Reklama

Świat

Zełenski: gdybyśmy mieli broń jądrową, ryzyko rozpoczęcia przez Rosję wojny byłoby zminimalizowane

PAP
Dodano: 23.04.2022
62720_42275676_42274820
Share
Udostępnij
Gdyby Ukraina miała broń jądrową, nigdy by jej nie wykorzystała, ale ryzyko rozpoczęcia przez Rosję wojny przeciwko nam byłoby zminimalizowane – ocenił w sobotę na konferencji prasowej w Kijowie ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. Podziękował też Polsce za pomoc udzielaną jego krajowi podczas wojny.
"Nie uważam, że obecnie na świecie poczytalny człowiek może wykorzystać broń jądrową. Uważam, że może być wykorzystana przez tą czy inną osobę nie wtedy, kiedy jest zagoniona w ślepą uliczkę, lecz kiedy straciła związek z rzeczywistością, ze zdrowym rozsądkiem" – powiedział Zełenski na spotkaniu z dziennikarzami na jednej ze stacji kijowskiego metra.
 
"Jeśli władze Federacji Rosyjskiej nie stracą całkowicie związku z rzeczywistością i poczytalności, nie będą wykorzystywać broni nuklearnej" – ocenił. "Czy może do tego dojść ze strony Rosji? Może. Czy wierzę w to? Nie chce się wierzyć w takie rzeczy" – dodał.
 
"Gdybyśmy mieli broń jądrową, nigdy byśmy jej nie wykorzystali (…) Myślę, że ryzyko rozpoczęcia wojny ze strony Rosji byłoby zminimalizowane" – oświadczył.
 
Zdaniem prezydenta Ukrainy Rosja nie uważała i nie uważa Ukrainy za niepodległe państwo i zawsze chciała na nią wpływać.
 
"Nie byliśmy uważani i nie jesteśmy uważani w Federacji Rosyjskiej za niepodległe państwo, nie szanuje się tam naszej kultury, naszych wartości. Dziś walczymy o to – o niepodległość, o wolność" – dodał.
 
Pytany, czy obawia się zamachu na swoje życie, gdyby doszło do spotkania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, odparł: "Nie boję się spotkania z prezydentem Federacji Rosyjskiej, nie mam prawa się bać, bo nasi ludzie pokazali, że niczego się nie boją. Ludzie zatrzymywali rosyjski sprzęt bojowy gołymi rękami. (…) Normalny przywódca nie ma prawa się bać, kiedy idzie o nasze państwo i niepodległość" – podkreślił Zełenski.
 
Zastrzegł jednak, że jeśli wojska rosyjskie zdecydują się na zlikwidowanie obrońców Mariupola i zorganizują "pseudoreferenda" w "pseudorepublikach" na ukraińskim terytorium, to Ukraina wycofa się z wszelkich procesów negocjacyjnych.
 
Zaznaczył przy tym, że Rosjanie wywieźli już ponad pół miliona ludzi z różnych okupowanych części Ukrainy do Rosji i do części Donbasu nie będącej pod kontrolą władz w Kijowie.
 
Prezydent Ukrainy także podziękował Polsce za pomoc udzieloną jego krajowi podczas wojny.
 
"Przyjąć 2,5 mln naszych ludzi, to ogromna pomoc. To szczególny stosunek jednego narodu do drugiego w trudnym czasie. (…) Polsce można tylko podziękować. To bezpieczni i przyjaźni sąsiedzi Ukrainy. Wierzę, że pozostanie to na długo i na poważnie" – powiedział.
 
Komentując plan sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa, który w najbliższy czwartek chce udać się w podróż do Moskwy, a następnie do Kijowa, Zełenski zasugerował, że Portugalczyk powinien najpierw zobaczyć miejsca rosyjskich zbrodni. Zwrócił uwagę, że trasa wybrana przez sekretarza generalnego może zamienić całą wizytę w formalność. Według prezydenta Ukrainy sama chęć "przyjazdu do Kijowa i po prostu porozmawiania" nie wystarczy.
 
"Myślę, że jeśli sekretarz generalny ONZ ma czas, musi najpierw odwiedzić miejsca, w których nasi ludzie byli torturowani i zabijani, a dopiero potem znaleźć czas na +szanownych (panów)+ z Moskwy. Wydaje mi się, że ważniejsze jest zrozumienie tego, co dzieje się w naszym kraju, aby mieć punkt widzenia, który sekretarz generalny ONZ może przedstawić w Moskwie na spotkaniu z prezydentem tego państwa" – wyjaśnił Zełenski.
 
Poinformował także, że niedzielę stolicę Ukrainy odwiedzą sekretarz stanu USA Antony Blinken i szef Pentagonu Lloyd Austin. Tematem rozmów mają być dostawy niezbędnego Ukraińcom uzbrojenia. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy