Wernisaż wystawy Michała Drozda. Fot. Galeria Fotografii Miasta Rzeszowa
Udostępnij
Michał Drozd zestawia ciało z przedmiotem jak rekwizyty w teatrze. Mają do odegrania swoje role w opowieści o przemijaniu i poszukiwaniu prawdy w plastikowym i przypudrowanym świecie. To jedna z wielu refleksji, jakie towarzyszą wystawie fotografii „Fotopatopomysły”, którą od 11 sierpnia można oglądać w Galerii R_Z Związku Polskich Artystów Plastyków w Rzeszowie.
Michał Drozd, jeden z najbardziej oryginalnych fotografików pochodzących z Rzeszowa, od lat pozostaje wierny biało-czarnej fotografii, tworzonej w studiu, do którego zaprasza swoich bohaterów. Efekt intryguje, skłania do pytań i czyni jego najnowszą wystawę ciekawym artystycznym wydarzeniem.
– Michał proponuje nam wystawę fotografii, na których łączy przedmiot i ciało. To akt, który bardziej posługuje się ciałem jak rekwizytem. Nie chodzi tu o podkreślenie piękna, ale właściwie jego brzydoty poprzez połączeniu z przedmiotami, które uważamy już za zużyte i wyrzucone na śmietnik – mówi Maciej Majewski, kurator wystawy, który uważa, że trafnie podkreślany jest dekadencki rys sztuki Drozda.
Pisze o tym dr Stanisław Dłuski, poeta, autor wstępu do katalogu ze zdjęciami rzeszowskiego fotografika: „Drozd jest diagnostykiem cywilizacji, w której przyszło nam żyć, wie, że „cywilizacje są śmiertelne”, wyrasta z dekadentyzmu, świadomości schyłku pewnej epoki. Schyłek, katastroficzna wizja końca stawia nas wobec podstawowych pytań o sens, o granice poznania, kierunek ludzkich dążeń i możliwości wyjścia z duchowej zapaści”.
Te słowa odnosiły się już do wystawy zaprezentowanej w 2016 roku w Dagart Galerie pt. „Rust Riders”, na której nagi człowiek zestawiony został z „ułomnymi”, skleconymi z zardzewiałych elementów pojazdami. „Fotopatopomysły” to kontynuacja tamtej idei, ale jeszcze bardziej wysublimowana.
– Na zdjęciach, które powstały w ostatnich latach, rekwizytów jest coraz mniej, forma stała się bardziej czysta, a przekaz bardziej czytelny – uważa Maciej Majewski. – Michał Drozd jest jednym z nielicznych artystów, którzy pracują w studiu. Podczas, kiedy inni fotograficy zachęceni nowymi możliwościami techniki, wychodzą stamtąd, by szukać nowych planów i przestrzeni, on wraca do korzeni fotografii. Zabiera swoich modeli i przedmioty do studia, w którym to on kreuje świat od początku do końca. Mam wrażenie, że dzięki temu te zdjęcia są pod większą kontrolą autora.
To „układanie” planu zdjęciowego, na którym ludzie i przedmioty grają określone role zbliża sztukę Drozda do teatru. Do fascynacji teatralnością sam się też przyznaje. Jego zdjęcia gościły nawet swego czasu w foyer Teatru im. W. Siemaszkowej, wzbudzając przy okazji kontrowersje. Jego sztuka nie jest bowiem łatwa i przyjemna.
Dłuski pisze: „autor tych fotografii nie jest estetą, nie bawi się formą dla samych efektów, obchodzi go człowiek zderzony z tradycją i nowoczesnością. Stawia fundamentalne pytania antropologiczne, pytania o zrozumienie piękna i prawdy w XXI wieku”. I dalej: „(…) to, co pozornie brzydkie, kalekie chrome, ma wartość w posttotalitarnym świecie. Drozd nie zapomniał o słowach Herberta, że nie należy zaniedbywać nauki o pięknie, ale równocześnie prowokuje do myślenia, do innego spojrzenia na człowieka, religijność może rodzić się z upadku, w świecie zdegradowanym, poddanym okrutnym prawom przemijania, fotografia zatrzymuje chwile, w których trwa nieustanna walka między Dawidem a Goliatem, romantyk polemizuje z katastrofistą, wątpiący Michał wkłada palce w rany człowieka, w rany kultury”.
Odkrywanie znaczeń
– To fotografia, która wymaga szukania w sobie pewnych tropów, na które nas naprowadza autor. Jeśli znajdziemy klucz do zrozumienia jego zdjęć, to wtedy jest nam łatwiej porównywać je ze sztuką z końca XIX, XX wieku, z dekadencją i obrazami, które już pewnie gdzieś widzieliśmy, jakby autor mówił: „możecie pójść w tym kierunku”. To bawienie się z widzem, pokazywanie kierunku, ale niedawanie konkretnej odpowiedzi. Tę sztukę można zatem odbierać poprzez kolejne warstwy i szukać odpowiedzi u siebie, czy mi to odpowiada, czy nie – mówi Maciej Majewski.
Michał Drozd (rocznik 1961) pochodzi z Rzeszowa. Zajmuje się fotografią od lat 80-tych XX wieku. Jego zdjęcia prezentowane były na około stu wystawach w kraju i zagranicą (m.in. w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech i na Węgrzech). Był wielokrotnie nagradzany na ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach fotograficznych, zdobył m.in. Złoty Medal i tytuł Mistrza Polski Fotografii Studyjnej (Warszawa 2000) oraz Grand Prix Biennale Plakatu Fotograficznego (2006).
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.