Reklama

Kultura

Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna. Koncert najgorętszej pary świata

Elżbieta Lewicka/Polskie Radio Rzeszów
Dodano: 24.05.2018
39238_muzyka
Share
Udostępnij
W środę w Filharmonii Podkarpackiej wystąpili: pochodząca z Wrocławia sopranistka Aleksandra Kurzak i sycylijsko – francuski tenor Roberto Alagna. Prywatnie są małżeństwem i ten fakt jest ich dodatkowym atutem. Oboje należą do ścisłej, światowej czołówki śpiewaków operowych koncertujących na równych prawach. Roberto Alagna pracuje na swój sukces od 30 lat i być może, gdyby nie długotrwała sceniczna dominacja Placido Domingo, Luciano Pavarottiego i Jose Carrerasa, on także zdobyłby dawno temu należne mu uznanie. Obecnie jest niekwestionowaną gwiazdą mającą w repertuarze ponad 60 ról operowych. Aleksandra Kurzak 13 lat temu podbiła serca nowojorskiej publiczności debiutując w Metropolitan Opera, co niewątpliwie przyśpieszyło jej konsekwentnie rozwijającą się wielką karierę.
 
Na program wczorajszego koncertu złożyły się świetne arie i duety XIX-wiecznych twórców opery: G. Bizeta, G. Verdiego i G. Pucciniego. Nie były to tzw. hity koncertowe, lecz muzyka będąca dowodem na wielki kunszt kompozytorski jej twórców, genialnie zinterpretowana przez bohaterów wczorajszego koncertu. Całością dyrygował jak zawsze perfekcyjny maestro Wojciech Rajski – jeden z najbardziej uznanych i zasłużonych polskich dyrygentów, a grała bardzo sprawna od długiego już czasu Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, w wykonaniu której usłyszeliśmy (oprócz akompaniamentów) instrumentalne uwertury i intermezza.
 
Nadzwyczaj urzekające pięknem melodii i harmonii było Intermezzo z III aktu opery „ManonLescaut”!. To świetnie, że w programie  pojawiły się fragmenty instrumentalne, gdyż ich obecność wprowadziła słuchaczy w nastrój teatru operowego. Wszystko, co zaśpiewali Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna było genialne. Ich głosy brzmiały perfekcyjnie w każdej dynamice, a interpretacje zachwycały szczerością  emocji – czułe gesty, pocałunki i miłosne spojrzenia były podyktowane nie grą aktorską, lecz prawdziwymi uczuciami, jakimi darzą się małżonkowie – artyści. Nadzwyczajnie zabrzmiała aria Vasco z opery „L’Africaine” w wyk. Roberto Alagna, czy aria Adriany z opery „Adriana Lecouvreur” śpiewana przez Aleksandrę Kurzak, która dała tu popis wielkiego belcanta. Na koniec koncertu zabrzmiał duet Cio-Cio- San i Pinkertona z „Madame Buterfly”. W tym bardzo trudnym technicznie duecie śpiewacy wspięli się na wyżyny swoich – jak sądzę – i tak nieograniczonych możliwości wokalnych, wywołując tym samym bisy. I tu padł festiwalowy rekord – aż 4 bisy (czyli prawie kolejna część koncertu) tym razem już z lżejszym i przebojowym repertuarem.
 
Dodatkową atrakcję tego niezwykłego wieczoru było kilkakrotne pojawianie się na scenie małej dziewczynki. To czteroletnia córeczka Aleksandry Kurzak i Roberto Alagna, która miała w Rzeszowie sceniczny debiut! Kiedy to tylko możliwe, mała Malena towarzyszy rodzicom i ich koncertowych wojażach, podróżując w towarzystwie rodziców pani Aleksandry, którzy także byli obecni na wczorajszym koncercie.
 
W czwartek czeka nas kolejny, kameralny wieczór w sali balowej łańcuckiego zamku – co nie znaczy, że opadną festiwalowe emocje, bowiem łotewski artysta Georgijs Osokins należy do grona młodych, „wyjątkowo nieprzewidywalnych” gwiazd światowej pianistyki. Temperatura jego recitalu może być równie wysoka, jak podczas wczorajszego koncertu w Filharmonii Podkarpackiej. Spotykamy się w czwartek o 19.00
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy