Reklama

Kultura

“Beskid bez kitu. Zima”. Także o Podkarpaciu opowieść

Aneta Gieroń
Dodano: 28.11.2024
Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe
Share
Udostępnij

Jest taka cudna kraina, zapomniana, dzika i biedna, ale z przyrodą i historią zapierającą dech w piersiach. To Beskid Niski. Ziemia obejmująca dużą część dawnej Łemkowszczyzny, od źródeł Ropy po źródła Sanu, dziś na terenach Podkarpacia i Małopolski. Maria Strzelecka odmalowała ją słowem i obrazem nadzwyczaj urodziwie w pięknie wydanej książce „Beskid bez kitu. Zima”, będącego kontynuacją „Beskidu bez kitu” tej samej autorki. Opowieść dla dzieci, ale nie wiem, czy bardziej nie zachwyci tych sporo starszych, a co najważniejsze, wszyscy poczują się uczestnikami przepięknej historii o przyrodzie, tradycji i kulturze Łemków – ludzi, którzy nie tak dawno żyli na tych ziemiach, a dziś przypominają o nich już tylko zdziczałe sady i kopuły cerkwi.

Maria Strzelecka, autorka książki to malarka, ilustratorka, gitarzystka basowa, wokalistka, bywa, że aktorka, absolwentka warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i doktor sztuk plastycznych. Prywatnie mama Jagny i Kaja oraz partnerka Xawerego Żuławskiego, znanego reżysera filmowego, syna Andrzeja Żuławskiego, wybitnego filmowca. Strzelecka zna i kocha Beskid Niski od co najmniej dwóch dekad – ma tam swoje miejsce na ziemi, gdzie pracuje i bywa z przyjaciółmi. A co najważniejsze, potrafi o nim  pisać z taką miłością i w tak cudowny, realistyczny sposób, że sami czujemy się uczestnikami wszystkich wydarzeń. 

Zimowy Beskid Niski

Nie przez przypadek o jej książce Andrzej Stasiuk pisze: „Piękna, stara baśń”, a Adam Wajrak dodaje: „Piękna opowieść z pięknymi ilustracjami o zimowym Beskidzie Niskim, czyli o mojej ulubionej porze roku w jednym z najpiękniejszych miejsc w naszym kraju”. Ten pierwszy jest znakomitym pisarzem, od dawna związanym z Wołowcem, gdzie powstało Wydawnictwo „Czarne”, a Wajrak to jeden z najpopularniejszych w Polsce autorów książek i artykułów o tematyce przyrodniczej. 

Z Marią Strzelecką przenosimy się do łemkowskiego domu, zwanego chyżą, gdzie poznajemy łemkowską rodzinę i jej tradycje. Właśnie zbliżają się prawosławne święta Bożego Narodzenia, a tata Nastki i Paraski wciąż nie wraca z pracy w kamieniołomie. Pewnego dnia do wsi wraca osamotniony koń ojca… a to nie zwiastuje nic dobrego. Dzielne siostry, w towarzystwie Tekli, córki prawosławnego duchownego, wyruszają przez mroźny, zaśnieżony las, by odszukać swojego niania, czyli tatę. Po drodze czeka ich noc w ekstremalnie niskich temperaturach w nieznanym zagajniku oraz spotkanie z tajemniczą kobietą, która samotnie mieszka w malutkim, drewnianym domku… daleko poza wsią.

Tak powstała wzruszająca opowieść prosto z Beskidu Niskiego, w której równie ważna, jak losy dziewczynek, jest znakomita lekcja historii, kultury i przyrody, którą udało się Strzeleckiej wykreować nie tylko słowem, ale przede wszystkim wspaniałymi ilustracjami. Dzięki temu poznajemy tradycje, zwyczaje i ludzi, którzy nie tak dawno żyli na tych terenach. Prawie czujemy zapach wypiekanych na blasze proziaków, słyszymy żarna mielące pszenicę, czujemy skrzypienie śniegu pod kierpcami. Do tego chodzimy po boisku i komorze w chyży i zakładamy stroje te codzienne i te przygotowane do cerkwi. Nie brakuje historii związanych ze świętymi z ikonostasu, jak choćby o Świętym Mikołaju, czy ludowych przesądów związanych z bosorką, czyli kobietą która na ludzi i zwierzęta potrafiła rzucić urok.  

W książce podglądamy puszczyka uralskiego, mysikrólika zwyczajnego, watahę wilków oraz kilka gatunków nietoperzy zamieszkujących w Beskidzie.

Przy wigilijnym stole w łemkowskiej chyży

Gdy dziewczynki szczęśliwie wrócą do domu, zasiądziemy z nimi do wigilijnego stołu, by podzielić się prosforą i zobaczymy, czym przystroiły świąteczne drzewko. Krótko mówiąc: urokliwa, klimatyczna, pięknie wydana lektura, która zabiera w podróż w mroźne klimaty Beskidu Niskiego lat 20. XX wieku. 

Równie piękne jest samo wydanie książki – twarda oprawa z płótnem i licznymi zdobieniami, gruby, matowy papier i piękne, delikatne ilustracje sprawiają, że lektury na długo nie chce się wypuścić z rąk.

Maria Strzelecka, „Beskid bez kitu. Zima”, Libra, Rzeszów 2021

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy