Elżbieta Lewicka: Dzięki kolejnym edycjom Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, co roku mamy jedyną na Podkarpaciu możliwość udziału w koncertach artystów światowego formatu…
Marta Wierzbieniec: Rzeczywiście, w Łańcucie koncertowali (festiwal ma ponad 50 lat!) – i wciąż przyjeżdżają na festiwal – artyści wybitni, znani i uznani. Długo można wymieniać te wielkie nazwiska, ale przypomnę choć kilka: Mischa Maisky, Shlomo Mintz, Cameron Carpenter (po raz pierwszy w Polsce/, Sharon Kam, Vadim Brodsky, Adam Harasiewicz, Katia i Marielle Labeque…. Nasz Festiwal to także promocja młodych talentów.
Jedną z zalet festiwalu jest różnorodność stylistyczna, gatunkowa i wykonawcza- obok wirtuozów instrumentalistów pojawiają się na festiwalu gwiazdy wokalistyki.
Zgodnie z pierwotnym założeniem festiwalu- dominuje tu muzyka kameralna, wykonywana w najlepszym z najlepszych miejsc, czyli sali balowej łańcuckiego zamku, ale stopniowo zaczęliśmy wprowadzać też inne miejsca i inną, nową, nieobecną wcześniej na festiwalu, estetykę muzyczną. Od 5 lat organizujemy koncerty plenerowe, publiczność zaakceptowała także nowe miejsca dla koncertów festiwalowych, czyli Starą Ujeżdżalnię i Storczykarnię, oraz salę Filharmonii Podkarpackiej. W tym roku planujemy też koncert w Synagodze. A wracając do gwiazd wokalistyki: Małgorzaty Walewskiej, Ewy Małas- Godlewskiej, Barbary Hendrix – w tym roku także gościć będziemy wielką śpiewaczkę Jadwigę Rappe.
Programy kolejnych edycji Festiwalu Muzycznego w Łańcucie to swoiste signum temporis…
Współczesność jest naszym wyzwaniem. Pragniemy, aby podczas trwania Festiwalu spotykała się tradycja z nowoczesnością, bo jesteśmy wierni tradycji, bardzo ją pielęgnujemy, zarówno jeśli chodzi o poziom wykonawczy, jak i dzieła, które bardzo mocno wpisały się w historię muzyki. Jednocześnie jesteśmy otwarci na współczesne zjawisko, jakim jest nowe, niekategoryzujące postrzeganie muzyki. Tak więc zapraszamy do udziału w festiwalu artystów reprezentujących inne, niż klasyczny, nurty muzyczne. Znakiem czasów, w których żyjemy jest fakt, że coraz częściej zacierają się różnice między gatunkami muzyki, która nas otacza, której słuchamy. Ktoś już dawno powiedział, że są tylko dwa rodzaje muzyki: dobra, albo zła. Chodzi o to, aby zawsze była na najwyższym poziomie wykonawczym. Jerzy Waldorff i inni zastanawiali się, dlaczego ktoś powiedział, że muzyka klasyczna, to muzyka poważna. Takie określenie może odstraszać współczesnego, młodego odbiorcę. A przecież wiele kompozycji pisanych przez wieki było pisanych dla rozrywki słuchaczy. J. S. Bach swoją słynną kantatę „O kawie” napisał na cześć tego aromatycznego napoju, a przykłady można mnożyć.
Koncerty muzyki „niepoważnej” odbywają się w godzinach nocnych, po głównych koncertach festiwalowych. Podziwiam publiczność, która niezłomnie uczestniczy we wszystkich muzycznych wydarzeniach.
Ja także ze zdumieniem i wielką radością obserwuję, że te koncerty, które kończyły się – nie dość, że bardzo późno – to jeszcze wieloma bisami. To świadczy o nienasyceniu festiwalowej publiczności koncertami, które powodują głębokie przeżycia estetyczne. Dzięki pozytywnym reakcjom festiwalowej publiczności dowiadujemy się, jakie są dziś oczekiwania odbiorców muzyki, w jakim miejscu jesteśmy dzisiaj. Powodzenie tychże koncertów daje nam także odpowiedź na pytanie, które zadawał już Szymanowski i po nim wielu innych: w którym kierunku podąża muzyka? W tym roku na przykład na wspólnym koncercie wystąpią Grzegorz Turnau, Zakopower i orkiestra symfoniczna Młoda Polska Filharmonia. Jestem przekonana, że dzięki temu koncertowi i jemu podobnym otwieramy się na nową publiczność.
Czy warunkiem powodzenia festiwalu jest dziś udział w nim tzw. mega gwiazdy?
Należy brać różne czynniki pod uwagę. Publiczność lubi oklaskiwać wielkie gwiazdy i każdy organizator, w miarę możliwości finansowych stara się o udział wybitnych wykonawców. Moim zdaniem równie ważny jest dobór wykonywanego repertuaru. Na każdym festiwalu nie powinno zabraknąć dzieł zawsze lubianych i oczekiwanych przez publiczność, powinno też być miejsce na nowości i debiuty.
Czy nie obawia się Pani, że występ Jose Carrerasa przyćmi pozostałe koncerty festiwalowe?
To rzeczywiście będzie wielka inauguracja. Co do powodzenia pozostałych koncertów festiwalowych- nie obawiam się o publiczność, którą dobrze znam i wiem, że licznie przybędzie na cały festiwal. O przyjazd Jose Carrerasa zabiegałam przez kilka lat, a od początku 2014 spotykałam się w Wiedniu z przedstawicielem Agencji, która reprezentuje tego wybitnego śpiewaka. Nasze rozmowy przybrały konkretną formę. Moje wielkie marzenie się spełniło! Takie koncerty planuje się z wieloletnim wyprzedzeniem. Obecnie pracuję nad kalendarzem koncertowym, który sięga 2023 roku.
Nie będzie przesadą, kiedy powiem, że tegoroczny koncert inaugurujący 53. Muzyczny Festiwal w Łańcucie będzie wydarzeniem na skalę międzynarodową.
To prawda. Zainteresowanie koncertem J. Carrerasa w Łańcucie jest olbrzymie – bilety kupują melomani z całej Polski, Niemiec, Anglii i Włoch.
Czy znany jest program tego koncertu?
Niczego nie sugerowaliśmy. Program wybierze sam Maestro, który zapewnił nas, że dołoży wszelkich starań, aby publiczność czuła się w pełni usatysfakcjonowana na tego typu koncercie, który, jako koncert plenerowy, jest dość specyficzny. Jose Carreras przysłał nam specjalnie przez siebie nagrane video z zaproszeniem na swój koncert- bardzo serdeczne zaproszenie, z którego wyczuwam, że ten wielki artysta również bardzo chce przyjechać do Łańcuta.
Gdzie Maestro zamieszka?
Szczegóły dotyczące przylotu, oraz miejsca pobytu J. Carrerasa podczas Festiwalu stanowią tajemnicę, mogę tylko powiedzieć, że przyjedzie w towarzystwie 16 – osobowej grupy osób towarzyszących.