Spadek zamówień o 40 proc. i zwolnienia, które mogą dosięgnąć nawet 2500 pracowników to półroczny bilans kryzysu wywołanego pandemią Covid-19 w przedsiębiorstwach Doliny Lotniczej. „Przemysł lotniczy przetrwa, ale będzie mniejszy”, pisze Marek Darecki, prezes Stowarzyszenia w stanowisku przekazanym regionalnym władzom samorządowym i apeluje, by władze, także krajowe pomogły odchodzącym wysokiej klasy profesjonalistom przenieść „know how” do mniejszych, niekorporacyjnych firm.
Nie będzie powrotu do „normalności”, tylko „nowa normalność” – pisze w swoim stanowisku przekazanym regionalnym władzom samorządowym zarząd Stowarzyszenia Grupy Przedsiębiorców Przemysłu Lotniczego „Dolina Lotnicza”. Pismo jest z dnia 6 października 2020 roku. Pod dokumentem w imieniu zarządu podpisał się Marek Darecki, prezes Stowarzyszenia, a także inicjator jego utworzenia w 2003 roku, prezes jednej z największych firm lotniczych w województwie podkarpackim Pratt & Whitney Rzeszów. Stowarzyszenie, które reprezentuje, pod koniec 2019 roku zrzeszało 170 członków firm i jednostek naukowych, w których zatrudnienie wynosiło blisko 30 tys. pracowników, a wartość sprzedaży – ponad 3 mld dolarów. Firmy Doliny Lotniczej, w większości działające na Podkarpaciu, należą do najnowocześniejszych przedsiębiorstw na świecie i dysponują wykształconą kadrą o wysokich kompetencjach technicznych.
„Wybuch pandemii Covid-19 zmienił drastycznie warunki, w jakich funkcjonują firmy przemysłowe na całym świecie. Przemysł lotniczy obok takich branż jak gastronomia czy turystyka poniósł najcięższe straty (…) W roku 2020 wartość zamówień została zredukowana w korporacyjnych firmach Doliny Lotniczej w granicach 30-40 proc.”, informują przedsiębiorcy w liście do władz, tłumacząc, że ten spadek przełożył się z kolei na zmniejszenie zamówień u poddostawców, których cała sieć funkcjonuje wokół największych firm lotniczych. Wprowadzone programy oszczędnościowe wiążą się z redukcją zatrudnienia. Jest ona na poziomie 15-20 proc. i oznacza utratę pracy dla 2000-2500 pracowników (to suma osób już zwolnionych i planowanych do zwolnienia).
Spadki zamówień to skutek załamania transportu lotniczego. Zaraz po pandemii ruch pasażerski spadł o 90 proc. i ocenia się, że do poziomu z 2019 roku powróci dopiero za 2-3 lata. Owszem, rządy na całym świecie ratują swój przemysł lotniczy doraźnymi działaniami, ale ta chwilowa pomoc nie zmieni faktu, że przemysł lotniczy po epidemii będzie inny niż dotychczas. Po pierwsze trwale zmieniają się wzorce zachowań. W przyszłości będzie mniej podróży służbowych i biznesowych, turyści zaczęli doceniać atrakcyjność bliskich lokalizacji i coraz powszechniejsza staje się komunikacja online.
Przy tym wszystkim zagraniczni właściciele będą chronić przede wszystkim przemysł w rodzimym kraju, a nie w swoich fabrykach w Polsce. „Stany Zjednoczone realizując zasadę „America first” zachęcają swe firmy do tworzenia miejsc pracy w swym kraju. Będzie to mieć wpływ na decyzje związane z łańcuchem dostaw, w tym na poddostawców polskich. Z drugiej strony zmiana struktury kosztów w Chinach i rosnące napięcia pomiędzy USA i Chinami oraz UE i Chinami, wpłyną na decyzje korporacyjne, odnośnie relokacji łańcucha dostaw z Chin” – czytamy w stanowisku przedsiębiorców, którzy zwracają też uwagę, że przez automatyzację, robotyzację i internet rzeczy zmienia się również zapotrzebowanie na pracę ludzką. Przez to produkcja wraca do krajów rozwiniętych.
Jak w tym wszystkim odnajdzie się polski przemysł lotniczy? Na pewno będzie mniejszy, nie mają złudzeń przedsiębiorcy. Ale może być też silniejszy. Szukają w tym kierunku rozwiązań i zwracają uwagę, że potrzeba do tego także zaangażowania samorządowców i instytucji rządowych – mądrej polityki. Chodzi o to, aby zwalniani fachowcy, światowej klasy profesjonaliści znaleźli pracę w małych i średnich przedsiębiorstwach, przenieśli tam swoją wiedzę, praktyki i doświadczenie. To wzmocniłoby polską gospodarkę. Dolina Lotnicza widzi szansę w skierowaniu środków z programów unijnych i rządowych na 6 głównych obszarów:
– wsparcie projektów inwestycyjnych tworzących miejsca pracy o najwyższej jakości,
– wsparcie rozwoju zielonych technologii,
– nowych technologii i innowacyjnych rozwiązań,
– wsparcie ośrodków badawczo-rozwojowych,
– wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw,
– wsparcie dla transferu i nabywania nowych umiejętności.
Programy wsparcia powinny zdaniem Stowarzyszenia dotyczyć małych i dużych firm. Już w tym momencie pomogłoby zwiększenie zamówień rządowych, głównie na potrzeby polskiej armii. Ponieważ sprzęt latający wojska polskiego wymaga bieżącego utrzymania, serwisu. „To powszechna praktyka krajów zachodnich i polski przemysł nie może być tego pozbawiony”, piszą przedsiębiorcy apelując o mądrą i skuteczną politykę państwa.
– Ten dokument powstał po to, by uświadomić, w jaki sposób można pomóc w utrzymaniu branży lotniczej, kreśląc Regionalną Strategię Innowacji, czy plany dla całego polskiego przemysłu – podkreśla Andrzej Rybka, dyrektor biura Stowarzyszenie Grupy Przedsiębiorców Przemysłu Lotniczego „Dolina Lotnicza”.