Dobry, klasyczny tekst i olśniewająca scenografia – to były punkty wyjścia. Potem nastąpiły reżyserskie czary Magdaleny Miklasz i „Trzy siostry” Czechowa wyrosły na intrygującą opowieść o „tu i teraz”, tylko przebraną w kostiumy z XIX-wiecznej Rosji. Tego reżyserka chciała. To jej się udało. Publiczność powiedziała: Brawo!
Premiera „Trzech sióstr” Antoniego Czechowa odbyła się w sobotni wieczór w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Dramat Czechowa wyreżyserowała Magdalena Miklasz – twórczyni słynnych plenerowych spektakli w Dynowie, a także „Mistrza i Małgorzaty” w Teatrze Malabar Hotel, czy „Domu Bernardy Alba” w Teatrze Nowym w Poznaniu. Tekst Czechowa miała już dobrze w przemyślany, kiedy Jan Nowara, dyrektor „Siemaszki” zaproponował, by zrealizowała spektakl w Rzeszowie. Chciał Czechowa, najlepiej „Mewę”, ale reżyserka wolała „Trzy siostry”. Od razu wiedziała, które aktorki zagrają. Justyna Król – rozsądną Olgę, Dagny Cipora – znudzoną mężem prostakiem Maszę, a Joanna Baran – tęskniącą za prawdziwą miłością Irinę. U Czechowa to intelektualistki, panienki z dobrego domu. Każda włada trzema, a Irina nawet czterema! – językami obcymi. Ich brat Andrzej wykształcony jest równie świetnie. Miał być profesorem na moskiewskim uniwersytecie.
Intelektualną moc rodziny doskonale podkreśla scenografia – ścianę salonu, w którym toczy się akcja stanowi monumentalna biblioteka. Setki książek mają uzasadniać aspiracje głównych bohaterów do życia w Moskwie, będącej synonimem wielkiego świata, w którym żyć można pełną piersią, codziennie doświadczać nowych wrażeń i bez trudu znajdować partnerów do rozmów. Ale Moskwa to także Ziemia Obiecana. Nie tylko miejsce, ale i przeświadczenie, że osiągnęło się wymarzony cel, spełniło marzenia, nie pozwoliło życiu przecieknąć przez palce.
Magdalena Miklasz to poczucie niespełnienia, osamotnienia i tęsknoty za prawdziwą miłością w kostiumie z XIX-wiecznej Rosji daje odczuć także współczesnemu człowiekowi. Spektakl skrzy się emocjami i być może to zasługa kobiet. Nad dramaturgią „Trzech sióstr” pracowała Aleksandra Krzaklewska, nad scenografia i kostiumami Ewa Woźniak, nad muzyką Anna Stela, a nad choreografią Marta Bury. Dzięki nim uczucia bohaterek Czechowa nie wydają się wymysłami panienek ze świata, który już dawno przeminął. Akcja toczy się szybciej niż „jak to zwykle u Czechowa”. Między dialogi wkracza współczesna muzyka, z mocnymi, momentami mrocznymi utworami, jak chociażby „I’ll Be Your Man” Anny Cavali. Do tego dochodzi jeszcze choreografia, przypominająca drgającą emocjami twórczość Piny Bausch. Wszystko razem pomogło strzepnąć kurz z zacnej klasyki, nie naruszając zbytnio jej tekstu, ani jego konstrukcji.
Aktorsko na pewno bryluje Joanna Baran. To chyba najlepsza z zagranych przez nią dotąd ról. Robert Chodur jako Iwan Czebutykin i Waldemar Czyszak jako Fierapont – też nie dają się przestać kochać rzeszowskiej publiczności. Małgorzata Machowska udowadnia, że zagranie 93-letniej staruszki to dla niej bułka z masłem i na filigranowej sylwetce tak udanie nosi wielki biust, pupę i garb, że można by pomyśleć, iż to jej własne. Dagny Cipora, Justyna Król i Mateusz Mikoś (Andrzej Prozorow) zdradzają swoje muzyczne talenty, grając na skrzypcach, fortepianie i akordeonie. Wredną Nataszę gra przekonywująco Magdalena Kozikowska-Pieńko. Adam Mężyk (Fiodor Kułygin) i Robert Żurek (Aleksander Wierszynin) – są odpowiednio śmieszni i namiętni, a Mateusz Mosiewicz (Mikołaj Tuzenbach) i Adrian Budakow (Wasilij Solony) udowadniają, że dobrze jest do stałego zespołu Siemaszkowej wpuścić od czasu do czasu trochę świeżej krwi. To, jak Budakow „zabija” na scenie Mosiewicza, na pewno Wam się spodoba.
Nagrody dla aktorów, plany dla teatru
Premierą „Trzech sióstr” rzeszowska scena uczciła Międzynarodowy Dzień Teatru. Święto co roku jest okazją do uhonorowania twórców, artystów, pracowników Teatru. I tak:
– Nagrodę Marszałka Województwa Podkarpackiego otrzymali – aktorzy Robert Chodur w 25-lecie pracy i Mieczysław Piotr Napieraj w 30-lecie pracy,
– Nagrodę Prezydenta Rzeszowa – aktorzy Magdalena Kozikowska-Pieńko i Mateusz Mikoś,
– Nagrodę Dyrektora Teatru im. W. Siemaszkowej: aktorzy Mariola Łabno-Flaumenhaft i Michał Chołka, suflerka Anna Jochym, akustyk Tomasz Wadowski oraz koordynator pracy artystycznej Izabela Dudek.
Dyrektor Jan Nowara po udanej premierze, zapowiedział, że do wakacji rzeszowski teatr zaprezentuje jeszcze trzy nowe spektakle – „Beksińskiego”, „Rycerza nieistniejącego” (w ramach Teatru wędrownego) oraz „Romantyzm-Oczyszczenie” – sztukę, którą po latach Jan Nowara znów wystawi w Podziemnej Trasie Turystycznej.