Reklama

Lifestyle

Jak koronawirus zatrzymał rozbiegany Rzeszów

Tomasz Ryzner
Dodano: 02.12.2020
52133_maraton
Share
Udostępnij
W ostatnich latach Rzeszów stał się stolicą imprez biegowych w Polsce południowo-wschodniej. Niemal co roku w kalendarzu pojawiały się nowe zawody, a w każdych kolejnych bite były rekordy frekwencji (na starcie stawało ponad 2 tysiące osób). Rok 2020 wszystko powrócił do stanu sprzed dekady, gdy w stolicy Podkarpacia odbywał się jeden, dwa biegi na sezon. Powód? Koronawirus, który sprawił, że w gronie biegaczy popularność zyskał termin – bieganie internetowe.
 
Gdy wiosną wprowadzony został lockdown, szybko stało się jasne, że trzynastka okaże się pechowa. Członkowie stowarzyszenia runrzeszów, którzy wnieśli ogromny wkład w zbudowanie  w Rzeszowie mody na bieganie, przez jakiś czas się jeszcze łudzili, ogłosili nawet nabór do 13. PKO Półmaratonu Rzeszowskiego, ale w końcu musieli się pogodzić z faktami. Impreza została odwołana.
 
– Smutny to był czas, nastąpił kilkumiesięczny okres bez żadnych zawodów – wspomina Mirosław Wierzbicki, członek runrzeszów. – Nie poddaliśmy się jednak i gdy wirus trochę odpuścił, postanowiliśmy działać. Uznaliśmy, że w tym trudnym czasie trzeba coś jednak zaproponować amatorom biegania.
 
Organizatorzy ogłosili coś, czego jeszcze nie było – uznali, że 8. PKO Maraton Rzeszowski odbędzie się wersji… internetowej. Od 10 września do 10 października, każdy uczestnik maratonu został zobowiązany do pokonania dystansu (42.195 km, biegiem, chodem, nordic walking) w dowolnym miejscu i udokumentowania tego poprzez wysłanie do biura zawodów fotografii lub print screenu z aplikacji lub zegarka.
 
Każdy biegacz mógł sobie podzielić dystans na 5 odcinków i nie musiał ich pokonywać w jeden dzień – mówi Wierzbicki. – Tym razem impreza miała skromną oprawę. 
 
Ostatecznie swoje wyniki z maratonu przysłało ponad 300 osób. Szefowie runsportu poszli za ciosem i postanowili zmierzyć się z organizacją półmaratonu. 27 września na pętli wytyczonej na rzeszowskich Bulwarach odbył się półmaraton. Także w kompletnie innej formule niż dotychczas, ale jednak zbliżonej do normalnej rywalizacji.
 
– Do zawodów zgłosiło się ponad dziewięćset biegaczy – dodaje Wierzbicki. – Niby o wiele mniej aniżeli zwykle, ale i tak była to jedna z największych imprez biegowych w tym okresie w Polsce. W większości miejsc tego typu biegi odwołano lub przeniesiono na następny rok. Aby ograniczyć ryzyko zakażeń podzieliliśmy całą stawkę na cztery grupy. Pierwsza wystartowała o szóstej rano, jeszcze w ciemnościach. Potem co trzy godziny na trasę ruszała następna grupa.
 
Zawodnicy nie biegali w maseczkach, bo groziłoby to zasłabnięcia, ale starano się, aby maksymalnie zachować środki ostrożności. 
 
– Były medyczne ankiety, mierzenie temperatury w biurze zawodów, maseczki, środki dezynfekujące do dyspozycji uczestników. Dopiero na starcie zawodnicy zdejmowali maseczki i mogli ruszać na trasę – opowiada. – Był strach, co będzie, jak zasłabnie. Słychać przecież, że pacjenci są odsyłania ze szpitala do szpitala i potrafią spędzić osiem godzin w karetce. Do niczego złego jednak nie doszło. Wszyscy cało i zdrowo ukończyli bieg.
 
Tym razem pierwsi trzej zawodnicy w swych kategoriach otrzymywali puchary. Nie było dekoracji, ale najlepsi otrzymali po tysiąc złotych nagrody. Niby mniej niż w poprzednich latach, ale jednak. Koronawirus spowodował, że tym razem na starcie pojawiło się zdecydowanie mniej biegaczy z zagranicy. (częstymi gośćmi imprezy byli dotąd Kenijczycy, którzy potrafili zdominować rywalizację).
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Przez całą jesień liczba zachorować i zgonów spowodowanych COVID-19 dramatycznie rośnie. Nad Wisłą ponownie zaczęło pachnieć lock downem – rzeszowscy kibice 11 Listopada nie zobaczyli na ul. Rejtana, żywej, biało-czerwonej flagi. 8. Bieg Niepodległości także odbył się w formule wirtualnej.
 
– Planowaliśmy start i metę na Rynku, ale wirus znów pokrzyżował nam szyki. Szkoda. Do samego wirtualnego biegania zgłosiło się około siedemset osób. Wylosowaliśmy trzydzieści nagród, odbył się konkurs fotograficzny – mówi współorganizator imprezy, na co dzień trener młodych lekkoatletów Resovii. 
 
Co dalej? – Namawiam wszystkich do aktywności ruchowej. Najzdrowiej pobiegać gdzieś na łonie przyrody. Wszyscy mamy nadzieję, że koronawirus odpuści i w 2021 roku na ulicach Rzeszowa znów zobaczymy tłumy biegaczy.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy