W Medyni wszyscy jesteśmy garncarzami. I Lasowiakami!
Aneta Gieroń
Dodano: 30.07.2023
Hania Róg. Fot. Karol Ząbik
Udostępnij
„Paniusia kupi te miski paradne, a i gliniaki na ogórki by się zdały” – zachęcała Barbara Sylwanowicz, sołtyska z Pogwizdowa, wszak Medynia garncarstwem stoi już 150 lat, a od kilku coraz śmielej odkrywa swoją lasowiacką tożsamość. I nie przez przypadek „Wazanki, kogutki i paradne miski” królowały w sobotę w Ośrodku Garncarskim w Medyni Głogowskiej na III Festiwalu Kultury Lasowiackiej organizowanym przez Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego. Bo gdy na scenie „do upadu” tańcowano lasowiacką cebulę, a na garncarskim kole toczono kolejną misę, na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłoszono nowe wpisy na Krajowej Liście Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego, wśród których znalazło się także garncarstwo w Medyni Głogowskiej, Medyni Łańcuckiej, Pogwizdowie i Zalesiu!
Medyńskie garncarstwo, mentalnie i kulturowo weszło w XXI wiek nie odcinając się od tradycyjnych korzeni. Co więcej, pozwoliło przypomnieć o lasowiackiej tożsamości – w Muzeum Etnograficznym w Rzeszowie odnaleziono kilka przedwojennych naczyń glinianych wykonanych w Medyni, na których widnieją lasowiackie serca.
– Ta garncarska i lasowiacka przeszłość jest naszą siłą – opowiadała Agnieszka Jurek-Kraska, medynianka, od wielu lat związana z Sokołowem Małopolskim, właścicielka Bukieciarni Kwiaty Podkarpacia. – Słynęliśmy i nadal słyniemy z pracowitości oraz życia blisko przyrody. Odkąd pamiętam, kochałam kwiaty i zioła, a te stały się dla mnie sposobem na życie.
W sobotę przygotowała ponad sto bukietów ze zbóż i ziół – dokładnie takich, jakie 15 sierpnia święci się na Matki Boskiej Zielnej. W każdym znalazły się kłosy zbóż: jęczmień, pszenica, owies i len. Do tego makówki ozdobne, czosnek, piołun i rzeżucha oraz ziele: oregano, mięta, melisa i mira, której charakterystyczny zapach jest znakiem rozpoznawczym sierpniowych bukietów.
– To wszystko z przydomowego ogródka u mnie i mamy – śmiała się Agnieszka Jurek-Kraska. – Lubimy otaczać się pięknem, a w rodzinie artystycznych talentów nie brakuje. Mama, Janina Jurek maluje pejzaże i sceny rodzajowe dawnej wsi lasowiackiej, siostra Katarzyna Jurek-Decowska zajmuje się tkactwem artystycznym.
Lasowiackie dziedzictwo
Janina Jurek, Bolesław Panek, garncarz, autor pięknych „siwaków” oraz Władysława Prucnal, rzeźbiarka, ikona medyńskiego garncarstwa, otrzymali też w sobotę wyróżnienia od marszałka województwa podkarpackiego dla osób szczególnie zaangażowanych w promocję lasowiackiego dziedzictwa.
– To wspaniałe, że ta kultura się odradza, a takie miejsca jak Ośrodek Garncarski Medynia nieustannie się rozwijają i najmłodsze pokolenia chcą kultywować tradycje swoich przodków – mówił Kazimierz Gołojuch, poseł PiS, w przeszłości wójt gminy Czarna, który miał swój ogromny udział w przywracaniu i rozwijaniu tradycji garncarskich Medyni.
– Od ponad dwóch dekad trwa świadome budowanie lokalnej marki opartej na garncarstwie, ale nie byłoby to możliwe bez Władysławy Prucnal, która garncarstwu nadała rangę kultury – dodała Małgorzata Wisz, dyrektorka Ośrodka Garncarskiego Medynia w Medyni Głogowskiej. – Ogromne jest też zaangażowanie lokalnej społeczności.
Misy paradne z Medyni
– Ludzie chcą tu działać – przyznała Barbara Sylwanowicz, społecznica, sołtyska z Pogwizdowa, aktorka amatorskiego teatru „Do trzech razy sztuka”, która wspólnie z Mirosławem Pelcem i synem, Jakubem Sylwanowiczem zachwyciła w przedstawieniu „Wazanki, kogutki i paradne miski”. Opowieść o dawnym handlu obwoźnym glinianymi naczyniami u najstarszych gości przywołała obrazy sprzed 30-40 lat, gdy na lokalnych jarmarkach i targowiskach nie brakowało garncarzy handlujących swoimi wyrobami.
– W domu nie usiedzę – śmiała się sołtyska. – A że lubię być wśród ludzi, do niczego nie trzeba mnie namawiać. – Wychowałam się w domu, gdzie było nas dziesięcioro, sama mam dwóch synów i czasem tęsknię do czasów, gdy ludzie byli blisko siebie.
Zwłaszcza, że Lasowiacy byli nie tylko pracowici, pobożni i pomocni, ale też chętni do zabawy. I gdy tylko na scenie w Medyni pojawił się Zespół Ludowy „Górniacy” z Kolbuszowej Górnej, który uczył kroków lasowiackiego tańca cebula, na deskach natychmiast znaleźli się chętni do tańcowania.
– Cały lipiec, bo już piąty tydzień trwa Festiwal Kultury Lasowiackiej, tańcujemy nieustannie – śmiała się Elżbieta Czachor, od 40 lat związana z „Górniakami”, od ponad 20 lat kierowniczka zespołu. – Mnie, Lasowiaczkę od pokoleń cieszy to ogromnie. Kultura lasowiacka rozkwita, na szczęście. Coraz więcej osób przyznaje się do swoich lasowiackich korzeni, powstaje coraz więcej zespołów i grup śpiewaczych, rozrasta się też sam festiwal, który z roku na rok jest większy, bogatszy i przyciągający więcej gości.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.