Reklama

Lifestyle

Jak być człowiekiem szczęśliwym. Psychologia pozytywna – 20 lat doświadczeń

Anna Koniecka
Dodano: 17.10.2018
41599_szcz
Share
Udostępnij

Nasze szczęście zależy od nas samych. No i pięknie, tylko czemu w takim razie tak trudno nam to „nasze szczęście” zdobyć? Jesteśmy zbyt słabo zmotywowani, żeby zawalczyć o to, co jest najważniejsze w życiu? A poza tym, ileż to razy rozmaite, niezależne od nas przeszkody sprawiały i nadal sprawiają, że szczęście do nas dotrzeć nie może, choćbyśmy nie wiadomo jak bardzo tego chcieli.  

Chcieć – to stanowczo za mało, żeby osiągnąć cel, który ma nas uszczęśliwić. Tak rzecz ogólnie ujmijmy. Szczęście ma bowiem wiele imion, twarzy, znaczeń. I tu postawmy na razie kropkę.

Szczęście zasługuje na poważne potraktowanie. Ale… kiedy się czyta, że wystarczy 10 kroków, a nawet mniej, żeby zdobyć „prawdziwe szczęście”, doprawdy, trudno się nie irytować. Z drugiej strony, ta potężna fala reklam i porad – jak osiągnąć szczęście, zaplanować (!) szczęście, odzyskać a nawet polubić(!) szczęście –  świadczy o tym, że gdzieś jednak są odbiorcy, dla których te poradniki i reklamy  masowo się produkuje.

 Aż tak bardzo brakuje nam szczęścia?

Nauka nazywa szczęście dobrostanem. Niepięknie, lecz trafia w samo sedno. [Dobrostan: subiektywnie postrzegane przez osobę poczucie szczęścia, pomyślności, zadowolenie z życia; Encyklopedia PWN] 

W psychologii pozytywnej dużo uwagi poświęca się tematyce dobrostanu, czy szczęścia. Szczęście definiuje się jako pozytywne myśli i uczucia dotyczące własnego życia, a dobrostan to szersze pojęcie odnoszące się do korzystnych elementów życia człowieka./Tomasz Kurzydłowski; psycholog i coach/

Czemu nie jesteśmy szczęśliwi

W optymistycznych scenariuszach na życie, obowiązujących w reklamach o prawdziwym szczęściu, występuje tylko dobry los. Zły los nie istnieje.

Porażki są – czegoś uczą, a przynajmniej powinny. Dobrze by było, gdyby nauczyły nas choć raz odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie, i to zanim podejmiemy ostateczną decyzję, czy faktycznie ona nas uszczęśliwi i czy chcemy aż tak się w życiu spinać? I biec, biec…

Biegniemy od sukcesu do sukcesu, nie celebrując żadnego. Bo nie potrafimy celebrować. Bo spieszymy się do następnego, który musi(!) być jeszcze większy niż ten, który właśnie zdobyliśmy. Dopiero wtedy będziemy mogli być szczęśliwi. Ale czy będziemy?

Ludzie nie wiedzą, że są szczęśliwi. Wiedzą tylko, kiedy byli szczęśliwi – pisał William Somerset Maugham, angielski dramaturg. Żył na przełomie XIX-XX w.

Bycia szczęśliwym, i to w każdej sytuacji, ponoć można się nauczyć. Tylko jak? Najlepiej by było myśleć o szczęściu jako o zdolności i, jak każdą, można by tę zdolność ćwiczyć – twierdzi Richard Davidson, amerykański psycholog, psychiatra, neurolog (doktorat na Harvardzie).

O szczęściu pragmatycznie: podczas maratonu w trzydziestostopniowym upale

Osiągnięty cel, sukces, szczęście – to nie są prezenty od losu, lecz efekty solidnej pracy nad samym sobą. Ciężkiej pracy. Ale kto obiecał, że będzie łatwo?

Nikt, sami chcieliśmy. No i mamy…

– Praca nad sobą to jedyna pewna praca w życiu –  zażartowała prowadząca zajęcia warsztatowe młoda psycholożka, a sala gruchnęła śmiechem. Trudno o lepszy początek dla maratonu naukowego z psychologią pozytywną w roli głównej, urządzonego z wielkim rozmachem w lipcu uczestnikom  III Konferencji Psychologii Pozytywnej w Warszawie. Termin nieprzypadkowy.

Mijają właśnie dwie dekady budowania w realnym świecie „nauki o szczęściu”. To najbardziej adekwatne określenie dla psychologii pozytywnej – nowej dziedziny wiedzy, która narodziła się w Stanach Zjednoczonych z konkretnej potrzeby. Ogłoszona w 1998  roku przez Martina Seligmana, profesora Uniwersytetu Pensylwańskiego w Filadelfii, wkrótce zdobyła cały Zachód. I nadal rozwija bardzo dynamicznie. Zwłaszcza w krajach anglojęzycznych.

W USA w ponad dwustu szkołach wyższych organizowane są zajęcia i kursy z psychologii pozytywnej. Na Uniwersytecie Pensylwańskim mają pierwsze studia magisterskie z zakresu pozytywnej psychologii stosowanej, adresowane do psychologów praktyków, osób zajmujących się coachingiem,  lekarzy szczególnie psychiatrów, nauczycieli oraz osób zajmujących się zarządzaniem zasobami ludzkimi (u nas to jeszcze pionierski temat!).

Psychologia pozytywna zajmuje się ludzką psychiką od tej jaśniejszej strony niż zajmował się Freud. Stawia na mocne strony i pozytywne aspiracje człowieka, na jego świadomy rozwój.

Martin Seligman ujmuje rzecz tak: Psychologia pozytywna koncentruje się na tym, co sprawia, że życie jest warte życia.

Do Polski nauka o szczęściu dotarła z lekkim opóźnieniem. Nadrabia czas bez kompleksów. W roku 2003 profesor Ewa Trzebińska założyła pierwszy wydział psychologii pozytywnej w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. W 2012 powstało Polskie Towarzystwo Psychologii Pozytywnej (PTPP). Rok później odbyła się Pierwsza Międzynarodowa Konferencja Psychologii Pozytywnej w Polsce. A teraz trzecia – jubileuszowa.

Fot. Archiwum VIP Biznes&Styl

Z programem tak obszernym, że można by nim obdzielić kilka kolejnych konferencji. Odpowiedź na kluczowe pytanie: co udało się zbudować psychologii pozytywnej przez te dwie dekady, rozpisano na kilkanaście obszernych bloków tematycznych. Wykłady z udziałem światowych autorytetów. Wykładowcy interdyscyplinarni oraz z branży. Wśród wybitnych badaczy, autorka pierwszego polskiego podręcznika psychologii pozytywnej, wspomniana prof. Ewa Trzebińska, reprezentująca Instytut Psychologii Klinicznej Uniwersytetu Humanistyczno-Społecznego w Warszawie.

 Barbara Fredrickson z North Carolina University, światowy ekspert z dziedziny pozytywnych emocji oraz rozwijania pozytywności.

Z Norwegii przyjechał profesor JoarVittersø, wykładowca na Uniwersytecie w Tromsø, badacz dobrostanu psychicznego oraz wyznaczników dobrego życia. (Największe brawa od uczestników konferencji za wykład).

Dopełnieniem lipcowego maratonu były liczne prezentacje niepublikowanych jeszcze badań naukowych. Mnóstwo badań! Zaskakujące obserwacje, potężna porcja wiedzy, na razie ulotnej (publicystycznie) z powodu hermetycznego języka, jakim lubią się posługiwać zwłaszcza młodzi adepci nauk.

Trzeba poczekać na publikacje, tylko kiedy one będą? I kto je przetłumaczy z polskiego – naukowego na polski – polski? 

Organizatorzy III Konferencji planują objechać z nią Polskę, promując idee PP. Ta promocja spełni swe zadanie, gdy wiedza o PP wygłaszana będzie ludzkim głosem, bez tej nieznośnej maniery „naukowej”, która czyni przekazywane treści nieczytelnymi, jakby były zaszyfrowane. Nauce splendoru to nie przydaje, czyni ową naukę hermetyczną, a idea jest przecież taka, żeby jak najwięcej ludzi o nauce o szczęściu dowiedziało się i miało z niej pożytek dla siebie.

Szczęśliwa praca

W jubileuszowej Konferencji uczestniczyli ludzie nauki oraz praktycy; psycholodzy, psychiatrzy, klinicyści, terapeuci, coache. Oraz nieliczni na razie przedstawiciele wielkiego biznesu, którzy w psychologii pozytywnej widzą realną korzyść dla biznesu. Jaką? Ucywilizowanie relacji pracownik – pracodawca. Żeby praca nie była pokutą, a pracodawca osiągał korzyści proporcjonalnie do starań o rozwój pracownika. Utopia? Konieczność – popatrzmy na rynek pracy. Szkoda, że psychologia pozytywna tak powoli wkracza do świata biznesu… 

We wczesnym okresie rozwoju ludzkości (w  czasach przedfilozoficznych) szczęście było rozumiane jako pomyślność, która oznaczała dobry los.  


Prof. Ewa Trzebińska: Psychologia pozytywna jest to nurt, który koncentruje się na zdrowiu psychicznym, co jest raczej fanaberią w psychologii, gdyż większość koncepcji skupiona jest raczej na zaburzeniach, deficytach, niedoskonałościach ludzkiej natury. Psychologia pozytywna kieruje swoją uwagę ku zasobom, zdolnościom, jest pełna wiary w ludzkie możliwości, a jednocześnie pokazuje, jak przezwyciężać kryzysy i przede wszystkim jak im się nie dać.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy