We wrześniu film Krystiana i Marcina Kłysewiczów „Bieszczady. Cztery pory roku” będzie miał swoją premierę telewizyjną. Opowieść o Bieszczadach wiosną, latem, jesienią i zimą, ujętą w jeden obraz, pokaże kanał HBO.
Jeszcze nie jest znana dokładna data premiery, ale już pojawił się zwiastun. Dotychczas każdą porę roku można było oglądać osobno, ale bracia z tego, co mieli najlepsze z całego projektu stworzyli jeden film. Całości dopełnia muzyka, dobrana do kolejnych pór roku oraz zdjęcia nigdy wcześniej niepublikowane.
Kłysewicze, na co dzień mieszkający w Wielkiej Brytanii, są autorami projektu Bieszczady Timelapse, w ramach którego kręcili kolejne filmy w technice poklatkowej. Na ich bieszczadzką opowieść składają się: „Bieszczady Lato 2012 w 38 godzin”, „Bieszczady Jesienią – Kolorowe Szlaki”, „Bieszczady Zimą – Baśniowa Kraina” i „Bieszczady wiosną – Tam gdzie wracamy”. Tworzą one bajkową wręcz podróż po Bieszczadach, które jak twórcy kochają. Kolejne filmy prezentowali w sieci, a efekty ich pracy były tak wspaniałe, że bardzo szybko zyskali ogromne uznanie wśród użytkowników sieci i miłośników południowo-wschodniego zakątka Polski. Każda część cyklu cztery pory roku w Bieszczadach przynosi nowe obrazy związane z tymi górami. W kolejnych filmach można obserwować najbardziej popularne miejsca Bieszczadów: Połoninę Wetlińską, Tarnicę, Rozsypaniec, Bukowe Berdo, Otryt, Małą i Dużą Rawkę, ale za każdym razem inaczej pokazane. Każdy film w ramach Bieszczady Timelapse ma swoją historię powstawania, pokazaną, w miarę możliwości, w części dokumentalnej.
Pierwsza część przedstawiająca lato powstała bardzo szybko, braciom wystarczyło tylko dwa dni, by zebrać potrzebny materiał. Zdjęcia do jesieni trwały już pięć dni, natomiast zima okazała się najbardziej wymagająca, bo pochłonęła prawie 150 godzin spędzonych na szlakach. Poza tym po raz pierwszy do projektu Bieszczady Timelapse wykorzystane zostało finansowanie społecznościowe. W ramach portalu Polakpotrafi.pl wolontariusze przekazali ponad 5 tys. zł na film braci Kłysewicz. Pomogło to dobrze przygotować się im do zimowej wyprawy, w której ostatecznie mógł wziąć udział tylko Marcin. Ale każdy film wymagał zrobienia ogromnej ilości zdjęć, na jeden odcinek potrzebowali ponad 20 tys. zdjęć w terenie.