Reklama

Kultura

Ela Lewicka o nowej płycie Arka Kłusowskiego

Elżbieta Lewicka
Dodano: 03.05.2019
45501_ela
Share
Udostępnij
Pamiętają Państwo młodego wokalistę z Podkarpacia, którego sylwetkę przedstawialiśmy kilka lat temu? To Arek Kłusowski, który wtedy powiedział mi w wywiadzie: "Kocham to, co robię i nareszcie spełniam się maksymalnie”. Wtedy Arek uczestniczył w kolejnych etapach 3. edycji słynnego programu „The Voice of Poland”, gdzie ostatecznie wywalczył – a konkurencja była olbrzymia – finałowe II miejsce. I zaczęło się szaleństwo – 30 koncertów miesięcznie! Duże pieniądze i spełnianie marzeń o realizacji pierwszego, autorskiego albumu. Jednak okazało się, nie po raz pierwszy, że reguły polskiego, muzycznego show biznesu nie przewidują promowania potencjalnych, nowych osobowości. 
 
Polskie koncerny płytowe na ogół narzucają młodym twórcom swoje komercyjne i w ogóle nieoryginalne reguły dotyczące produkcji debiutanckiego albumu. W efekcie mamy kolejne podobne do innych piosenki, podobnie śpiewających i podobnie wyglądających wykonawców. O co chodzi? Oczywiście o wynik finansowy dla firmy płytowej wydającej album nieszczęsnego debiutanta. Jakie są dalsze losy młodego wykonawcy estradowego (często zwycięzcy jakiegoś telewizyjnego show, który nie ma własnego repertuaru, ani tak naprawdę pomysłu na siebie? Kiedy producenci osiągną oczekiwany wynik, zwykle pozostawiają młodego człowieka bez opieki, a on – zasmakowawszy pierwszego sukcesu- jest w szoku, bo nie wie, dlaczego przed chwilą były flesze i brawa, a teraz nic się nie dzieje. Jeszcze gorszą sytuację mają ci, którzy wiedzą, jak powinna wyglądać (a raczej brzmieć) ich debiutancka płyta.
 
Do takich twórców należy Arek Kłusowski, który na swój płytowy debiut czekał kilka lat. Dlaczego? Ponieważ to on stawiał warunki wydawcom i nie zgadzał się na ich, niekorzystne, warunki współpracy. Od pięciu lat Arek mieszka w Warszawie i świetnie funkcjonuje w stołecznym, niełatwym środowisku artystycznym. Pracując nad debiutanckim albumem, w międzyczasie wydawał kolejne, interesujące single, oraz teledysk do pięknej piosenki „Na niby” z udziałem wybitnego aktora, Mariana Opani.
 
 
Fot. Materiały prasowe
 
Szlifował swój warsztat kompozytorski i wykonawczy, występował także w jednej z głównych ról w warszawskim spektaklu “Cohen Nohavica” w reżyserii Mariana Opani. Kto śledzi rozwój kariery Arka Kłusowskiego, ten wie, że ów młody artysta konsekwentnie i bezkompromisowo kroczy swoją indywidualną ścieżką muzyczną. Pisze teksty (nie tylko do swoich piosenek), komponuje muzykę, tworzy spektakle muzyczne, które gromadzą komplety na widowni – ”Tribute to Anna Jantar” nie schodził w Warszawie z afisza przez kilka lat. I co najważniejsze: wreszcie wydał swój debiutancki album. Płyta” Po tamtej stronie” wyszła 22 marca 2019.
 
Album jest swego rodzaju podsumowaniem dotychczasowej twórczości autorskiej Arka Kłusowskiego. To album dojrzały pod względem muzycznym i testowym, z bardzo dobrze brzmiącymi, zbalansowanymi aranżacjami. Świetnie się słucha całej płyty, co jest rzadkością wśród polskich produkcji muzycznych, a najważniejsze, że wśród 13 piosenek, w większości autorskich, jest wiele potencjalnych przebojów.
 
Szukam”, „Po tamtej stronie”, „To już za nami” są przykładem dobrze skomponowanych i zaśpiewanych z talentem piosenek. „Rocznik 92” to gorzki opis kondycji współczesnego, polskiego społeczeństwa – nie tylko reprezentującego rocznik 1992, a pozostałe teksty autorstwa i współautorstwa Arka Kłusowskiego, stanowią o dużej wrażliwości ich twórcy i przenikliwej analizie stanów emocjonalnych. Płyta utrzymana jest w konwencji elektro- dance- pop, wyprodukowana z dużym poczuciem smaku, estetyki i kultury muzycznej. Nazwiska artystów współpracujących przy tworzeniu„ Po tamtej stronie” – Daria Zawiałow oraz znakomici producenci: Michał Kush (zdobywca trzech Fryderyków), czy Maciej Sawoch, także stanowią o jakości tego wydawnictwa, które polecam Państwa uwadze.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy