Iga Świątek w 27. występie w turnieju WTA rangi 1000 po raz 10. dotarła do finału. Jak wyliczyli organizatorzy imprezy w Indian Wells, daje jej to 37-procentową skuteczność pod tym względem, lepszą od dotychczasowej liderki Amerykanki Sereny Williams, która ma wskaźnik 36,7 proc.
Świątek w piątkowym półfinale gładko pokonała Ukrainkę Martę Kostiuk 6:2, 6:1 i w decydującym meczu spotka się w niedzielę z Greczynką Marią Sakkari. W drodze do finału Polka wygrała pięć meczów, w których nie straciła seta. Przegrała tylko 17 gemów.
W piątek Świątek odniosła 19. zwycięstwo w tym sezonie w imprezie WTA i także pod tym względem jest liderką. 18 wygranych ma Amerykanka Emma Navarro, która w Indian Wells została w ćwierćfinale wyeliminowana przez Sakkari.
Jeśli Polka pokona Greczynkę, odniesie 19. zwycięstwo w cyklu WTA i po raz drugi wygra turniej w Indian Wells (poprzednio w 2022 rok). Żadnej zawodniczce nie udało się tu triumfować trzykrotnie.
Prestiżowa kalifornijska impreza nazywana jest “piątym Wielkim Szlemem” i startuje w niej cała światowa czołówka. Faworytki nie mają tu łatwo. Polka jest pierwszą od 2016 roku tenisistką rozstawioną z numerem jeden, która dotarła do finału. Wówczas sztuka ta udała się Serenie Williams, która jednak przegrała decydujący mecz z Białorusinką Wiktorią Azarenką. Ostatnią zwycięską “jedynką” była w 2012 roku… Azarenka.
W grze pojedynczej startuje po 96 tenisistów i tenisistek, o 32 mniej niż w Wielkim Szlemie. To powoduje, że ci rozstawieni, właśnie 32, do zmagań przystępują od drugiej rundy. Dla reszty droga do zwycięstwa jest taka sama jak w Wielkim Szlemie, czyli wymaga wygrania aż siedmiu meczów.
W parze z prestiżem idą też nagrody pieniężne. W tym roku łączna pula wynosi prawie 18 milionów dolarów. Zwycięzcy zmagań singlowych zainkasują po 1,1 mln USD.