Reklama

Poznaj region

Jedyna ocalała synagoga cadyków. W Łańcucie

Antoni Adamski
Dodano: 27.06.2024
Synagoga w Łańcucie. Fot. Archiwum Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego
Synagoga w Łańcucie. Fot. Archiwum Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego
Share
Udostępnij

W początkach września 1939, gdy tylko Niemcy wkroczyli do Łańcuta, podpalili miejscową synagogę.  Najdziwniejsze jednak było to, iż natychmiast przyjechali  strażacy i sprawnie ugasili pożar. Hitlerowcy nie przeszkadzali. Stało się to na skutek interwencji Alfreda hr. Potockiego, ostatniego ordynata łańcuckiego.

Krąży do dziś pokrętna wersja, iż właściciel zamku chciał synagogę przeznaczyć sobie na magazyn. Prawda była inna: Alfred Potocki znał Joachima von Ribbentropa, ministra spraw zagranicznych Rzeszy – mówi Andrzej Potocki, autor monumentalnej pracy o podkarpackich Żydach pt. „Po tak wielu zostało tak niewiele”.

Ribbentrop w Łańcucie

Ribbentrop gościł w Łańcucie w październiku 1935 r. W archiwum krakowskiego Ilustrowanego Kuriera Codziennego zachowały się cztery zdjęcia z tej wizyty. Pierwsze przedstawia hrabiostwo idące na spotkanie z Niemcem. „Towarzyszy im orkiestra” – czytamy w podpisie fotografii. Elegancko ubrani (ordynat w ciemnym garniturze i takim samym kapeluszu) podążają zapewne w kierunku dworca kolejowego. Dostojne towarzystwo wyprzedza banalny wiejski kundel. Kolejna fotografia przedstawia von Ribbentropa na spacerze z hr. Potocką (imienia nie podano). Trzecia – kompletnie nieudana – pokazuje postać Alfreda hr. Potockiego tyłem (z laseczką). Czwarta to „trzy kobiety z rodziny Potockich” (reporter IKC-a nie bawił się w wymienianie imion) wracające ze spaceru z eksponowanym gościem. 

Wizyta ta miała poważne konsekwencje. Niemcy w 1944, na krótko przed wkroczeniem Armii Czerwonej,  pomogli wywieźć hrabiemu na Zachód najcenniejsze ruchomości zdobiące pałacowe wnętrza. Wcześniej zaś pozwolili ocalić wraz z wystrojem i wyposażeniem miejscową synagogę. To jedyny (?) taki wypadek na ziemiach okupowanej Polski. Wybudowano ją w 1761 r. Wnętrze synagogi prawie w czterdzieści lat później  przedstawia Zygmunt Vogel, warszawski pejzażysta kształcony w Malarni Królewskiej Stanisława Augusta Poniatowskiego. 

Ciemne, prześwietlone promieniem słońca wnętrze zwraca uwagę finezyjną dekoracją sztukatorską. Zapewne  malowidła ścian jeszcze nie istniały. Na pierwszym planie monumentalna bima – baldachim łączący się arkadami ze sklepieniem. Obok ukazanej w perspektywicznym skrócie „świętej szafy” na Torę – aron ha-kodesz zebrała się na modlitwie grupka sędziwych Żydów okrytych białymi szalami modlitewnymi. W lewym rogu trzech „turystów”(dwóch w kontuszach, jeden w zachodnim stroju) podziwia egzotyczne dla nich wnętrze – przywodzące na myśl starodawne – romantyczne pomniki historii. 

Jak podkreślają Maria i Kazimierz Piechotkowie – najlepsi znawcy synagog  na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej – łańcucki zabytek przetrwał do dziś w niemal niezmienionym stanie. Zwracają uwagę finezyjne sztukaterie oraz malowidła o motywach roślinnych i zwierzęcych. W sztukateriach z II poł. XVIII stulecia pobrzmiewają echa zdobnictwa kultury zachodnioeuropejskiej (np. motyw rocaille). W malowidłach ukazują się nieoczekiwane także geometryczne motywy ze świata islamu. 

Rysunek Zygmunta Vogela – Wnętrze synagogi w Łańcucie z ok. 1797 r.

W plątaninie dekoracji odnajdujemy postacie zwierząt. To pełen symboli judaistyczny bestiariusz. Np. lampart to uosobienie gwałtownego ruchu, orzeł – wzlatująca w niebo duchowość, jeleń – szybkość, zaś lew uosabia potęgę. Na podłuczu bimy wymalowano węża połykającego własny ogon. Jest on symbolem nieskończoności, wieczności; zapowiada nadejście czasów mesjańskich. Wizerunki zwierząt pełnią funkcje teologiczne, przywołując cytaty z Tory. Pod znakami zodiaku umieszczono widok Jerozolimy oraz świątyni Salomona. Między arkadami ścian wpisywano teksty modlitw. Pierwsze wpisano  w XVIII stuleciu, zaś ostatnie przed II wojną światową. Na ścianach znajdują się również sceny z Pięcioksiągu Mojżeszowego np. kuszenie Adama, zabójstwo Kaina, Arka Noego czy ofiara Abrahama. Istnieje również przedstawienie miasta: to Jerozolima w której „spotkamy się za rok”- jak życzyli sobie nawzajem pobożni Żydzi. 

Kahał i sąd rabinacki

W niewielkiej salce zwanej lubelską (na prawo od wejścia) odbywały się posiedzenia kahału (gminy) i sądu rabinackiego. Dopiero w 1912 ozdobiona została  prowincjonalną, naiwną w wyrazie polichromią. Salka związana jest z największymi postaciami chasydyzmu. Tutaj modlił się Elimelech z Leżajska (1717-1787) – pierwszy cadyk w dziejach judaizmu. 

W Łańcucie krótko przebywał jego uczeń – Jaakow Icchak ha-Lewi Horowic (1745-1815) zwany Widzącym z Lublina.  Był on jasnowidzem i uzdrowicielem; mówiono iż posiadał dar lewitacji. Jego nauka polegała na duchowym doskonaleniu współwyznawców. Sam odgradzał się od niegodziwości świata, nosząc stale przepaskę na oczach. Okoliczności jego tragicznej śmierci owiane są tajemnicą.  W religijnej ekstazie miał wylewitować przez okno swego domu.  W czasie modlitwy natarczywie domagał się przyjścia Mesjasza. Ten brak pokory nie spodobał się Jahwe, który spowodował upadek, roztrzaskanie się o bruk, a w rezultacie śmierć niepokornego cadyka. 

– Widzący z Lublina był założycielem całej dynastii cadyków. Horowicowie i Rubinowie rządzili w sześćdziesięciu miastach Galicji – mówi Andrzej Potocki. 

Z Łańcutem związane są również dwie inne ważne postaci chasydyzmu. Po wojennych zniszczeniach na miejscowym kirkucie odtworzono  ohele (kaplice grobowe) na miejscach pochówku dwóch cadyków. Pierwszy to Naftali Horowic zwany Naftalim z Ropczyc, który jadąc do Lublina nagle zaniemógł. 8 maja 1827 zmarł w Łańcucie na cholerę. Drugim był łańcucki cadyk Eleazar Szapiro. 

Fot. Archiwum Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego

Żydzi z całego świata odwiedzający dziś grób Elimelecha w Leżajsku w drodze powrotnej modlą się  na łańcuckim kirkucie. Odwiedzają także miejscową synagogę należącą obecnie do Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Polsce (z siedzibą w Warszawie). Przez dziesięciolecia synagoga była oddziałem Muzeum-Zamku w Łańcucie, który prowadził w niej prace konserwatorskie (odnawianie polichromii w latach 60-70). Muzeum eksponowało w synagodze własny zbiór judaików.

Pisząc tekst korzystałem z publikacji:

-Maria i Kazimierz Piechotkowie, Bramy nieba, Bożnice murowane na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej, Warszawa 2017

-Adam Dylewski, Śladami Żydów polskich, Bielsko-Biała 2002

-Andrzej Potocki, Po tak wielu zostało tak niewiele, Żydzi w Podkarpackiem, Rzeszów 2019

-Martin Buber, Opowieści chasydów, Poznań 1989.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy