Reklama

Kultura

Łańcucki festiwal z Julianem Rachlinem

Elżbieta Lewicka
Dodano: 26.05.2016
27405_0K3A6449
Share
Udostępnij
Środowy, piąty wieczór 55. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie przyniósł moc wrażeń – nie tylko muzycznych. Najpierw w sali balowej łańcuckiego Zamku wystąpiła Polska Filharmonia Kameralna Sopot pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego. W programie koncertu znalazły się same hity muzyki kameralnej. Najpierw urokliwa Eine Kleine Nachtmusik W.A. Mozarta – muzyczna perełka. Jest to dzieło skończone, choć nie ma w nim głębi, dramatycznych momentów i refleksji. To esencja mozartowskiego humoru i pogody ducha, lekkie, wdzięczne i powabne, a więc wymagające od wykonawców szczególnej dbałości o wyżej wymienione cechy. Niestety, wczorajsza wersja mozartowskiej Serenady nie spełniała założeń kompozytorskich – zwłaszcza część finałowa, zagrana w zbyt szybkim tempie, właściwie rutynowo odegrana.

Solistą w III Koncercie skrzypcowym nr. 3 G-dur.KV 216 W.A. Mozarta był świetny, litewski skrzypek Julian Rachlin. Artysta gra na skrzypcach Stradivariusa z roku ok. 1715, które odziedziczył po byłym koncertmistrzu Filharmonii Wiedeńskiej. Dźwięk tego instrumentu jest nadzwyczaj szlachetny, atłasowy, a Julian Rachlin to obecnie jeden z najbardziej liczących się w Europie skrzypków. W koncertach skrzypcowych Mozarta orkiestra odgrywa niezwykle ważną rolę – powinna swoim brzmieniem podkreślać rolę solisty, dbać o niuanse artykulacyjne i dynamikę. Mimo rozlicznych gestów dyrygenta, muzycy nie reagowali na jego sygnały, grając niedbałym dźwiękiem i z błędami artykulacyjnymi. Julian Rachlin wywiązał się z roli solisty doskonale, a na bis zagrał fragment Sonaty solowej E. Isaya – piekielnie trudny!
 
Po przerwie zabrzmiała nadzwyczajnej urody Serenada na smyczki E-dur op.22 a. Dvořáka. I tu Polska Filharmonia Kameralna Sopot pod Wojciechem Rajskim wywiązała się z muzycznego zadania świetnie pod każdym względem. Nagrodzona wielkimi brawami, na bis zagrała dwa fragmenty chińskich melodii ludowych  (to efekt niedawnego tournee zespołu po Państwie Środka) z udziałem publiczności. Nie muszę dodawać, że każda publiczność uwielbia takie "akcje".

O 21.00, w Filharmonii Podkarpackiej czekała na festiwalową publiczność  i nie tylko,  aktorka i pieśniarka, Stanisława Celińska. To artystka, która podbija serca publiczności w teatrze, kinie i na estradzie. Usłyszeliśmy m.in. piosenki z płyty "Atramentowa", a Stanisława Celińska  – jak zawsze była sobą – pięknie śpiewała o różnych odcieniach życia. Jest artystką niezwykle muzykalną, co słychać w jej frazowaniu i kształtowaniu głosu. Publiczność przybyła na ten koncert w nadkomplecie. Został też pobity rekord długości festiwalowych koncertów, bowiem łącznie z bisami Stanisława Celińska występował przez 2 godziny i 20 minut! A później spotkała się jeszcze ze swoimi wielbicielami cierpliwie czekającymi na autografy i nocne rozmowy.
 
Muzyczny Festiwal w Łańcucie. Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy