Reklama

Automoto

Kariera w iście amerykańskim stylu

Z Wiesławem Puterlą, właścicielem firmy WATKEM w Rzeszowie rozmawiał Janusz Pawlak
Dodano: 30.05.2016
27452____________0K3A7044
Share
Udostępnij

Rozmowa z Wiesławem Puterlą, właścicielem firmy WATKEM w Rzeszowie

Janusz Pawlak: Dla funkcjonowania na rynku przedsiębiorstwa bardzo ważną sprawą jest jego nazwa. Znak rozpoznawczy, z którym kojarzymy produkty, wyroby itd. Skąd wzięła się wzbudzająca zaciekawienie nazwa WATKEM?

Wiesław Puterla: Nazwa firmy to pierwsze litery imion członków mojej rodziny: Wiesław, Agnieszka, Tomek, Krystyna, Ewa, Marcin. Syn Bartek, który urodził się już po powstaniu firmy, aby nie był pokrzywdzony, ma stację paliw nazwaną jego imieniem. Teraz do nazw stacji dodaję także imiona wnuków. Zresztą wszyscy pełnoletni członkowie rodziny zatrudnieni są w WATKEM-ie. Pracujemy w rodzinnym biznesie.

Kiedy rozpoczynał Pan działalność na rynku paliw?

To był dokładnie 1990 rok… Czas narodzin polskiej przedsiębiorczości. Każdy patrzył, gdzie by tu się załapać, w jakiej branży zaryzykować i rozpocząć działalność. Na początku kupiłem cysternę do przewozu paliw.

Dlaczego zdecydował się Pan na handel benzyną?

Gdy zabierałem się za biznes, prywatnych stacji paliw praktycznie nie było. Dopiero powstawały. Najpierw dzierżawiłem stacje po upadających przedsiębiorstwach w okolicach Jarosławia. Uruchomiłem też przy ul. Hetmańskiej w Rzeszowie kontenerową stację paliw. Za dostawę paliwa płaciło się gotówką. W tamtych czasach, gdy ktoś miał dostęp do paliwa i znajomości, zarobił szybciej niż teraz. Robiłem wszystko małymi kroczkami, bo nie miałem pieniędzy na większe inwestycje. Tak, jak w Ameryce – latami trzeba do czegoś dochodzić. Nie ma nic od razu. Odwiedzający mnie urzędnicy mówili: a tu koncern taki a taki buduje piękny obiekt, tam Orlen. Odpowiadałem im, że za jakiś czas i ja zbuduję stację z prawdziwego zdarzenia. W miejscu, gdzie dzisiaj stoi Shell, planowałem zbudowanie dużej stacji. Projektant zaplanował imponujący obiekt, ale za 20 mln zł. Skąd miałem wziąć taką kwotę?! Przegrałem z dużym, światowym koncernem. Z wykształcenia jestem kierowcą…

Dzisiaj Pana firma to m.in. 7 stacji paliw, 7 stacji diagnostycznych pojazdów, salon sprzedaży samochodów marki Opel, hotel Zimowit. Kariera w iście amerykańskim stylu.

Rozpoczynałem działalność za własne pieniądze. Nikt mi nic nie dał. Cały mój kapitał to było ok. 8 tys. dolarów zarobionych na kontraktach w Libii, gdzie pracowałem w latach osiemdziesiątych.

Nie wszyscy wierzą, że WATKEM powstał za pieniądze kierowcy.

W miejscowości, z której pochodzę, ludzie pytali mnie: Wiesiek, skąd ty te pieniądze wziąłeś, kto ci je dał, bo nie wierzyli, że można zbudować taką firmę jak moja z pracy własnych rąk.

WATKEM znany jest w Rzeszowie i jego okolicy ze stacji paliw. To m.in. do Pana zmotoryzowani kierują swoje pretensje, że ceny paliw nie spadają gwałtownie w dół, tak jak ceny baryłek ropy na światowych rynkach. A przecież w ostatnich miesiącach byliśmy wręcz zasypywani informacjami o rekordowych spadkach cen ropy na światowych giełdach.

Jedna baryłka to 159 l ropy. Ile zapłacimy natomiast za 1l paliwa na naszych stacjach paliw, zależy od
ceny baryłki ropy na światowych giełdach, kursu dolara oraz rzeczy najważniejszej, tj. od podatków nałożonych na paliwa w kraju. Państwo pobiera więc akcyzę od każdej tony paliwa. I jest ona stała, niezależna od ceny paliwa na świecie. Ma zawsze tę samą wartość. Przykładowo, jeśli cena paliwa na świecie maleje, państwo, chcąc utrzymać wpływy do budżetu, pobiera tyle samo akcyzy od tej tańszej ropy, co pobierało od droższej. Tona jest dla akcyzy tą samą toną. Nieważne, drogą czy tanią. W paliwie mieści się jeszcze 23-proc. podatek VAT (oczywiście, zmniejszający się przy taniejących benzynach) i podatek drogowy.

Handlujący paliwem w minimalnym zakresie mogą więc wpływać na cenę oferowanego produktu?

Dokładnie tak… Co ciekawe, hurtowa cena paliw w ciągu roku zmieniana jest ok. 200 razy.

WATKEM to już wieloletnie doświadczenie w handlu paliwami. Od czego, Pana zdaniem, zależy to, że kierowca wybiera konkretną stację paliw, że decyduje się na tankowanie w konkretnym miejscu? Teraz ma przecież ogromny wybór: sieci światowych koncernów, polscy giganci i prywatne stacje?

Istotne jest miejsce zamieszkania, przyzwyczajenie i jakość obsługi oferowana przez poszczególne stacje. Dzisiaj wszyscy chcemy mieć coraz lepsze warunki nie tylko do mieszkania, odpoczynku, ale także i do korzystania, np. ze stacji paliw. Wszyscy patrzą także na cenę paliw. Gdy startowałem w branży, zawsze miałem ceny paliw niższe niż na stacjach Orlenu (wtedy jeszcze CPN). Podpisywałem także wtedy dużo umów z klientami indywidualnymi – transportowcami, na wydłużone terminy płatności. Nie oferowano tego w państwowych stacjach paliw. Tym zdobywałem klientów. Przekonywałem do siebie. To wiązało się oczywiście z ryzykiem, bo firma mogła upaść, być niewypłacalną. Ale to jest ryzyko, z którym musi się liczyć każdy przedsiębiorca, decydując się na rozpoczęcie działalności.

Dla nabywcy paliwa elementarną kwestią jest jego jakość. Czasem słyszymy, że tankuję tylko w stacji XY, bo na innej benzyniarze „chrzczą” paliwo, rozmnażają je w cudowny sposób. Czy jest to możliwe na rynku, który jest poddawany ciągłym kontrolom, a paliwo musi spełniać ściśle określone normy?

To są sporadyczne przypadki. Czasem ktoś sprowadza paliwo z zagranicy. Jak jest z jego jakością? Nie wiem. W zdecydowanej większości sprzedawcy benzyn zaopatrują się w towar w tych samych hurtowniach. Mają dostęp do tego samego paliwa, o wymaganych przepisami parametrach. Ze swojej kariery przytoczę przypadek, kiedy to kontrola zakwestionowała mi pewną partię paliwa. Bodaj 10 lat temu, z początkiem roku, pojawiły się nowe przepisy określające parametry paliwa. Kupiłem w rafinerii paliwo pełnowartościowe i dano mi na to świadectwo, a okazało się, że pochodziło z rezerw. Miało niektóre parametry inne od wymaganych nową regulacją. Ryzyko poniosłem ja, a nie rafineria.

Jak przewiduje Pan dalszy rozwój cen ropy?

To są sprawy związane z wielką polityką, a ona jest ogromną niewiadomą.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy