Reklama

Kraj

Trwa śledztwo ws. zabójstwa 27-letniej Polki w Grecji

Marcin Chomiuk/PAP
Dodano: 20.06.2023
Fot. PAP/Tomasz Golla
Fot. PAP/Tomasz Golla
Share
Udostępnij

Trwa śledztwo w sprawie zabójstwa 27-letniej Anastazji Rubińskiej na greckiej wyspie Kos. Ciało młodej kobiety znaleziono w niedzielę ok. kilometra od domu 32-latka z Bangladeszu, aresztowanego wcześniej przez policję i 500 metrów od miejsca, w którym w sobotę znaleziono telefon komórkowy Polki. W drodze na grecką wyspę są polscy prokuratorzy.


Premier Mateusz Morawiecki oświadczył w poniedziałek, że jest wstrząśnięty brutalnym morderstwem 27-letniej Anastazji. “Sprawca musi ponieść bardzo surowe konsekwencje. Dlatego zwrócimy się do Grecji o wydanie podejrzanego, aby stanął przed polskim sądem i otrzymał najwyższy możliwy wymiar kary” – zapowiedział premier.

Przeprowadzona w poniedziałek późnym popołudniem na wyspie Rodos sekcja zwłok potwierdziła, że Anastazja została uduszona. Media informowały również, powołując się na źródła policyjne, że dziewczyna została zamęczona na śmierć.

Anastazja Rubińska zaginęła w poniedziałek 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie razem ze swoim chłopakiem pracowała w jednym z hoteli w turystycznej miejscowości Marmari. W niedzielę tamtejsze media poinformowały, że znaleziono ciało 27-letniej Polki. Na zwłoki natrafiono ok. godz. 19 czasu lokalnego.

Grecki portal Ethnos poinformował, że ręce Polki zamordowanej w Grecji były skute kajdankami. Według informacji, do których dotarli reporterzy portalu, w torebce młodej kobiety nie było telefonu komórkowego ani pieniędzy.

Z dotychczasowych informacji podawanych przez rodzinę zamordowanej oraz greckie media wynika, że Anastazja w dniu zaginięcia nie poszła do pracy. Według jej ojca Andrzeja Rubińskiego, dziewczyna była na zwolnieniu lekarskim ze względu na poparzoną rękę.

Tego dnia Anastazja miała wyjść na drinka, o czym poinformowała swojego chłopaka. Według greckich mediów 27-latka spotkała pięciu mężczyzn z Pakistanu i Bangladeszu, z którymi piła alkohol. Około godz. 22.30 miała się spotkać ze swoim chłopakiem w barze Alexander, kilkaset metrów od hotelu, w którym pracował. Na spotkanie jednak nie przyszła.

27-latka miała zadzwonić do chłopaka i powiedzieć, że jest pijana. Mówiła również, że jeden z mężczyzn odwiezie ją na motocyklu do hotelu. Później wysłała swoją lokalizację, ale – jak powiedział jej ojciec – oznaczone miejsce okazało się pustkowiem. Telefon dziewczyny był wyłączony.

Zdaniem ojca chłopak Anastazji chciał od razu zgłosić zaginięcie na policji, ale funkcjonariusze powiedzieli mu, że ma to zrobić następnego dnia. Wtedy – jak dodał – pojechał na komendę policji, ale intensywne działania miały według niego zostać podjęte dopiero dzień później. “Wtedy dopiero zaczęli przeglądać nagrania z monitoringu, odkryli numery motoru, którym miała być wieziona i dotarli do sprawcy” – mówił PAP Rubiński.

Według mediów chłopak Anastazji zdołał jeszcze namierzyć urządzenie, ale odczytana lokalizacja znajdowała się w odległości ponad pięciu kilometrów od miejsca, które wcześniej przesłała Anastazja.

Kobietę ostatni raz widać na nagraniu monitoringu jednej z restauracji. 27-latka idzie w kierunku sklepu, to tam spotyka mężczyznę z Bangladeszu. Głównym podejrzanym w sprawie pozostaje właśnie ten 32-latek. Nie przyznaje się do winy. Był ostatnią osobą, która miała kontakt z 27-latką przed zaginięciem.

Jak informowała PAP, w domu 32-latka – oddalonym o około 1 km od miejsca, w którym porzucono zawinięte w worek ciało Polki – znaleziono DNA i włosy ofiary. Ponadto kamera zarejestrowała, jak podejrzany wchodzi do swojego domu z ofiarą, a następnie wychodzi z niego sam. Portal Kathimerini podaje, że w domu mężczyzny są tylne drzwi, których nie obejmują kamery, a którymi mógł wynieść ciało Polki.

Jak donosi grecki portal Protothema, 32-latek w zeznaniach zaczął przeczyć sam sobie: najpierw twierdził, że Polka z własnej woli odbyła z nim stosunek seksualny, a następnie zaprzeczał, że takie zdarzenie miało miejsce.

Jej obecność w miejscu jego zamieszkania potwierdzają również nagrania z kamer. Ponadto na twarzy i dłoniach mężczyzny stwierdzono zadrapania, a na dłoniach – ślady walki.

W mieszkaniu mężczyzny policja znalazła zużytą prezerwatywę, dwie szklanki po piwie, żółtą bluzę z plamami i blond włosami oraz bilet lotniczy do Włoch, zakupiony po 12 czerwca. Na twarzy i dłoniach mężczyzny stwierdzono zadrapania, a na dłoniach ślady walki – podaje portal.

Greckie media podają, że 27-latka weszła do domu mężczyzny z Bangladeszu o godz. 20.40. Ze swoim partnerem skontaktowała się o godz. 22. Dziewczyna pisała do niego w SMS-ach, że nie czuje się dobrze w towarzystwie mężczyzny, z którym odjechała na motocyklu. Uważała, że grozi jej niebezpieczeństwo. Poprosiła 28-latka, aby ten przyjechał po nią i ją odebrał – piszą portale.

Zdaniem ojca 27-latki w zabójstwo zamieszanych jest więcej osób. Świadczyć o tym ma m.in. fakt, że ciało Anastazji zostało znalezione w niedzielę w miejscu, które było wcześniej przeszukiwane dwukrotnie. Mężczyzna z Bangladeszu został zatrzymany w piątek, najprawdopodobniej więc ciało zostało podrzucone w zarośla przez kogoś innego.

Anastazja i jej chłopak byli parą od 10 lat. Na Kos, gdzie pracowali w pięciogwiazdkowym hotelu, pojechali na początku maja. Wcześniej razem pracowali m.in. w Holandii, Francji i Portugalii. Za pracą mieli jeździć już ok. osiem lat.

“Żyli jak małżeństwo, jeździli po świecie od ośmiu lat. Cztery lata z przerwami spędzili w Holandii. Na Kos pojechali, bo praca w Holandii się zepsuła, zarobki były małe. Chcieli też zwiedzać, coś zobaczyć” – opowiadał ojciec 27-latki.

Aby ostatecznie potwierdzić, że znaleziona martwa kobieta to Anastazja, śledczy pobrali od jej mamy próbkę DNA. Nie okazali kobiecie zmasakrowanego ciała Anastazji, pokazali jej natomiast pierścionek z brylantem ofiary – po nim matka rozpoznała swoją córkę.

W poniedziałek śledztwo ws. sprawie zabójstwa kobiety wszczęła, na polecenie ministra sprawiedliwości, prokuratura generalnego Zbigniewa Ziobro, Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.

We wtorek rzeczniczka tej prokuratury prok. Anna Placzek-Grzelak powiedziała PAP, że postępowanie prowadzone jest “bardzo intensywnie”. “Zaplanowanych jest bardzo wiele czynności. Musimy przede wszystkim uzyskać i zapoznać się z materiałami z Grecji” – powiedziała prokurator Placzek-Grzelak. We wtorek na wyspę polecieli polscy prokuratorzy.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy