We wtorek przed południem Rosjanie ponownie zaatakowali Lwów. Jak poinformował mer miasta, Andrij Sadowy, w części dzielnic nie ma prądu. Wcześniej rosyjskie rakiety spadły między innymi na Zaporoże i na elektrociepłownię Ładyżynską w regionie winnickim. Ostrzelana została też Odessa i Krzywy Róg. W całym kraju, z wyjątkiem Krymu, ogłoszono alarmy rakietowe.
"Atak rakietowy na obiekty infrastruktury krytycznej Lwowa. Część miasta znów jest bez prądu" – napisał na Telegramie mer Lwowa.
"Po zakończeniu alarmu zaangażujemy wszystkie służby w celu szybkiego przywrócenia sprawności sieci energetycznej. Trzymajcie się w ukryciu, zagrożenie wciąż trwa" – dodał szef obwodowej administracji wojskowej Maksym Kozicki.
Problemem jest nie tylko brak prądu, ale również zasięgu telefonii komórkowej.
Służby na razie nie opublikowały oficjalnych doniesień o ofiarach ani poszkodowanych. Na nagraniach, które trafiły do mediów społecznościowych, widać unoszące się nad Lwowem kłęby dymu.
justify;">
Od poniedziałku, 10 października, Rosjanie dokonują zmasowanych ostrzałów ukraińskich miast. Pociski wystrzelano w cele położone nie tylko na wschodzie, ale również w zachodniej i centralnej części Ukrainy. Tego dnia zginęły 23 osoby.