Reklama

Ludzie

Mężczyzna od kuchni. Odlotowo z Łukaszem Czepielą

Z Łukaszem Czepielą, pilotem zawodowym i akrobacyjnym, rozmawia Idalia Stochla
Dodano: 05.05.2019
45507_czepiela
Share
Udostępnij
Łukasz Czepiela, pilot zawodowy i akrobacyjny pochodzący z Rzeszowa. W latach 2006-2007 szef zespołu brytyjskiej grupy akrobacyjnej Honda Dream Team oraz polski korespondent miesięcznika Pilot Club Magazine. Członek Aeroklubu Częstochowskiego, jedyny polski pilot wyścigowy rywalizujący w zawodach serii Red Bull Air Race. Mistrz Świata Red Bull Air Race w klasie Challenger z 2018 roku. 24 kwietnia 2019 roku trafił na czołówki wszystkich serwisów informacyjnych, gdy małym sportowym samolotem wylądował na molo w Sopocie.
 
Idalia Stochla: W jednym z wywiadów powiedziałeś: „Jestem z Rzeszowa i tam urosły mi skrzydła”.  Jak złapałeś lotniczego bakcyla? 
 
Łukasz Czepiela: W wieku sześciu lat mój tata zabrał mnie na pokazy lotnicze w Jasionce k. Rzeszowa. Zobaczyłem wtedy pokaz Janusza Kasperka, ówczesnego mistrza Polski w akrobacji. I zakochałem się w lataniu…  

Bez żadnego wsparcia finansowego wyjechałeś z domu do Wielkiej Brytanii, mając w kieszeni 20 funtów. Wróciłeś jako pilot liniowy i wyścigowy. Urodzony pod szczęśliwa gwiazdą? 
 
Myślę, że szczęście na pewno trochę pomogło. Ale to głównie upór w dążeniu do celu i ciężka praca. Nieraz pracowałem po 14 godzin dziennie 7 dni w tygodniu, aby zarobić na kolejne lekcje akrobacji. 

Pamiętasz moment, gdy po raz pierwszy usiadłeś za sterami samolotu?
 
Miałem 14 lat i leciałem szybowcem Puchacz. Instruktor pokazywał po kolei, co robić i jak manewrować szybowcem. Pamiętam, że po treningu 10 km trasę z lotniska do domu pokonałem na rowerze chyba w rekordowym czasie.  
 
 
Fot. Red Bull Content Pool

Od 2017 roku rozpoczęliście z Marią Muś niezwykły latający projekt.  Występujecie w … duecie.  Połączenie wyścigowego samolotu Edge 540 z akrobacyjnym śmigłowcem. Konfiguracja gwarantującą niesamowite emocje dla nas widzów, ale i dla Was jako pilotów? 
 
Dla nas latanie w tak nietypowym szyku stanowi nie lada wyzwanie. Edge jest bardzo szybkim samolotem, a śmigłowiec jest dość wolny. Te różnice w prędkości stanowią dla nas wyzwanie, ale bardzo podobają się publiczności. 

Red Bull Air Race to podniebna Formuła 1. Jak do niej trafiłeś?
 
W 2004 roku pracowałem w Anglii, w Falcon Flying Services jako mechanik lotniczy. Mój szef przyniósł mi DVD, które miało promować pierwszy wyścig w ramach Red Bull Air Race w  UK. Wróciłem do domu. Obejrzałem. I od razu się zakochałem! Zacząłem dużo więcej latać na akrobacje.  Wysłałem zapytanie do RBAR, co zrobić, aby dołączyć do elitarnej grupy pilotów. Dostałem serie wytycznych, wśród nich był udział w Mistrzostwach Świata w Akrobacji w klasie UNLIMITED, czyli topowej najwyższej klasie oraz zajęcie miejsca w pierwszej połowie stawki. Zapożyczyłem się, gdzie mogłem, by opłacić drogie treningi. Trenowałem na pożyczonej Extrze na Słowenii z byłym mistrzem świata, Patrykiem Paris. Godzina wypożyczenia samolotu kosztowała ponad 1000 EUR, a koszt instruktora na kilka dni to prawie 1500 EUR. Nigdy nie liczyłem kosztów, które poniosłem – pewnie ze względu na strach, ale jest to na pewno kilkaset tysięcy. Dużo trenowałem i w 2013 roku w Teksasie udało mi się zakwalifikować do czołówki podczas Mistrzostw Świata Akrobacji. Wiosną, rok później, otrzymałem już super licencję wyścigowa Red Bull Air Race 

W Red Bull Air Race prędkości dochodzą do 400 km/h, przeciążenia sięgają 10g. Kochasz adrenalinę i sporty ekstremalne? 
 
Bardzo! Gdybym nie latał, byłbym pewnie kierowcą wyścigowym. Uwielbiam wspinaczkę po górach. Zresztą, każdy sport pomaga mi również w utrzymaniu dobrej kondycji, potrzebnej do wyścigów. 

Ile pracy, wysiłku, wyrzeczeń trzeba włożyć, by zasłużyć na miano najszybszego Polaka w motosporcie? 
 
Myślę, że tak jak w każdej dziedzinie życia, gdy chce się być najlepszym, dużo! Nie tylko praca na treningach lotniczych, ale również na ziemi, czyli analiza lotów i logistyka związana z partnerami, gdyż jest to niesamowicie drogi sport. Najlepiej zobrazuje to fakt, że 3 lata temu między 2 maja a 20 października byłem w domu na wolnym i bez żadnych obowiązków tylko …3 dni. 
 
Liczyłeś, ile godzin spędziłeś w powietrzu? 
 
Każdy pilot prowadzi książkę lotów, w której dokumentujemy swoje doświadczenie. 2 miesiące temu przekroczyłem nalot 10 000 godzin. 
 
 
Fot. Red Bull Content Pool
 
Ile w tym czasie było momentów ekstremalnie niebezpiecznych, po których wahałeś się, czy jeszcze wsiąść do samolotu? 
 
Nie było nigdy takich momentów, na szczęście i mam nadzieję, że nigdy się nie wydarzą. 

Rozwinąłeś już skrzydła zawodowo, czy nadal je rozwijasz? 
 
Mam nadzieję, że nigdy nie przestanę się rozwijać i nie pozwolę, by w życie wkradła się rutyna, bo ta w lotnictwie jest najbardziej niebezpieczna! 
 
2 czerwca Twoje podniebne akrobacje będziemy podziwiać podczas V Podkarpackich Pokazów Lotniczych w Turbi k. Stalowej Woli.  Przygotowałeś dla miłośników coś szczególnego?
 
W tym roku przygotowałem kilka nowych figur akrobacji, które mam nadzieję, że bardzo się spodobają. 
 
Kiedy poziom adrenaliny jest większy? Gdy jako kapitan Airbusa ponosisz odpowiedzialność za znajdujących się na pokładzie pasażerów, czy gdy zamieniasz się w asa przestworzy za sterami piekielnie mocnego Edge’a 540? 
 
Lot pasażerskim Airbusem jest bardzo mocno regulowany przepisami i monitorowany przez firmę, kontrolerów itp. Nie ma czasu na adrenalinę, wszystko wykonywane jest zgodnie z danymi schematami i tak, aby było maksymalnie bezpiecznie. Edge pozwala na dużo większą wolność i swobodę, możemy pobawić się nowymi figurami, a z tym się wiąże bardzo duża adrenalina.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy