Ponad 2 tys. osób zostało zatrzymanych przez służby bezpieczeństwa Wenezueli w związku z antyrządowymi protestami, które wybuchły po ogłoszeniu przez państwową komisję wyborczą, że w wyborach z 28 lipca zwyciężył dotychczasowy prezydent Nicolas Maduro – podała w poniedziałek prokuratura generalna.
Większość zatrzymanych to osoby powiązane z opozycją, które rzekomo złamały przepisy dotyczące ładu publicznego.
Szacunki prokuratury są zgodne z niedzielną deklaracją Maduro, który zapowiedział, że “aresztowanych będzie więcej” niż 2 tys.
“Wyłapiemy wszystkich tych przestępców, faszystów, gdyż faszyzmowi nie uda się skraść władzy w Wenezueli. Jestem gotowy na wszystko, licząc na was w kwestii utrzymania porządku, (przestrzegania) przepisów, zasad konstytucyjnych oraz prawa narodu wenezuelskiego do pokoju” – powiedział Maduro na spotkaniu z żołnierzami.
W poniedziałek zaprzestania represji wobec demonstrantów zażądali dwaj wenezuelscy kardynałowie, Diego Padron oraz Baltazar Porras. Wyrazili ubolewanie, że władze nie tylko nie szanują rezultatu wyborów, ale też że “uznają za wrogów wszystkich, którzy wyrażają sprzeciw”. To pierwsi wenezuelscy dostojnicy Kościoła katolickiego, którzy zarzucili Maduro sfałszowanie wyborów.
Od tygodnia wielotysięczne tłumy Wenezuelczyków w całym kraju domagają się ustąpienia Maduro. Niezadowoleni obywatele wylegli na ulice miast krótko po ogłoszeniu przez państwową komisję wyborczą, że wybory prezydenckie z 28 lipca zakończyły się zwycięstwem urzędującego szefa państwa. Miał on zdobyć 51,2 proc. głosów.
Tymczasem jak twierdzi liderka wenezuelskiej opozycji Maria Corina Machado jej współpracownikom udało się przejąć akta z komisji wyborczych, które dowodzą, że opozycyjny kandydat w wyborach Edmundo Gonzalez Urrutia zdecydowanie zwyciężył w głosowaniu, otrzymując 73,2 proc. poparcia.