Reklama

Kultura

Kiedy byłem małym chłopcem – sztuka o Nalepie i wolności

Alina Bosak
Dodano: 26.04.2019
45458_nalepa
Share
Udostępnij
Jest rok 1968, Breakout wrócił z trasy koncertowej w krajach Beneluksu i zasmakował wolności zachodniego świata. Do Polski przywiózł nowe brzmienie – z wzmacniaczami Marshalla i gibsonami. Tadeusz Nalepa zamierza grać rocka, choć w demoludach nie wypada. – Zawsze chciałem napisać o facecie, który wprowadza rewolucję poprzez gitarę – zdradza Tomasz Man, autor i reżyser sztuki „Kiedy byłem małym chłopcem”. Pełno w niej muzycznych hitów. Ale nie tylko. Premiera już w ten weekend. Teatr im. Wandy Siemaszkowej tym razem zaprasza do Klubokawiarni przy wyjeściu do Podziemnej Trasy Turystycznej w Rzeszowie.   
 
Po tym, co można było usłyszeć na czwartkowej próbie, spektakl o Tadeuszu Nalepie, legendarnym bluesmanie z Rzeszowa, powinien spodobać się publiczności. Przeplatane dialogami muzyczne widowisko pomieściło 11 piosenek, wśród których nie brakuje evergreenów Breakoutu: „Kiedy byłem małym chłopcem”, „Poszłabym za tobą” i innych. Akcja dzieje się na próbie i nie jest odzwierciedleniem jakiegoś rzeczywistego zdarzenia, ale opowieścią o artyście i wolności.
 
– Wyobraziłem sobie przełomowy moment w karierze Breakoutów, kiedy musieli zdecydować, jaką muzykę będą grali. Tadeusz Nalepa, lider legendarnego zespołu, postanowił grać muzykę rockową – wyjaśnia Tomasz Man, wracając pamięcią do czasów, kiedy komunistom zachodnia moda była nie w smak i niechętnie patrzyli na styl, jaki proponował Tadeusz Nalepa. – Ja też pochodzę z Rzeszowa – zdradza reżyser. – Jako młody chłopak uczyłem się w I LO i parę razy natknąłem się na Nalepę na ulicy, raz nawet na niego wpadłem „zza rogu”. Dla mnie był Bogiem. I tak jak on nosiłem długie włosy. Matematyk wciąż mnie straszył, że jeśli ich nie obetnę, nie dopuści mnie do matury. Zawsze chciałem napisać o facecie, który wprowadza rewolucję poprzez gitarę. Breakoutu nie chciano puszczać w telewizji, radio, ale ludzie zdecydowali, że chcą słuchać tej muzyki. Przychodzili na koncerty i kupowali płyty. To zasługa Nalepy, który nie ulegał wpływom, nie bał się grać po swojemu. Pewność – to jedno słowo doskonale go określa. On wiedział, czego chce. Czuł też, czego chce publiczność, bo w Rzeszowie zaczynał przecież jako muzyk grający po klubach i „do kotleta”. Po prostu wiedział.
 
Obsada spektaklu „Kiedy byłem małym chłopcem” jest niewielka. Rolę Tadeusz Nalepy powierzono Marcinowi Marcowi (gościnnie), a Mirę Kubasińską gra Małgorzata Pruchnik-Chołka. W dwie postaci – Mężczyzny i Gitarzysty – wciela się Michał Chołka. Jest też prawdziwy muzyk – perkusista Paweł Leniart. On też najlepiej skomplementował swoich scenicznych partnerów: – I Marcin, i Gosia, i Michał okazali się nie tylko aktorami, ale i muzykami. Małgosia w ciągu miesiąca nauczyła się grać na harmonijce ustnej. Możemy zakładać kapelę!
 
Rzeczywiście, Małgorzata Pruchnik-Chołka, na potrzeby roli w kilka tygodni nauczyła się grać na harmonijce na tyle dobrze, by w akompaniować z nią w Breakoutowych hitach. – Myślałam, że będzie to łatwiejsze – przyznała. – Na szczęście moim nauczycielem został Kuba Kowalski. Złapałam bakcyla i zamierzam wejść na kolejne stopnie wtajemniczenia. 
 
Również pomocy w nauce gry na instrumencie musiał szukać Marcin Marzec. – Tomasz Man powiedział mi, że do roli będę musiał nauczyć się grać na gitarze raptem jedną piosenkę. Tytułową. Pomógł mi Marek Górski. Ale po pierwszym przyjeździe do Rzeszowa okazało się, że do nauki jest znacznie więcej. Udałem się zatem po naukę do Adama Nergala Darskiego. W końcu w latach 60. rock był tym, czym death metal dziś – śmieje się aktor. – Musiałem się dobrze przygotować do roli. Czułem tę presję. Przyjechałem do miasta, w  którym wszyscy Nalepę znają. Już jedna z pierwszych spotkanych w Rzeszowie osób oznajmiła mi: „To był mój sąsiad, Marcin. Masz dobrze zagrać ten koncert”. 
 
Czy zagrał dobrze? Już 27 i 28 kwietnia przekonają się goście prapremiery „Kiedy byłem małym chłopcem” w Klubokawiarni Rynek Główny w Rzeszowie (przy wejściu do Podziemnej Trasy Turystycznej). 
 
Miejsce akcji, choć, tak jak sama sztuka, nie jest wiernym odbiciem wydarzeń sprzed lat, ma przypominać klimat rzeszowskich klubów, w których swoją przygodę z profesjonalnym graniem rozpoczynał Tadeusz Nalepa (m.in. Klub Łącznościowca, gdzie we wrześniu 1965 roku odbył się pierwszy koncert zespołu Blackout). Stąd też pomysł na wystawienie sztuki poza Teatrem. Odbędzie się sześć takich spektakli przed wakacjami. Powrócą we wrześniu. Trwają rozmowy także nad wystawieniem sztuki w okresie letnim i rozważane są także inne sceny. – Sztuka o Tadeuszu Nalepie to część strategii naszego teatru, która polega na tym, że chcemy dotykać fenomenu miejsca, w którym pracujemy. Była już sztuka o bieszczadzkich zakapiorach, o Beksińskim, a teraz przyszedł czas na zmierzenie się z wielką legendą Rzeszowa – Tadeuszem Nalepą – podsumowuje Jan Nowara, dyrektor Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie.
 
Kiedy byłem małym chłopcem
 
Autor: Tomasz Man
Reżyseria: Tomasz Man
Scenografia: Anetta Piekarska-Man
Przygotowanie muzyczne: Wojciech Dąbrowski, Jakub Kowalski, Bożena Stasiowska-Chrobak
Obsada: Małgorzata Pruchnik-Chołka, Michał Chołka, Marcin Marzec (gościnnie)
Perkusja: Paweł Leniart
 
Czas trwania: ok. 70 min.
 
Prapremiera: 27 i 28 kwietnia, Klubokawiarnia Rynek Główny w Rzeszowie

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy