Drugi panel dedykowany firmom motoryzacyjnym poświeciliśmy Przemysłowi 4.0, a więc automatyzacji, robotyzacji i cyfryzacji fabryk. Te w dużych koncernach są zaplanowane i wdrażane, ale małe i średnie firmy też muszą za tymi procesami nadążać. Mimo to prezesi najnowocześniejszych fabryk motoryzacyjnych na Podkarpaciu na razie nie wyobrażają sobie jeszcze przemysłu w całości zarządzanego przez samouczącą się cybersieć.
„Czwarta rewolucja przemysłowa. To już fakt. Inteligentne fabryki z cyber – fizycznymi systemami produkcji” – to tytuł drugiego panelu firm motoryzacyjnych podczas Kongresu i Targów TSLA EXPO 2017, który w dniach 29-30 września odbywa się w centrum G2A Arena w Jasionce k. Rzeszowa. Ekspertami panelu byli: Janusz Soboń, prezes Kirchhoff Automotive Polska, Marek Zabielski, dyrektor Borg Warner Poland, Rafał Grzybowski, członek zarządu Sanok Rubber Company SA oraz Adam Hamryszczak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju.
– Postęp, który dziś nazywamy Industry 4.0, toczy się od kilku lat. Gdybyśmy nie produkowali coraz lepiej i szybciej, nie bylibyśmy konkurencyjni – podkreślił Janusz Soboń, a Marek Zabielski uspokajał: – To prawda. A my za tym nadążamy.
– Zdecydowana większość firm motoryzacyjnych na Podkarpaciu ma już zautomatyzowane procesy. A co z firmami rodzinnymi, które nie mają wsparcia wielkiego koncernu. Musimy myśleć także o przyszłości takich firm – przypominał Rafał Grzybowski. – Mali przedsiębiorcy muszą uwierzyć, że automatyzacja się zwróci. Aby dotrzymać kroku dużym partnerom dla których są dostawcami, muszą w coraz większym stopniu korzystać z rozwiązań cyfrowych. W ich wdrożenie duże firmy powinny się zaangażować.
Wiceminister Hamryszczak dodał, że w tym celu wszyscy muszą współpracować – mały biznes z dużym, rząd i naukowcy, szkoły kształcące przyszłych pracowników.
Od lewej: Janusz Soboń i Marek Zabielski. Fot. Tadeusz Poźniak
– W polskich przedsiębiorstwach, które należą do kapitału zachodniego, nie ma rewolucji, jest ewolucja, wszystko jest zaplanowane, przygotowane i wdrażane. Inaczej jest z firmami, które tego umocowania nie mają. Łańcuch dostawców jest tak nierozerwalny, że trudno do niego się włączyć nowej firmie. Przed polskimi przedsiębiorcami jest natomiast wiele możliwości odnalezienia się jako dostawca drugiego rzędu – dodał Janusz Soboń. – W Mielcu mamy grupę inżynierów, którzy są dzięki cyfryzacji „wpięci” w sieć biur konstrukcyjnych np. BMW. I tą drogą nasi inżynierowie bezpośrednio współpracują z inżynierami niemieckimi w dopracowywaniu produktu. To już standard w naszych firmach motoryzacyjnych. Duże perspektywy widzę w obszarze logistyki.
Czy system i automatyzacja nie zawodzą? – Oczywiście, system może w jakimś punkcie pokazać błąd, ale eliminacja takich przypadków to kwestia dbałości i udoskonalania – mówił Marek Zabielski.
Przemysł 4.0 jest zdecydowanie mniej obciążony ryzykiem błędu na etapie produkcji, dostaw. – Jeszcze jakiś czas temu przy zakupie nowego auta uprzedzano nas, żeby na początku ostrożnie nim jeździć, bo silnik jest na dotarciu. Dziś o to nie trzeba się martwić. Roboty są tak dokładne, że silnika nie trzeba docierać – dodawał Rafał Grzybowski.
– Za parę lat będziemy mieć samochody autonomiczne – przypominał Janusz Soboń. – Automatyzacja ułatwia nasze codzienne życie. Nie trzeba jej się bać.
– Człowiek zawsze będzie potrzebny – zauważył Marek Zabielski. – Dzisiaj testy samochodów autonomicznych pokazują, że człowiek wciąż gwarantuje większe bezpieczeństwo. Nawet jeśli reaguje wolniej, to w wielu testach lepiej. Będzie więcej robotów, automatyzacji, procesów, ale ludzie będą potrzebni. Problem jest inny – będą potrzebni ludzie o większym poziomie świadomości i lepszej wiedzy. Nie obawiałabym się, że sztuczna inteligencja nas zastąpi.
Czy możliwa jest pełna robotyzacja fabryk? – Póki co, robot musi być wcześniej zaprogramowany i obsługiwany przez operatora. Człowieka nie potrzebują roboty samouczące się, które same korygują swoje działania i się przeprogramowują. Ale tego przez najbliższe 10 lat w swojej firmie się nie spodziewam – stwierdził Janusz Soboń.
Fot. Tadeusz Poźniak
– Zmiany przebiegają etapowo. Decyzje podejmowane przez cybersieć – to jeszcze nie teraz – mówił Rafał Grzybowski. – Wszystkie roboty i systemy, które przeprowadzają pewne operacje, potrafią odtwarzać, ale tworzyć jeszcze nie. Nie malują jak artyści, nie komponują muzyki jak człowiek.
Wiceminister Hamryszczak też nie obawia się skutków technologicznych rewolucji. Z badań wynika, że pójście w kierunku robotyzacji w jednych przedsiębiorstwach powoduje spadek zatrudnienia, w innych wzrost, a w jeszcze innych liczby pracowników się nie zmienia. Człowiek będzie potrzebny.
Marek Zabielski nawiązał też do swoich doświadczeń współpracy z Japończykami: – Obraz Japonii przeceniamy. W latach 2016/2017 współzarządzałem pewnym japońskim przedsiębiorstwem. Stan wiedzy tamtych pracowników przeraził mnie, nie dorównywali kadrze z Podkarpacia. Przesadzamy zatem z zachwytem. A po drugie, z niektórych procesów automatyzacji Japończycy wycofują się. Wracają do człowieka.