Reklama

Świat

Niech Bóg błogosławi „Amerykę”, ale niech Bóg pomoże Ukrainie i Europie radzić sobie samej!

Opracowanie AC / Źródło: Bohdan Nahaylo redaktor naczelny Kyiv Post
Dodano: 13.02.2025
Foto: Ta kombinacja zdjęć stworzona 12 lutego 2025 r. przedstawia (od lewej) prezydenta USA Donalda Trumpa, prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i przywódcę Rosji Władimira Putina. (Zdjęcie z różnych źródeł / AFP)
Foto: Ta kombinacja zdjęć stworzona 12 lutego 2025 r. przedstawia (od lewej) prezydenta USA Donalda Trumpa, prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i przywódcę Rosji Władimira Putina. (Zdjęcie z różnych źródeł / AFP)
Share
Udostępnij

Ostatnie oświadczenia prezydenta Donalda Trumpa oraz najwyższych urzędników z jego gabinetu dotyczące Ukrainy i Europy sugerują, że jesteśmy świadkami bardzo niepokojącego momentu w historii. Swoisty „game-change”. Ale co z tego wyniknie dla Ukrainy i Europy? Bo że układ będzie korzystny dla Rosji i USA nie budzi wątpliwości. Ale czy już dla Ukrainy – budzi spore obawy. Wszak USA, ROSJA, WIELKA BRYTANIA już raz przy umowie o likwidacji arsenału broni atomowej w Ukrainie złożyły jej deklaracje bezpieczeństwa, z których jak mieliśmy okazję się przekonać po napaści Rosji na Ukrainę, nic nie zostało. Trudno oprzeć się wrażeniu że sytuacja może powtórzyć się i tym razem. Czas pokaże.

Jak pisze Bohdan Nahaylo, redaktor naczelny Kyiv Post w swojej ostatniej publikacji:

Teraz wiemy dokładniej, co nowa administracja Trumpa szykuje Ukrainie i Europie szerzej. I prawdopodobnie jest to jeszcze gorsze i straszniejsze, niż myśleliśmy.

Po pierwsze, prezydent Donald Trump niespodziewanie odbył „długą i niezwykle owocną” rozmowę telefoniczną ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Władimirem Putinem w środę późnym wieczorem, 12 lutego.

Rozmowa, której głównym celem najwyraźniej było powstrzymanie wojny prowadzonej przez Rosję przeciwko Ukrainie, została najwyraźniej ogłoszona bez wcześniejszej konsultacji z Zełenskim.

Trump pochwalił rzekomą otwartość Putina, obaj panowie zaprosili się wzajemnie do odwiedzenia swoich stolic, a amerykański przywódca ujawnił również, że uzgodnili rychłe spotkanie w Arabii Saudyjskiej.

Chociaż prezydent USA natychmiast poinformował Zełenskiego telefonicznie o tym, co zostało omówione, głowa państwa ukraińskiego, która jest zrozumiałe zaniepokojona sytuacją, w jakiej znalazła się ona i jej kraj, nie podała żadnych szczegółów na temat tego, co mu powiedziano.

Wcześniej nowy sekretarz obrony Trumpa Pete Hegseth powiedział Ukrainie i jej europejskim zwolennikom na spotkaniu w Niemczech : „Stany Zjednoczone nie wierzą, że członkostwo Ukrainy w NATO jest realistycznym wynikiem negocjowanego porozumienia”, a „powrót Ukrainy do granic sprzed 2014 r. jest nierealistycznym celem”. Zrzucił też prawdziwą bombę, oświadczając bardzo otwarcie, że USA nie są już „głównie skupione” na bezpieczeństwie europejskim.

Przedtem specjalny wysłannik Trumpa na Ukrainę i do Rosji Keith Kellogg zasugerował, że Ukraina powinna przeprowadzić wybory pomimo trwającej wojny i stanu wojennego, podczas gdy Mike Waltz, nowy doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego USA, oświadczył: „Podstawową zasadą jest to, że Europejczycy muszą wziąć odpowiedzialność za ten konflikt w przyszłości… A jeśli chodzi o gwarancje bezpieczeństwa, to będą one zdecydowanie po stronie Europejczyków”.

Co zatem możemy wywnioskować z tych wniosków? Mówiąc wprost, ale zwięźle: USA przerzucają odpowiedzialność na Europę. „Radźcie sobie z tym bałaganem sami i nie polegajcie już na nas” – wydaje się być przesłaniem. Oprócz tej wirtualnej dezercji administracja Trumpa jest gotowa zawrzeć umowę z Rosją kosztem terytorium, bezpieczeństwa, przyszłości i dobrobytu Ukrainy, a nawet wtedy nalega, aby to, co pozostało z Ukrainy, zapłaciło swoimi zasobami mineralnymi za pozory amerykańskiego wsparcia.

W tej ponurej chwili, w przededniu trzeciej rocznicy rozpoczęcia pełnowymiarowej inwazji Rosji na Ukrainę, choć mamy nadzieję na najlepsze, na razie musimy przygotować się na najgorsze.

Zamiast pomóc pokrewnemu państwu demokratycznemu atakowanemu przez psychotycznego, despotycznego, międzynarodowego tyrana, nowe kierownictwo w Waszyngtonie mówi poobijanej i poturbowanej ofierze: „Bądźcie wdzięczni, że próbujemy dać wam wytchnienie, ale opróżnijcie wasze kieszenie, ponieważ wartości i zasady są już przeszłością, a dziś oczekujemy, że wszyscy zapłacą za naszą pomoc, a raczej za nasze usługi”.

Zdesperowany, by uzyskać jakiekolwiek wsparcie ze strony USA, Zełenski, co zrozumiałe, stara się zachować pozory i żywić nadzieję, że z pomocą europejskich zwolenników Ukrainy, administracja Trumpa nie będzie w stanie tak cynicznie sprzedać Ukrainy.

Dobrze, Donald Trump wygrał wybory dzięki populistycznemu naciskowi na „Make America Great Again”, skupiając się głównie na wewnętrznych kwestiach, które są najważniejsze dla obywateli USA, ale obiecując między innymi, że będzie w stanie powstrzymać barbarzyńską wojnę Rosji z Ukrainą w ciągu 24 godzin. Jak i jakim kosztem dla Ukrainy nie powiedziano.

Więc owszem, należy uszanować wolę większości amerykańskich wyborców, aby wybrać Trumpa na drugą kadencję, ale nie oznacza to, że należy biernie i bezkrytycznie akceptować zasadnicze zmiany jego polityki oraz ich konsekwencje w kraju i za granicą.

To, co dzieje się w kraju, musi ocenić i zareagować amerykańska opinia publiczna. Ale jeśli chodzi o Ukrainę – i jej walkę o wolność z jej dalekosiężnym znaczeniem dla całego demokratycznego świata – lekceważenie, obojętność lub cynizm są nie na miejscu.

Dotyczy to również innych oświadczeń i działań nowej administracji USA, które podważają zasady i solidarność demokratycznego, przestrzegającego prawa świata: odwracanie się od Europy i NATO, sankcje wobec Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, zamknięcie USAID, niepokojące komentarze na temat Kanady, Grenlandii, Kanału Panamskiego, Strefy Gazy itp.

Możemy zadać pytanie: „Co stało się z USA, które znaliśmy i szanowaliśmy przez tak długi czas?” Ameryka, która stanęła w obronie wartości demokratycznych w kraju i za granicą, gotowa wspierać sprawę wolności na całym świecie czynami, a nie tylko słowami. Ameryka z Partią Republikańską reprezentowaną przez prezydenta Ronalda Reagana, który zmierzył się z radzieckim „imperium zła” i bohaterem wojennym, takim jak John McCain, który był zagorzałym zwolennikiem Ukrainy.

Jest wiele innych pytań. Czy Ameryka zaakceptuje wizytę rosyjskiego zbrodniarza wojennego Putina tylko dlatego, że administracja Trumpa postanowiła zignorować mechanizmy międzynarodowej sprawiedliwości? Czy Arabia Saudyjska będzie skłonna gościć Trumpa i Putina na rozmowach pokojowych po komentarzach prezydenta USA na temat Izraela i Gazy? I, co ważniejsze, czy Europa i NATO będą w stanie się przegrupować i przemyśleć, jak zapewnić sobie bezpieczeństwo w obliczu odwrócenia się od nich Ameryki pod rządami administracji Trumpa?

W tej ponurej chwili, w przededniu trzeciej rocznicy rozpoczęcia pełnowymiarowej inwazji Rosji na Ukrainę, choć mamy nadzieję na najlepsze, na razie musimy przygotować się na najgorsze.

Być może ta chwila prawdy jest również bodźcem, który był potrzebny, aby rozwiać samozadowolenie i skuteczniej dostosować się do zmieniających się realiów i wyzwań, które zostały wyraźnie przedstawione. Jestem pewien, że nie umknęło to uwadze wielu osób w Stanach Zjednoczonych, a szczególnie na Ukrainie i w Europie.

Poglądy wyrażone w niniejszym artykule są poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Kyiv Post.

Bohdan Nahaylo

Bohdan Nahaylo, redaktor naczelny Kyiv Post, jest brytyjsko-ukraińskim dziennikarzem i weteranem obserwacji Ukrainy, mieszkającym między Kijowem a Barceloną. Wcześniej był starszym urzędnikiem ONZ i doradcą politycznym oraz dyrektorem ukraińskiej służby Radia Liberty.

Więcej na stronie: kyivpost

czytaj także:

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy