Alina Bosak: Dlaczego Pan został chirurgiem plastycznym?
Dr n. med. Łukasz Drozd: Szukałem swojego miejsca w medycynie, w specjalizacjach „zabiegowych”, w którym mógłbym się cały czas rozwijać. Jako lekarz miałem roczne doświadczenie na kardiochirurgii w Zabrzu, później kilka lat zajmowałem się chirurgią naczyniową i chirurgią ogólną. Ale cały czas czułem niespełnienie, ponieważ w każdej z tych dziedzin jest pewna skończona liczba typów operacji, które się wykonuje. Potem to już tylko powtarzanie schematu. Natomiast chirurgia plastyczna daje wręcz nieograniczone możliwości rozwoju. Praktycznie każdy pacjent to nowy pomysł, który trzeba dla tego jednego człowieka opracować. To jest fascynujące. Nie ma dwóch tych samych pacjentów i za każdym razem technikę operacyjną dobiera się indywidualnie dla konkretnej osoby. Tego samego pacjenta trzech różnych chirurgów plastycznych zoperuje na trzy różne sposoby. Bo każdy z nich będzie miał inne doświadczenia, inne umiejętności, spojrzenie na problem i wsparcie. Stworzy indywidualny zabieg dla swojego pacjenta.
Kardiochirurgów, lekarzy zabiegowych o różnych specjalizacjach może oburzać takie stwierdzenie, że w ich dziedzinach mało się dzieje. Ale, zapewne, nie muszą być takimi artystami jak chirurdzy plastyczni.
Chirurg plastyk powinien mieć zmysł plastyczny, a także trójwymiarowe rozumienie przestrzeni. Jeśli zoperujemy żołądek, to ostatecznie zaszyjemy brzuch i tego, jak założyliśmy szew w środku, nie widać. Natomiast w chirurgii plastycznej widać wszystko. Podstawą naszych działań jest wygląd pacjenta czy pacjentki, bo to kobiety częściej poddają się operacjom plastycznym, i spełnienie oczekiwań. Chirurgia plastyczna jest tak naprawdę chirurgią życzeniową. Tym się różni od klasycznej medycyny. To pewien rodzaj umowy, którą zawieramy z naszym potencjalnym pacjentem. On ma swoje wyobrażenie i oczekiwania, a lekarz albo potwierdza, że jest w stanie je spełnić, albo odmawia, bo wymagań nie da się spełnić lub nie są one dobre dla zdrowia pacjenta. Do chirurga plastycznego w głównej mierze przychodzą przecież zdrowi pacjenci. Mamy zatem zupełnie inne wskazania niż w klasycznej medycynie, gdzie przychodzi chory i lekarz dokłada wszelkiej staranności, by go wyleczyć. W naszym przypadku nie ma choroby, jest natomiast ryzyko powikłań i niepowodzeń, które bardzo mocno przekładają się na późniejszy niedobry efekt operacji plastycznej.
Czy niepowodzenia zdarzają się często?
Dzisiaj w medycynie estetycznej w Polsce sytuacja jest jak na Dzikim Zachodzie. Ta działalność, oceniana jako intratna, przyciąga różne osoby, które chcą szybko zarobić. Mamy całą masę „wstrzykiwaczy”, czyli ludzi, którzy poznali jakąś procedurę, jak umiejętnie wstrzyknąć tę czy inną substancję, ale nie ma to przełożenia na efekt końcowy u pacjenta. W ciągu ostatnich dwóch lat, polskie sądy zalała fala roszczeń ze strony pacjentów, w wielu przypadkach słusznych, dotyczących uszkodzeń ciała, które, o dziwo, zostały dokonane nie przez chirurgów plastycznych, ale nieodpowiedzialnych „specjalistów”, bez kwalifikacji wykonujących poważne zabiegi. Kosmetyczki i kosmetolodzy zabierają się za zabiegi bardzo rozległe, łącznie ze wstrzykiwaniem botoksu, który jest lekiem, czy podawaniem kwasu hialuronowego, będącego materiałem medycznym o odpowiednim zakwalifikowaniu i wywołującym gigantyczne powikłania. Nie ma tygodnia, żeby nie trafił do mnie pacjent z jakimś powikłaniem. Kolejny problem polega na tym, że za chirurgię plastyczną zabierają się lekarze bez żadnej specjalizacji, którzy chcą zarobić trochę pieniędzy i wykonują zabiegi.
Przykład?
Głośny ostatnio przypadek. Kompletnie nieudana operacja plastyki uszu u młodej dziewczyny. Lekarz bez odpowiednich kwalifikacji praktycznie zniszczył jej uszy. Nagminne są nieudane operacje liposukcji czy powiększeń piersi. To plaga. Ten rynek wymaga poukładania i usystematyzowania. Pacjentom trzeba zapewnić bezpieczeństwo, ponieważ liczba powikłań jest gigantyczna w stosunku do tego, co było jeszcze kilka lat temu.
Tacy pseudo specjaliści nie boją się odpowiedzialności, odszkodowań?
Jest pewien margines ignorancji u osób, które biorą się za takie zabiegi. Wiedzą, że nie potrafią, ale mimo to chcą zarobić. Ryzykują, chociaż wiedzą, że może dojść do powikłania lub niezadowolenia pacjenta z efektu zabiegu.
Od czego zależy zadowalający efekt?
Jednym z podstawowych elementów zabiegów chirurgicznych jest przeprowadzenie wywiadu lekarskiego. Jednym z przeciwwskazań do przeprowadzenia operacji plastycznej są także nierealne oczekiwania pacjenta. Jeśli przyjdzie pacjentka i powie, że chce wyglądać jak Angelina Jolie, to w moim gabinecie usłyszy: „Przepraszam, ale niestety, nie jestem w stanie tego pani dać”.
A tego właśnie kobiety chcą? Wyglądać jak gwiazdy?
Zdarzają się pacjentki, które przychodzą z rozkładówką jakiegoś kolorowego pisma, pokazują jakąś celebrytkę. Chcą mieć albo takie piersi, albo uda, albo usta itd.
Są i tacy co walczą o tytuł Barbie lub Kena.
Najbardziej głośna sprawa w ostatnim czasie to post Iranki, która chciała się upodobnić do Angeliny Jolie i po 50 operacjach plastycznych wygląda monstrualnie, jakby brała udział w jakimś thillerze. To jest przykład tego, czego nie powinno się robić.
Ile operacji plastycznych można przejść bez nadmiernego ryzyka?
Nie ma takiej granicy. To jest kwestia odpowiedniego zakwalifikowania konkretnego pacjenta. Każdy normalny pacjent i uczciwy chirurg, którzy znają swoje ograniczenia i możliwości nie zdecydują się na zbyt ryzykowną operację. Tego właśnie jako lekarze uczymy się w ramach chirurgii plastycznej. Czasem żartuję, że po otwarciu specjalizacji z chirurgii plastycznej przez trzy pierwsze lata uczyłem się, jak nie operować. Dopiero potem, operować.
Co najczęściej chcą zmieniać w swoim wyglądzie kobiety?
90 procent zabiegów to zabiegi na twarz i szyję, czyli najczęściej eksponowane części ciała. Wśród pacjentów rośnie liczba panów. Ale na całym świecie jest taki trend, że mężczyźni stanowią w tym przypadku mniejszość. Kobiety bardziej dbają o wygląd. Przy czym nie chodzi im o jakieś poważne zmiany, ale utrzymanie młodego wyglądu.
Co w tym pomaga?
Jest cały wachlarz technik. Od mało inwazyjnych, do bardziej. Zanim dobiorę właściwą, zadaje pacjentowi dwa pytania: W czym mogę pomóc i jaki efekt chciałaby pani, czy pan osiągnąć? Często pacjent nie jest w stanie od razu odpowiedzieć. Dochodzimy do tego dopiero po dłuższej rozmowie. I mogę wtedy proponować rozwiązania.
Najtrudniejsza operacja to operacja nosa, piersi, brzucha?
Najtrudniejszą technicznie operacją, biorąc pod uwagę wpływ na późniejsze życie pacjenta, jest operacja nosa.1/3 tych operacji wymaga poprawiania. To nie oznaczy, że zostają wykonane źle. Każdy pacjent ma indywidualne warunki gojenia, a w zakresie nosa każdy, niewielki nawet ruch, powoduje dużą zmianę. Nos bardzo mocno przekłada się na nasz wygląd. Przykładem jest aktorka Jennifer Grey, partnerka Patricka Swayze w filmie „Dirty dancing”. Po tym filmie zoperowała sobie nos i od tamtego czasu już nigdy nie dostała dobrej roli. Stała się zbyt mało charakterystyczna. Operacja nosa bardzo nas zmienia. Natomiast pod względem ryzyka operacyjnego, najtrudniejsza jest plastyka brzucha, z racji dużej rany pooperacyjnej. Ryzyko infekcji, krwawienia pooperacyjnego, powikłań jest w tym przypadku największe. To poważna i ciężka operacja.
Od niedawna współpracuje Pan z Instytutem Piękna IP Cliniq w Rzeszowie. Tutaj przeprowadza Pan wszystkie typy operacji plastycznych?
Takie było założenie od samego początku. Nie wszystkie operacje są jednak przeprowadzane w budynku IP Cliniq w Rzeszowie. Te, które wymagają znieczulenia ogólnego i wzmożonego nadzoru, opieki anestezjologicznej i intensywnej terapii, przeprowadza się w Szpitalu Św. Rodziny w Rudnej Małej k. Rzeszowa.
Jak długo trwa rekonwalescencja po plastyce brzucha?
Pierwszy okres rekonwalescencji, czyli do momentu zdjęcia szwów skórnych, to ok. 10-14 dni. W chirurgii plastycznej staramy się pacjenta szybko uruchamiać, „wyprowadzić” ze szpitala. To nie oznacza, że jest on już gotowy do normalnego funkcjonowania. Potrzebuje jeszcze opieki lekarskiej, pomocy w codziennym życiu. Pacjentom operowanym w Rzeszowie proponujemy możliwość komfortowej rekonwalescencji w Hotelu Arłamów.
Dr n. med. Łukasz Drozd, specjalista chirurgii plastycznej, ekspert medycyny estetycznej, ekspert leczenia żywieniowego. Absolwent Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach oraz Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Autor i współautor licznych publikacji naukowych w zakresie leczenia oparzeń, leczenia żywieniowego i medycyny ratunkowej. Doświadczenie zawodowe zdobywał między innymi we Wschodnim Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej i Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 w Sosnowcu. Nieustanne podnosi swoje kwalifikacje kończąc polskie i zagraniczne kursy w zakresie chirurgii plastycznej, medycyny estetycznej, leczenia oparzeń, ultrasonografii i leczenia żywieniowego.