Reklama

Kultura

Krystyna Lenkowska: Nie śmierć, ale umieranie jest przerażające

Aneta Gieroń
Dodano: 24.04.2022
62731_lenkowska
Share
Udostępnij
Matka w roli głównej na „Wieczorze Literackim” zorganizowanym przez Teatr Przedmieście, którego gościem była Krystyna Lenkowska. Znana rzeszowska poetka zaprezentowała wiersze ze swojego ostatniego tomiku „Balkon” – bardzo osobistego, odważnego, zabawnego, ale nade wszystko przejmującego, bo poświęconego umieraniu Matki poetki. Wiersze w połączniu ze spektaklem „Matecznik” w reżyserii Anety Adamskiej-Szukała o relacjach matka – córka, potwierdziły, jak poezja i teatr pozwalają uczciwie rozmawiać o odchodzeniu najbliższych osób, gdzie zazwyczaj patos wygrywa z prawdą, a powinność ze szczerością. Świetna poezja, która u jednych wywoła śmiertelną powagę, u innych śmiech dający ukojenie, a do której warto wracać, bo o śmierci i umieraniu najtrudniej nam mówić i pisać. „Balkon”, ze swoją terapeutyczną wręcz mocą, daje nadzieję!
 
Ponad dekadę temu Krystyna Lenkowska tomikiem „Tato i inne miejsca” żegnała się z Ojcem. „Balkon” jest zapisem odchodzenia Matki. I nie miejmy złudzeń – nie ma pięknego umierania. Strata jest nie tylko bólem, to proces, w którym doświadczamy złości, bezradności, paraliżującego strachu, ale też zniecierpliwienia, czy nie dającej się wytłumaczyć bierności.
 
„Balkon” prawie w całości powstał w czasie, gdy Matka poetki jeszcze żyła, ale już coraz bardziej pogrążona we własnym świecie i niekoniecznie z charakterem dobrotliwej staruszki.
 
– Niezwykle bolesne jest patrzenie na odchodzenie najbliższych. Nie sama śmierć, ale umieranie jest przerażające – mówi Krystyna Lenkowska. – Strasznie wspominam odchodzenie w niepamięć Ojca, który chorował na Alzheimera i dojmująca była pogłębiająca się niemoc fizyczna Matki połączona z demencją.
 
W społeczeństwie, gdzie o śmierci i umieraniu mówi się zazwyczaj w kontekście heroizmu, albo nie mówi się wcale, „Balkon” na moc uzdrawiającą i oczyszczającą. Ktoś, kto nie doświadczył odchodzenia najbliższych, połączonego z chorobami trwającymi miesiące i lata, nie ma pojęcia, jak bardzo w tym procesie jesteśmy osamotnieni i jak wielkiej presji poddawani. Szlachetni i ofiarni – tacy być chcemy, ale umieranie „jeńców nie bierze” i pojawiają się: zniecierpliwienie, złość, a syndrom opiekuna, tak oczekiwany w społecznym odbiorze, staje się przekleństwem. 

– Umieranie jest „do dupy”. Śmierć jest wybawieniem – nie boi się stwierdzić Krystyna Lenkowska. 
 
I choć sama śmierć zdaje się być przezroczysta, to umieranie kojarzy się jej z szarością, kolorem buraczkowym, musztardowym, brzydkim i nijakim.

– Pamiętam moją mamę, która była lekarzem i do później starości bardzo dbała o swój wygląd. A na końcu swego  życia, nie była w stanie ubrać niczego kolorowego, jedynie czarne rzeczy i wszystkie te odcienie kojarzące się ze starością. Z nieprawdopodobną złością reagowała na różowe klapki, jakie chciałam jej założyć. Tak, jakby umierająca osoba chciała, by świat umierał wraz z nią – wspomina poetka.
 
I ta niezwykła, dojmująca szczerość, połączona z sarkazmem oraz humorem są największą siłą tomu „Balkon”, który wzrusza tak bardzo…
 
Na bal
 
Sukienko biała
kozaczki czarne
torebka stara
biodro nowe
naszyjniku bransoletko 
i duży pierścieniu 
wyjeżdżamy
adieu
 
nie dla nas 
ta szarża 
w Geras
pożal się Boże
 
kraciaste szlafroki
buraczkowe swetry
kulfoniaste dresy.
 
Krystyna Lenkowska, "Balkon", Fundacja Słowo i Obraz, Augustów 2021
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy