Strona główna>Świat>Czy Ukraina rzeczywiście może użyć rakiet Tomahawk. Analiza
Świat
Czy Ukraina rzeczywiście może użyć rakiet Tomahawk. Analiza
Źródło: kyivpost.com
Dodano: 17.10.2025
Prototyp AGM-109 Tomahawk, odpalanej z powietrza wersji pocisku manewrującego, wystrzeliwany z samolotu B-52 Stratofortress, 24 kwietnia 1979 roku. Siły Powietrzne USA anulowały program w 1984 roku, nie rozpoczynając eksploatacji wersji ALCM, ponieważ pocisk był zbyt długi do transportu wewnętrznego, a jego aerodynamika nie była kompatybilna z transportem zewnętrznym ani z jego wykorzystaniem. (Zdjęcie: Departament Obrony USA / Katalog Archiwów Narodowych)
Udostępnij
Kijów zwrócił się do USA z prośbą o rakiety dalekiego zasięgu, aby wywrzeć presję na Moskwę i zmusić ją do negocjacji – ale czy w praktyce Kijów będzie mógł wykorzystać rakiety, jeśli transfer dojdzie do skutku?
Zdobycie Tomahawków to jedno – ich użycie to zupełnie inna sprawa.
W środę minister obrony Denys Szmyhal zasugerował na konferencji prasowej NATO, że decyzja w sprawie rakiet może zostać ogłoszona w piątek przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i prezydenta USA Donalda Trumpa, jeśli długo oczekiwane porozumienie Kijowa dojdzie do skutku.
Biorąc pod uwagę, że Ukraina prawdopodobnie nie otrzyma ich w wystarczająco dużej ilości, aby zrobić realną różnicę, a proponowana umowa wydaje się w dużej mierze symboliczna, praktyczne pytanie brzmi, w jaki sposób wojsko Kijowa będzie obsługiwać rakiety, biorąc pod uwagę platformy startowe i wiedzę specjalistyczną w zakresie naprowadzania.
Słów kilka o pocisku Tomahawk Tomahawk to poddźwiękowy pocisk manewrujący dalekiego zasięgu, przeznaczony do precyzyjnych uderzeń na dużych odległościach.
Zasięg i prędkość różnią się w zależności od wersji, ale zazwyczaj podaje się około 1600–2400 kilometrów (1000–1500 mil) przy prędkości około 885 km/h (550 mil/h, 0,72 Macha na poziomie morza w standardowy dzień). Tomahawki mogą przenosić ładunki jądrowe, ale mogą również wykorzystywać konwencjonalne głowice odłamkowo-burzące o masie 454 kilogramów (1000 funtów).
Chociaż w czasie zimnej wojny badano możliwość wystrzelenia pocisku drogą powietrzną, znaną jako AGM-109 , nigdy nie wprowadzono jej do użytku.
W związku z tym w poprzednich konfliktach – w tym w I wojnie w Zatoce Perskiej – podstawową platformą wykorzystywaną w tym celu były wersje wystrzeliwane z morza, aż do niedawnego wprowadzenia wersji naziemnych po wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z traktatu INF z powodu jego łamania przez Rosję.
Wyrzutnie morskie czy naziemne? Pierwszą przeszkodą dla Ukrainy jest ustalenie sposobu wystrzelenia rakiety.
Tomahawki, które przez większość swojego istnienia były pociskami przeznaczonymi głównie do bazowania na morzu, są zazwyczaj wystrzeliwane ze statków i łodzi podwodnych.
Chociaż Ukraina dysponuje kilkoma bezzałogowymi jednostkami nawodnymi (USV) zdolnymi do wystrzeliwania pocisków zaadaptowanych z innych platform , utrata większych zasobów morskich w wyniku aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. oznacza, że wystrzelenie pocisków Tomahawk z morza jest wysoce nieprawdopodobne.
Jednak Stany Zjednoczone dysponują tylko kilkoma naziemnymi wyrzutniami Tomahawk, co budzi wątpliwości, ile z nich mogłyby (lub chciałyby) przekazać Kijowowi.
Po wycofaniu się z traktatu INF w 2019 roku, Stany Zjednoczone rozpoczęły adaptację morskich wyrzutni Mark 41 do użytku naziemnego. Do 2025 roku zbudowano dla armii amerykańskiej dwie baterie Typhon – każda z czterema wyrzutniami – i rozmieszczono je na Pacyfiku, podczas gdy Korpus Piechoty Morskiej otrzymał od czterech do ośmiu wyrzutni do obecnie nieistniejącego systemu prowadzenia ognia dalekiego zasięgu (LRF).
Ponieważ amerykańska piechota morska technicznie rzecz biorąc porzuciła LRF, istnieje możliwość, że wyrzutnie, które posiadają, zostaną przekazane Ukrainie.
Zakładając jednak, że nie mogą tego zrobić, istnieją inne potencjalne opcje.
Firma zbrojeniowa Oshkosh poinformowała 13 października, że wkrótce zaprezentuje naziemną, mobilną wyrzutnię dla Tomahawków, którą nazwała Extreme Multi-Mission Autonomous Vehicle (X-MAV).
„X-MAV zostanie po raz pierwszy zaprezentowany z czterema pociskami Tomahawk Land Attack” – czytamy w komunikacie prasowym.
Choć jest wysoce nieprawdopodobne, że X-MAV zostanie wysłany na Ukrainę, zanim Stany Zjednoczone przeprowadzą testy, to jednak zdarza się, że nowe systemy wchodzą do służby na Ukrainie przed ich macierzystym krajem, o czym świadczy niedawny przypadek niemieckich systemów Skyranger.
Byłoby to również zgodne z inicjatywą Kijowa „ test na Ukrainie ”.
Mniej prawdopodobne są wyrzutnie naziemne zezłomowane przez amerykańskie siły powietrzne w latach 90. – wersja znana jako BGM-109G Gryphon była używana przez jakiś czas przed podpisaniem traktatu INF, po czym zgłoszono, że wszystkie pociski zostały wycofane ze służby.
Istnieje prawdopodobieństwo, że przetrwały niektóre wyrzutnie z tamtej epoki, ale nawet jeśli tak, przywrócenie ich do stanu używalności byłoby zadaniem monumentalnym.
Nawigacja i kierowanie Kolejną istotną przeszkodą jest nawigacja i namierzanie – co rodzi pytania o to, jak wieloma wrażliwymi wskazówkami i danymi wywiadowczymi Pentagon byłby skłonny podzielić się z Kijowem, aby rakieta zadziałała.
Proces planowania można podsumować następująco: wybierz cel, określ optymalny profil ataku, wyznacz trasę lotu i załaduj dane misji do pocisku.
Anonimowi urzędnicy amerykańscy poinformowali niedawno Financial Times (FT), że Pentagon zapewnił pełne wsparcie na każdym etapie planowania ukraińskich ataków dalekiego zasięgu na rosyjskie rafinerie ropy naftowej, w tym w zakresie planowania trasy, wysokości, czasu i szczegółów misji.
W związku z tym można by się spodziewać, że Pentagon dostarczy informacji niezbędnych do przeprowadzenia ataków Tomahawkami – choć prawdopodobnie będą one wymagały bardziej złożonych danych niż te, których używają drony, ze względu na metody nawigacyjne Tomahawków.
Podobnie jak ukraiński pocisk rakietowy Flamingo , Tomahawk również wykorzystuje odbiorniki GPS i bezwładnościowy system nawigacyjny (INS) – GPS dostarcza zewnętrznych punktów odniesienia lokalizacji, a INS śledzi ruch fizyczny w powietrzu, aby korygować trasę.
Ale Tomahawk jest też wyposażony w system Terrain Contour Matching System ( TERCOM ), który porównuje obrazy i dane terenowe w czasie rzeczywistym z pokładowymi bazami danych, aby zweryfikować trasę lotu, dzięki czemu samolot jest dokładniejszy od swoich odpowiedników.
Poziom 3 systemu sterowania pociskiem rakietowym Tomahawk, przedstawiający szczegółowy stan pojedynczego kroku pojedynczego zadania, jak widać w odtajnionym dokumencie na temat systemu planowania Tomahawk, opublikowanym przez Centrum Informacji Technicznej Obrony USA (DTIC) (zdjęcie: DTIC)
Podczas posługiwania się bronią dalekiego zasięgu punkty kontrolne są zazwyczaj ustalane na podstawie dostępnych informacji wywiadowczych (takich jak lokalizacja obrony przeciwlotniczej i współrzędne celów) jako część zaplanowanej wcześniej trasy.
Ktoś musiałby wyznaczyć trasę na komputerze, a następnie załadować ją do broni – techniczne procesy pozostają tajne.
Podczas planowania trasy, cyfrowe dane terenowe muszą zostać załadowane do pocisku, aby nawigacja z dopasowaniem terenu działała. Czy Stany Zjednoczone udostępnią dane dla zachodniej Rosji?
Czy dane zostaną wstępnie załadowane przed wlotem na Ukrainę? Jeśli nie, czy ukraiński personel otrzyma dostęp do danych, aby móc je przesłać przed startem? Czy też ktoś z USA (lub przeszkolony przez USA) musiałby być na miejscu, aby wprowadzić te dane z pliku bazy danych dostarczonego przez USA?
Wszystkie te kwestie pozostają w dużej mierze tajne – ale jak widać na przykładzie brytyjskich pocisków Storm Shadow, obecnie wykorzystywanych przez Ukrainę, które również bazują na amerykańskich danych o namierzaniu, wprowadzenie informacji o namierzaniu nie jest poza zasięgiem możliwości. Mechanizm działania tego mechanizmu to pytanie za milion dolarów.
Autor tekstu: Leo Chiu jest reporterem mieszkającym w Europie Wschodniej od 2015 roku. Jego pasją jest geopolityka. Był świadkiem dwóch wyborów prezydenckich na Białorusi i odwiedził wiele regionów na całym świecie, w których toczyły się spory. Wierzy w ludzką stronę dziennikarstwa i w to, że za każdą liczbą i statystyką kryje się historia.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.