Reklama

Ludzie

Nowy dyrektor oddziału IPN: Rewolucji nie będzie

Z dr. Dariuszem Iwaneczko, p.o. dyrektora rzeszowskiego oddziału IPN, rozmawia Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 29.12.2015
24019_0K3A5523
Share
Udostępnij
Jaromir Kwiatkowski: Na początek uporządkujmy obszary, którymi zajmuje się IPN.
 
Dariusz Iwaneczko: Funkcjonujemy w czterech obszarach. Pierwszy to obszar edukacyjno-badawczy. Obejmuje on szerokie spektrum działań, od działalności wydawniczej po pracę edukacyjną, popularyzującą – zwłaszcza wśród młodzieży i studentów – ważne wydarzenia z historii Polski. Wiedza o nich jest przekazywana w różnej formie: począwszy od typowo naukowej, na zabawach historycznych i grach edukacyjnych skończywszy. 
 
Drugi obszar to przechowywanie i opracowywanie zasobów archiwalnych. Wiążą się z tym nie tylko kwestie udostępniania tych materiałów dla potrzeb naukowo-badawczych, ale także z dwoma nowymi zadaniami, które nam doszły w ostatnim okresie. Chodzi o wydawanie decyzji dla osób, które prowadziły działalność o charakterze niepodległościowym, bądź też były represjonowane, oraz przygotowywanie wniosków o przyznanie Krzyży Wolności i Solidarności. 
 
Trzeci to obszar lustracyjny, a czwarty – podlegający Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu – prokuratorski, gdzie przygotowywane są także akty oskarżenia przeciw osobom, które popełniły przestępstwa w okresie PRL i wojny.
 
Obejmuje Pan kierowanie oddziałem po dr. Ewie Leniart, która pełniła tę funkcję ponad 8 lat, a niedawno została wojewodą podkarpacką. Jakie są – w odniesieniu do tych czterech obszarów, które Pan wymienił – najważniejsze plany rzeszowskiego oddziału IPN na 2016 rok?
 
Nie zakładam rewolucji. Spora część zadań została zapoczątkowana jeszcze przez dyrektor Ewę Leniart i one muszą być kontynuowane. To są np. procesy badawcze czy cykle wydawnicze. Zakładam tu pewną kontynuację. Będziemy dochodzić do celów, które sobie wspólnie wyznaczymy, metodą małych kroków. Te cele wynikają z wizji funkcjonowania Instytutu, jaką ma prezes Łukasz Kamiński i kierownictwo IPN. To, co chciałbym wprowadzić, a co będzie pewnym novum, to zorganizowanie akcji „Przystanek Historia”. To są cykliczne spotkania, wykłady i prezentacje w różnych miejscowościach; niekoniecznie musi to być tylko Rzeszów.
 
Prelegentami będą historycy pracujący w IPN?
 
Nie tylko. To mogą być również osoby przez nas zapraszane, które będą prezentowały ciekawe wykłady i prelekcje, animowały interesujące spotkania.
 
To mogłaby być dobra okazja do zaprezentowania ciekawych tematów z historii danej miejscowości.
 
To prawda. Ta inicjatywa ma także na celu zaktywizowanie lokalnego środowiska – nauczycieli, historyków, a także osób amatorsko zajmujących się historią, które chcą spotkać się i podyskutować na ciekawe tematy. Druga aktywność, którą chciałbym „zaszczepić”, a która będzie wymagała współpracy pionów naukowo-badawczego i edukacyjnego oraz archiwistów, będzie polegać na szerszym wyjściu na zewnątrz, poza Rzeszów. Z doświadczenia wiem, że w mniejszych ośrodkach, takich jak Brzozów, Cieszanów, Oleszyce czy Lubaczów, nie ma problemu ze zgromadzeniem setki ludzi na spotkaniu, na którym historyk z IPN np. promuje swoją najnowszą książkę. Chciałbym, abyśmy – w formie otwartych drzwi Instytutu – prezentowali swój dorobek, swoje wydawnictwa, gry edukacyjne, adresowane do różnych grup wiekowych, i abyśmy cyklicznie pojawiali się w małych miejscowościach. Oczywiście, nie wyobrażam sobie, by to było robione bez współpracy z lokalnym samorządem. Ostatnio „ćwiczyliśmy” to w Przemyślu, podczas święta 5. Batalionu Strzelców Podhalańskich, gdzie wspólnie z tą jednostką wojskową zorganizowaliśmy piknik historyczny, który cieszył się wielkim zainteresowaniem mieszkańców. 
 
Czy ofertą Instytutu – zwłaszcza tą edukacyjną – interesuje się młodzież?
 
Bywa różnie, w zależności od środowisk i od tego, jak układa się współpraca z nauczycielami. Tam, gdzie jest aktywny nauczyciel historii czy wiedzy o społeczeństwie (czasami może to być katecheta bądź nauczyciel WF, który ma pasje turystyczno-krajoznawcze) nie mamy problemu z udziałem młodzieży w rajdach edukacyjnych. Taki rajd jest połączony z poznawaniem miejsc pamięci w terenie. Nie ma też problemu z zaangażowaniem młodzieży w różnego rodzaju debaty historyczne. Zwykle młodzież bardzo się w nie angażuje; czasami nawet podchodzi do niektórych zagadnień bardzo emocjonalnie. Debaty poświęcone np. kwestii oceny wprowadzenia stanu wojennego czy podejmowania oporu wobec władzy komunistycznej w latach 40. XX w. zwykle budzą duże zainteresowanie, a młodzież świetnie porusza się w tej problematyce.
 
A propos tego drugiego tematu: oddźwięk, jaki wywołują wśród młodzieży Żołnierze Niezłomni, to swoisty fenomen ostatnich lat.
 
To prawda. Takie postacie jak Danuta Siedzikówna „Inka” czy rotmistrz Witold Pilecki stały się wręcz ikonami. Niektóre oddziały IPN świetnie sobie radzą z animowaniem współpracy ze środowiskami kibiców, organizując dla nich wykłady pogłębiające wiedzę na temat Żołnierzy Niezłomnych. My w oddziale rzeszowskim do tej pory nie mieliśmy takich doświadczeń, ale niewykluczone, że – jeżeli po drugiej stronie znajdzie się partner – warto byłoby taką współpracę podjąć. Tym bardziej, że środowiska kibiców angażują się w różnego rodzaju przedsięwzięcia patriotyczne. Takim przykładem jest ich udział, już chyba po raz trzeci, w marszu, który jest organizowany w Przemyślu 13 grudnia, w celu upamiętnienia Orląt Przemyskich – młodych mieszkańców walczących o polskość swojego miasta w 1918 r.
 
Kilka miesięcy temu IPN-owski zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka znalazł na Zamku Lubomirskich w Rzeszowie szczątki, które najprawdopodobniej należą do ofiar komunistycznego terroru. Czy w 2016 r. czekają nas podobne odkrycia?
 
Prace będą kontynuowane. Na razie nie jesteśmy tego pewni, ale podejrzewamy, do kogo należą szczątki, które wydobyto w Rzeszowie. Jak przypuszczamy, są to znamienite postacie związane z działalnością niepodległościową; bohaterowie, którzy zostali zamordowani przez reżim komunistyczny (prawdopodobnie chodzi o Władysława Kobę, Leopolda Rząsę i Michała Zygo, żołnierzy AK i działaczy Zrzeszenia WiN, rozstrzelanych przez UB w piwnicach Zamku Lubomirskich 31 stycznia 1949 r. – przyp. JK). Ich szczątki zostały poddane ekspertyzom. Pobrano też od krewnych próbki DNA, które będą porównywane z DNA osób, których szczątki znaleziono. Spodziewam się, że na początku 2016 r. odbędzie się uroczysty pochówek tych osób, zgodnie oczywiście z intencją rodzin. Będziemy kontynuować poszukiwania ofiar, nie tylko zresztą represji komunistycznych. Ostatnio próbujemy znaleźć rodzinę leśniczego z Nasicznego w Bieszczadach, zamordowaną przez jednostki UPA i wrzuconą do dołu w okolicach tej leśniczówki. Te wszystkie poszukiwania prowadzimy po to, by ofiary godnie upamiętnić, a przede wszystkim godnie je pochować.
 
Jakie jeszcze przedsięwzięcia planuje IPN?
 
Z przedsięwzięć, które zostaną zrealizowane w przyszłym roku, warto wymienić dwie konferencje. Jedna – „Kościół katolicki w Europie środkowo-wschodniej wobec dwóch totalitaryzmów” – będzie kontynuacją, bo jest to już trzecia taka konferencja (organizujemy je co dwa lata we Lwowie wespół z Kurią Metropolitalną). Na tę konferencję zapraszamy historyków Kościoła, ale biorą w niej udział także historycy z naszego oddziału. Druga konferencja – „Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie” – odbędzie się w Rzeszowie. Temat jest cały czas odkrywany. Jeżeli chodzi o wystawy, to – oprócz tych, które mamy w swojej dyspozycji, a które „krążą” po województwie, Polsce, a nawet poza granicami kraju – novum będzie wystawa „Rok 1984”.  Myślę, że będzie się ona cieszyła dużym zainteresowaniem, szczególnie młodzieży, bo pokazuje zmierzch epoki komunizmu w Polsce z trochę innej perspektywy – orwellowskiej. 
 
Sądzę, że z wydawnictw, które planujemy, mieszkańców Rzeszowa i okolic zainteresuje pierwsza część „Dzienników wojennych” Franciszka Kotuli. Na początku roku planowane jest wydanie książki mojego autorstwa, przygotowanej w czasie, kiedy jeszcze pełniłem inną funkcję w IPN – „Zmierzch dekady Gierka. Polska południowo-wschodnia 1975-1980”. Jak widać, książka obejmuje okres od reformy administracyjnej po „Solidarność”. „Adam Boryczka – niezłomny do końca” Krzysztofa Tochmana to biografia jednego z cichociemnych. Temat nośny, popularny; książka bardzo ciekawie przygotowana przez autora. Ukaże się też książka ks. dr. Marcina Kapłona, historyka Kościoła pracującego w Archiwum Archidiecezjalnym w Przemyślu – „Diecezja przemyska w latach 1944-1964”. Jest to swoista rekapitulacja i nowe ujęcie dziejów diecezji przemyskiej w okresie „przedtokarczukowskim”. Temat do tej pory słabo zbadany. 
 
Oddziałowe Biuro Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów wykonuje wręcz tytaniczną pracę związaną z digitalizacją archiwaliów, po to, żeby łatwiej i bezpieczniej udostępniać materiały archiwalne osobom zainteresowanym, głównie do celów naukowo-badawczych. Realizujemy – obecnie wręcz na masową skalę – wnioski o przyznanie Krzyży Wolności i Solidarności, a także wydawanie decyzji dla osób, które były zaangażowane w działalność niepodległościową, szczególnie w latach 70. i 80. XX w. To wynika z nowych przepisów, które osobom znajdującym się w trudnej sytuacji materialnej dają możliwość ubiegania się o specjalne dodatki. Niestety, wielu zaangażowanych działaczy „Solidarności”, a przede wszystkim „Solidarności” podziemnej, żyje w warunkach urągających ludzkiej godności. Chcemy, aby te osoby były odnajdywane, przypominane i – jeżeli spełniają odpowiednie kryteria – także wspierane finansowo przez państwo polskie. 
 
Zadania z zakresu lustracji są prowadzone na bieżąco; uzupełniany jest katalog osób publicznych z okresu PRL, dossier na ich temat jest ogólnie dostępne. Oddziałowa Komisja Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu zaplanowała na przyszły rok zakończenie 122 postępowań prokuratorskich; 3 lub 4 sprawy przeciwko osobom, które łamały przepisy prawa w okresie tzw. Polski Ludowej, zakończą się wniesieniem aktu oskarżenia do sądu.
 
Pełni Pan obowiązki dyrektora rzeszowskiego oddziału IPN do końca marca. Co dalej? Będzie konkurs na dyrektora?
 
Jest to decyzja prezesa IPN. Może on przeprowadzić postępowanie konkursowe, może też bez konkursu powołać osobę, która spełnia odpowiednie kryteria. W związku z odejściem pani dyrektor na stanowisko wojewody podkarpackiej ktoś musi pełnić obowiązki dyrektora, by oddział funkcjonował na bieżąco. Mnie powierzono to zadanie do końca marca, stąd też mogę planować swoją aktywność w tym obszarze tylko na ten czas. Myślę, że w marcu – tak jak się ze mną umówił pan prezes IPN – podejmie on decyzję, co dalej. Będę na to cierpliwie czekał. 
 
 
 
 
 
 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy