Poniedziałkowy koncert orkiestry kameralnej Capella Bydgostiensis p/d Michaela Maciaszczyka, harfistki Pauliny Porazińskiej, akordeonisty Macieja Frąckiewicza i poetki Ewy Lipskiej dostarczył festiwalowej publiczności przeżycia najwyższej próby.
Program wieczoru usłyszeliśmy w odwrotnej, niż pierwotnie planowanej kolejności – bieg koncertu uzasadnił te zmianę. Najpierw zabrzmiało trzyczęściowe Divertimento B. Bartóka, w którym lekkość i radosny nastrój skrajnych części kontrastował ze środkowym, mrocznym Molto Adagio. Drugą pozycją było Concertino na harfę i instrumenty smyczkowe współczesnego twórcy J. M. Damase’a. Uwagę zwracała lekkość kompozycji, odniesienia do klasycznej tradycji muzycznej i doskonała, pełna temperamentu interpretacja harfistki P. Porazińskiej. Zachęcony gromkimi brawami publiczności Michel Maciaszczyk zaproponował bis – Fantazję na skrzypce i harfę C.Saint- Saensa.
Choć czas trwania I części koncertu dawno dobiegł końca, zachwycona publiczność domagała się kolejnego bisu. M. Maciaszczyk zaproponował muzyczną niespodziankę : utwór izraelskiego twórcy, rumuńskiego pochodzenia Sergiu Natry, znanego szczególnie z kompozycji pisanych na harfę. Tak więc I część koncertu przedłużyła się o dwa konkretne dzieła, których nie było w programie.
Z tym większym zaciekawieniem oczekiwaliśmy wykonania Czterech Pór Roku op.8 A. Vivaldiego, które zabrzmiały po przerwie. To najsłynniejsze dzieło „rudego księdza”- bo tak był nazywany kompozytor – skomponowane na podstawie anonimowych Sonetów, będące kapitalnym przykładem muzyki ilustracyjnej. Podczas wczorajszego koncertu usłyszeliśmy je we wzbogaconej brzmieniowo wersji, z udziałem harfy i akordeonu. Mistrz instrumentu M. Frąckiewicz za pomocą akordeonowego miechu imitował powiewy wiatru i nadchodzącej burzy, a tremolem wysokich rejestrów śpiew ptaków. Wyjątkowy efekt sonorystyczny uzyskany został przez połączenie akordeonu i klawesynu. Między kolejnymi Koncertami Pór Roku swoje doskonałe wiersze recytowała Ewa Lipska.
Najbardziej spektakularną była od początku do końca kreacja artystyczna dyrygenta i znakomitego skrzypka w jednej osobie, czyli M. Maciaszczyka, który z ognistym wręcz temperamentem dyrygując od pulpitu wykonywał solowe partie skrzypiec. Wszystkie Cztery Pory Roku zabrzmiały w nowoczesnej wersji, łamiącej dotychczasowe, przez lata utarte schematy interpretacji muzyki barokowej. Allegro – ostatnia część z Zimy, było istnym finale furioso i asumptem do kolejnych bisów. Artyści wrócili więc jeszcze do Vivaldiego, a już zupełnie na koniec usłyszeliśmy nadzwyczajnej urody kompozycje A. Pazzolli „Ave Maria” dedykowaną przez M. Maciaszczyka wszystkim matkom.
Wczorajszy, festiwalowy wieczór zakończył się dokładnie o 22.27- czyli długo po planowanym czasie trwania koncertu. Kolejne wieczory zapewne przyniosą nowe niespodzianki i ekscytujące przeżycia. Bo taki już jest Muzyczny Festiwal w Łańcucie!