwościach.
Biobójcza powłoka, jakiej nie znał świat
W centrum badawczo-rozwojowym w Podkarpackim Parku Naukowo-Technologicznym zespół pod okiem Wiesława Dorosa, zaprojektował urządzenie próżniowe do nanoszenia biobójczych powłok na powierzchnie z różnych materiałów, m.in. szkła, metalu i tworzyw sztucznych. Nanowarstwa o antyseptycznych właściwościach powstaje w wyniku rozpylania magnetronowego. To metoda PVD (fizyczne osadzanie z fazy gazowej), w którym katoda składająca się z kompozytu metali jest bombardowana przez jony gazu i w plazmie wyładowania jarzeniowego generuje odpowiednie tlenki metali, a te osadzają się na powierzchni danego podłoża. Warstwa uzyskana w ten sposób przez zespół D.A.Sept posiada najwyższe z obecnie znanych właściwości antybakteryjnych i antywirusowych – rzędu 99,999999 % = 8 Log. – Osiem dziewiątek – osiem logarytmów to unikatowe osiągnięcie w skali świata. Stawiam zakład, że skuteczniejszej ochrony antyseptycznej nie ma, a jeśli ktoś taką mi pokaże, ufunduję nagrodę – stawia zakład wynalazca, który jest jednak pewien wygranej. – Z mojej wiedzy wynika, że nikt nie wynalazł powłoki równie trwałej, która podobnie jak wysokoprocentowy alkohol zabija zarazki i wirusy. Z tą różnicą, że alkohol po odparowaniu przestaje powierzchnię chronić, a nasza powłoka działa nieprzerwanie przez wiele lat – podkreśla Wiesław Doros.
Do tej pory alternatywą dla ulotnego alkoholu były powłoki wykorzystujące jony lub związki srebra. Mają one jednak niższą skuteczność niż kompozyt D.A.Sept, a co gorsza są szkodliwe dla zdrowia. Naukowcy, ostrzegają, że nanocząsteczki srebra mogą być wchłaniane przez płuca, jelita, a także przez skórę do krwiobiegu i w ten sposób docierać do narządów wewnętrznych (wątroby, nerek, śledziony, mózgu, serca), gdzie nieodwracalnie się odkładają, podobnie jak azbest, rtęć czy ołów. Mimo to są powszechnie stosowane do tworzenia wyrobów medycznych, tekstyliów, materiałów przewodzących czy ogniw fotowoltaicznych. Anna Maria Świdwińska-Gajewska z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi w artykule „Nanosrebro – szkodliwe skutki działania biologicznego” wskazuje, że „istnieją niepokojące doniesienia na temat szkodliwego działania nanocząstek srebra na rozrodczość zwierząt eksperymentalnych”, dlatego należałoby zmienić polskie normy określające dopuszczalne stężenie dla tzw. frakcji wdychalnej srebra.
– Tymczasem opracowane przez nas powłoki antyseptyczne w ogóle nie zawierają srebra, a ich skuteczność potwierdzają badania naukowców m.in. Uniwersytetu Rzeszowskiego i UMCS w Lublinie. Testy wykonaliśmy także w obecności przedstawicieli amerykańskiej Doliny Krzemowej – podkreśla Wiesław Doros.
Wynalazek z Podkarpacia można stosować na salach operacyjnych, w szpitalach, przychodniach, pokrywać nimi urządzenia sanitarne i kuchenne, wszelkie urządzenia publiczne – bankomaty, parkomaty, wiaty przystankowe, meble, ceramikę itp. Wszystkie powierzchnie, które mogą być drogą zakażenia chorobami, na co w czasie pandemii zaczęto zwracać jeszcze większą uwagę.
D.A.Sept już podpisał pierwsze umowy o współpracy z firmą Aluprof, która chce powłoką antyseptyczną pokrywać produkowane przez nią profile aluminiowe. W połączeniu z podobnie zabezpieczonymi szybami wykonanymi w zakładzie D.A.Glass w Rogoźnicy, mogą tworzyć „biobójcze” drzwi, okna, fasady, ścianki. – Wynalazek dalej rozwijamy – przyznaje Wiesław Doros. – Prowadzimy badania nad możliwością dodania nanocząsteczek do powłok o charakterze liftingującym. Chodzi o takie ich umieszczenie w żywicach, olejach, farbach olejnych, by zawsze wypływały na wierzch i tym samym stanowiły barierę biobójczą na każdej pomalowanej takim preparatem powierzchni.
Linia magnetronowa do nanoszenia powłok o specyficznych właściwościach. Fot. Archiwum RARR
Smartfon w diamentowej zbroi
Zabójcza dla mikrobów powłoka znakomicie może uzupełniać inną – również opatentowaną przez Władysława Dorosa – transparentną powłokę diamentową aplikowaną na przedmioty użytkowe. Ten drugi wynalazek rozwijany w ramach startupu D.A.Vac na platformie Start In Podkarpackie przez ekspertów PARP został bardzo wysoko oceniony i ma równie duże możliwości wygrania z konkurencją na wielu rynkach. Cienka powłoka DLC, twarda jak naturalny diament, czyni powierzchnię, np. szkła, odporną na zarysowania. Spółka D.A.Vac jako pierwsza opatentowała możliwość położenia jej na cały telefon. – Na świecie prowadzono już próby położenia powłok diamentowych na telefonach. Były one jednak nieudane – zaznacza twórca startupu.
– Technologia pokrywania szkła diamentem jest znana od kilkudziesięciu lat, zarejestrowano wiele patentów z nią związanych. Naszą powłokę wyróżnia to, że przy grubości od kilku do 25 nanometrów wciąż pozostaje przezroczysta, a jednocześnie wyjątkowo twarda i odporna chemicznie. Znane powłoki diamentowe zmieniają kolor materiału na znacznie ciemniejszy. Nie przeszkadza to na bransolecie zegarka czy pompie serca, a tym bardziej częściach motoryzacyjnych, gdzie powłoki diamentowe są stosowane. Jednak zaciemnienie ekranu smartfonu jest już niepraktyczne. Co ważne, nasza powłoka diamentowa zwiększa przewodność podczerwieni o 60 proc., więc pokryty nią ekran dotykowy staje się bardziej czuły i można go obsługiwać nawet dłonią w rękawiczce. „Diamentowy” przedmiot jest także trzy razy bardziej śliski od teflonu, a przez to bakteriostatyczny – wirusy i bakterie giną na powierzchni, na której nie osadza się nic, co mogłoby być dla nich pożywką. I wszystkie te zalety będą w cenie dotychczas stosowanej, a o wiele mniej praktycznej szybki ochronnej przyklejanej na ekran telefonu – zapewnia Wiesław Doros. Powłoki diamentowe można wykorzystać na wiele sposobów. Pokrywać nimi szkła okularów i zegarków. Są tak gładkie, że gdyby zabezpieczyć nimi talerze w restauracji, nie tylko nie byłoby na nich rys, ale nawet zmycie resztek jedzenia trwałoby sekundy, przekładając się na oszczędność wody. Na DLC nie trzyma się także farba, więc umieszczenie np. graffiti na zabezpieczonej w ten sposób wiacie przystanku byłoby po prostu niemożliwe.
Póki co D.A.Vac komercjalizuje wynalazek w dwóch formach. Pokrycie diamentowe proponuje firmom zajmującym się odnawianiem telefonów używanych. – W ciągu dwóch miesięcy będziemy gotowi do obsługi dużych międzynarodowych koncernów, które specjalizują się w regeneracji takich aparatów i ponownym wprowadzaniem ich na rynek. Wymieniają mikrofony, baterie, kamery, ale nie ekran, którego wymieniać się nie opłaca. My pomożemy im odnowić go wykonując polerowanie z jonowym czyszczeniem, ablacją laserową, nakładaniem cienkiej powłoki krzemu i powłoki DLC – opisuje wynalazca. – Drugi wariant komercjalizacji to produkcja i dzierżawa sprzedawcom telefonów niewielkich urządzeń do nakładania powłok diamentowych w punktach sprzedaży. Tu już bez opcji polerowania, ale to i tak znacznie lepsza alternatywa niż naklejanie szybki na nowy telefon.
Jak dodaje wynalazca, szybka komercjalizacja zarówno powłok diamentowych, jak i aseptycznych, stała się możliwa dzięki udziałowi w projekcie Platformy Startowe Start In Podkarpackie. – Wiele godzin poświęciła nam Jolanta Wiśniowska z Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Pomogła przebrnąć przez procedury, do których nie byłem przyzwyczajony, sięgając po raz pierwszy po wsparcie dla startupów – podkreśla Wiesław Doros.
Fot. Archiwum RARR
Start In Podkarpackie z najlepszym wynikiem
– Cieszymy się, że pomysły doświadczonych wynalazców znajdują miejsce na rynku i pozwalają na rozwój innowacyjnych technologii i firm – mówi Jolanta Wiśniowska, wiceprezes Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego S.A. – Mimo że średnia wieku osób składających wnioski do naszej Platformy oscyluje wokół 35. roku życia, to zdarzają się młodsi i starsi uczestnicy programu. Najmłodszy pomysłodawca miał 18 lat, a najstarszy 74 lata. Projekt realizujemy od 2019 roku i w ciągu dwóch lat zgłoszono do niego ponad 1500 pomysłów. Po ocenie innowacyjności i Panelu Ekspertów 230 najlepszych objęto programem inkubacji. W efekcie działalność gospodarczą na terenie Polski Wschodniej – głównie województwa podkarpackiego – rozpoczęło 176 startupów, z czego 104 już zakończyło udział w projekcie. Tym samym mogą się ubiegać w PARP o 1 mln zł bezzwrotnej dotacji w konkursie „Rozwój startupów w Polsce Wschodniej” (działanie 1.1.2 POPW), na wprowadzenie nowego rozwiązania na rynek i pierwszą sprzedaż.
Jak dodaje wiceprezes RARR na podsumowanie całego programu jest za wcześnie, ponieważ blisko 90 startupów wciąż jeszcze pracuje, wraz ze swoimi menedżerami, nad rozwinięciem pomysłu i przygotowaniem MVP, czyli minimalnej wersji produktu. Jej prezentacja podczas tzw. Demo Day (dnia prezentacji) jest przepustką do ubiegania się o dotację. Startupy z Podkarpacia są w tym bardzo skuteczne, a Start In Podkarpackie pozostaje liderem wśród sześciu platform, jakie finansuje PARP z Programu Polska Wschodnia. – Z dofinasowanych dotychczas przez PARP 209 firm, 26 proc. stanowią startupy inkubowane w naszej Platformie, co daje nam najlepszy wynik w Polsce – podsumowuje Jolanta Wiśniowska.