Reklama

Ludzie

Mężczyzna od kuchni. Dlaczego Wujek Mati?!

Z Mateuszem Wójcikiem, wokalistą i liderem rzeszowskiego zespołu 0% Normy, rozmawia Idalia Stochla
Dodano: 31.08.2018
40542_mati
Share
Udostępnij
Mateusz Wójcik (Wujek Mati) współwłaściciel rodzinnej firmy jubilerskiej SILVEXCRAFT oraz twórca marki Giorre, której tradycje sięgają połowy lat 80-tych. Wokalista i lider rzeszowskiego zespołu 0% Normy, tata Róży, Leona, Ernesta i Bruna.
 
Idalia Stochla: Wujek Mati?!

Mateusz Wójcik: Zawsze byłem „wujkiem” dla znajomych, a dla rodziny po prostu Matim. Zresztą ten pseudonim to po trosze chęć kamuflażu… ochrona prywatności. W dzisiejszych czasach, w dobie Facebooka, Instagrama człowiek niekoniecznie chce być wszędzie i dla każdego dostępny. 
 
Czyli chronisz prywatność swoją  i swojej rodziny?
 
Poniekąd… Jeśli pytasz czy umieszczam w social mediach zdjęcia, gdzie aktualnie spędzam wakacje to nie. Dla mnie to jak zaproszenie, chociażby dla złodzieja, do obrabowania mi domu. Pewna forma kamuflażu ma tylko wymierne korzyści. Poniekąd, bo mając kapelę rockową trudno też być w pełni anonimowym.
 
Jak godzisz pracę w firmie z życiem rockmana, rodzinną stabilizację z koncertowaniem ? 
 
Jest trudno. Nawet bardzo trudno, ale łatwiej niż było. Mam małe dzieci. Róża ma 10 lat, najstarszy syn Leon prawie 8 lat, ale są jeszcze Ernest i  Bruno. Gdy urodził się Bruno, Erneścik miał 2,5 roczku. Żona całą swoją uwagę skupiała na najmłodszym synu, mnie pozostawała reszta dzieciaków i opieka nad Ernestem. Wspominam to jako ciężki okres i teraz powiedziałbym, że jest już chyba nawet z górki. Wszystkie problemy, które możesz rozwiązać z perspektywy siedzącej, nie musisz po raz setny zmieniać pieluchy, są już małymi problemami (śmiech). Sądzę, że jak dzieci podrosną, nadejdą te najpoważniejsze trudności i problemy. Ale na tym etapie najgorsze za nami. 

Perspektywa życia jako mężczyzny bardzo się zmieniła po narodzinach dzieci?
 
Z każdym kolejnym dzieckiem było trochę ciężej i poukładany świat w pewnym sensie się wywracał. Z pewnością kolejne dzieci nie dostaną ode mnie tyle co pierwsze. Niestety… Zdaję sobie sprawę, że Róża czy Leon też tracą, w momencie, gdy skupiam się na najmłodszych synach. Dlatego staram się najstarsze częściej gdzieś zabierać, organizować im wolny czas i skupiać uwagę tylko i wyłącznie na nich, podczas gdy maluchy zostają np. z nianią. 
 
 
Fot. Dominik Matuła
 
Czy muzyka to sztuka demokratyczna? 
 
Jeśli pytasz mnie w kontekście ostatniego koncertu gwiazd disco-polo na stadionie miejskim w Rzeszowie to chyba tak. Jeden lubi przecież kawałki, które są przysłowiowo mówiąc na jedno kopyto, inny gustuje w muzyce wyższych lotów, jeszcze inny w ciężkiej i rockowej.  I to  nie znaczy, że wykonując muzykę rockową nie możesz posłuchać jazzu czy metalu. Dla mnie muzyka to nie tylko linia melodyjna. Kawałek musi nieść przekaz. Szanuję każdy gatunek muzyczny. I sam niejednokrotnie włączę kanał z disco-polo, ale to bardziej, by podejrzeć formę kręconych klipów czy troszkę się pośmiać. Traktuję ten gatunek jako formę kabaretu, a i to jest nam niekiedy potrzebne. 
 
Kształtujesz już gusta muzyczne u dzieci? 

Trochę tak. Jak jedziemy autem to słuchamy zazwyczaj Antyradia. Moje  dzieci uważają więc, że ja nie gram rocka, że moja muzyka jest stosunkowo… łagodna. Żona też ma podobne gusta muzyczne – sami jesteśmy dziećmi pokolenia HOT PARTY (drugiej połowie lat 90-tych, piątkowe imprezy  w rzeszowskim klubie „Pod Palmą”, gdzie królowała muzyka takich wykonawców jak m.in.; Red Hot Chilii Pepers, Foo Fighters, Rage Against The Machine, Nirvana, The Doors, Blenders, Kazik. przyp. red.)  – więc siłą rzeczy i nasze dzieci obcują na co dzień z ciężkim i alternatywnym brzmieniem. 

A co śpiewasz chłopakom na dobranoc? 
 
Zdarzało się i „ (…) aaa, kotki dwa (…)”. Wcześniej, jak chłopców usypiałem wieczorem nosząc na rękach, włączałem też karaoke – ja śpiewałem a oni się wyciszali.  Teraz są raczej sztywne zasady. Kąpiel, buziak i dobranoc. A żona nie śpiewa tylko bajki czyta. 
 
Kto ma większy wpływ na wychowanie dzieci, Ty czy żona?
 
Myślę, że to jednak żona dziećmi dowodzi. Choćby z racji faktu, że ja prowadzę firmę i kapelę, więc częściej mnie w domu nie ma. 
 
Niedzielny tata, który rozpieszcza?

Bez przesady. Mimo prowadzenia biznesu, prób w studio, koncertów, jestem aktywnym tatą, obecnym w ich życiu i nie tylko od święta.  Zamykam w firmie drzwi o godz. 15:00, więc popołudniami jestem dla nich. Myślę, że niejednokrotnie tata pracujący w korporacji do godz.18 czy 19  i mający jedno dziecko, poświęca mu mniej czasu i uwagi niż ja swoim dzieciom.

Tworzysz z żoną archetypowy związek damsko-męski? Kobiecej kobiety z męskim mężczyzną, czy jednak słynny podział na głowę i szyję? 
 
Tworzymy związek partnerski… niestety.  Jestem ugodowym człowiekiem. 
 
Niestety? 

( śmiech) Bo czasem nie masz na nic siły, albo ochotę zrobić coś innego, a żona ma swoje pomysły i zadania. By utrzymać zgodę muszę się z nią po prostu dogadać w podziale obowiązków. 
 
John Porter w jednym z wywiadów powiedział: „My faceci większość nieprzemyślanych decyzji podejmujemy przez kobiety ”…
 
W naszym małżeństwie akurat odwrotnie, gdy żona dochodzi do głosu, to moje decyzje są bardziej przemyślane, a żona mnie wystudza z różnych szalonych pomysłów. 
 
Ponoć rockmanów najbardziej nakręcają alkohol, narkotyki i kobiety. A co Ciebie nakręca?
 
Sport w każdej postaci. Swego czasu trenowałem boks i kick-boxing. Teraz w głównej mierze pływanie, rower i treningi na siłowni. Jak w ciągu dnia uda się wygospodarować godzinę czy dwie na trening to jestem w swoim żywiole. 
 
 
Fot. Dominik Matuła
 
Pieniądze są dla Ciebie ważne? Satysfakcja ze śpiewania zawsze musi się równać zerom na koncie ? 
 
Powiedziałbym raczej, że może się równać, a nie musi. Nie widzę na razie takiej możliwości by muzykowanie, nawet na profesjonalnym poziomie, zmieniło moją sytuację finansową. Nie wiem czy wiesz, ale tak naprawdę potrzeba dużo czasu, by kapela doszła do poziomu zarobków „ nastu tysięcy ” za koncert. Przy założeniu, że jest non-stop w trasie, to można mówić o satysfakcjonujących pieniądzach. Ja przy czwórce dzieci, o ciągłym koncertowaniu mogę zapomnieć, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.  Poza tym głównym źródłem utrzymania jest jednak firma. Śpiewanie w kapeli ma trochę inny wymiar. 
 
Ważna jest dla Ciebie muzyczna i muzyczno-polityczna niezależność? Dlaczego napisałeś kawałek w obronie Pomnika Czynu Rewolucyjnego? 
 
Daleki jestem od polityki, znam imiona i nazwiska premierów, prezydentów głów państw, pójdę zagłosować w październikowych wyborach i to by było na tyle.  Bo ja na politykę już nie mam czasu… A pomysł z nagraniem klipu w obronie rzeszowskiego pomnika? Jego zburzenie to wielka strata dla miasta. Zarówno marketingowa jak i wizerunkowa … Lubię pisać teksty o czymś, co mnie dotyczy, co mi w duszy gra, więc mój tekst i piosenka to po prostu wyrażenie opinii.  Sam pod pomnikiem jeździłem na rolkach, z kolegami bawiliśmy się w „skajtów”, jeździliśmy rowerami – masa fantastycznych wspomnień z młodości. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy