Czy nieobecność polskich przywódców na rozmowach w Waszyngtonie jest wynikiem dyplomatycznego zamieszania, głębokiego konfliktu wewnętrznego czy też przemyślanej strategii politycznej?
W miniony poniedziałek rozmowy na wysokim szczeblu w Waszyngtonie odbyły się bez udziału przedstawicieli Polski – nieobecność ta nie pozostała niezauważona w Warszawie. Spotkania były uważnie obserwowane i szeroko komentowane w Polsce, a uwaga skupiła się nie tylko na ich treści, ale także na tym, że nie było na nich żadnego z czołowych przywódców kraju. Debata na temat tej nieobecności toczy się w dwóch głównych kierunkach.
Pierwszy z nich ma swoje korzenie w narodowych aspiracjach i poczuciu godności. Jako średniej wielkości kraj UE, który od 2022 roku udzielił Ukrainie znaczącej pomocy wojskowej, humanitarnej i dyplomatycznej, Polska oczekuje miejsca przy stole decyzyjnym dotyczącym przyszłości regionu. W tym kontekście obecność prezydenta Finlandii Alexandra Stubba – reprezentującego mniejszy kraj o mniejszym znaczeniu geopolitycznym – została przez wielu w Warszawie odebrana jako symboliczna zniewaga.
Druga oś odsłania głęboką wewnętrzną walkę o władzę między prezydenturą a rządem. Ten spór o kompetencje nie jest nowy. Tragiczny rozdział tego konfliktu miał miejsce w 2010 roku, kiedy prezydent Lech Kaczyński zginął w katastrofie smoleńskiej. Pomimo upływu lat, napięcia między oboma obozami nie osłabły – wręcz przeciwnie, nasiliły się. Według wielu komentatorów, przyczyną katastrofy był częściowo konflikt między Kancelarią Prezydenta a Kancelarią Premiera – dotyczący zarówno zasad korzystania z rządowego samolotu, jak i odpowiedzialności za organizację wizyty. Tragedia, która na krótko zjednoczyła Polaków w żałobie, szybko stała się kolejnym punktem zapalnym politycznego podziału kraju. Z biegiem lat incydent ten ewoluował z tragedii narodowej w narzędzie narracji politycznej i przedmiot wielu teorii spiskowych.
Bardziej aktualny przykład miał miejsce 13 sierpnia, kiedy odbyła się wideokonferencja przywódców europejskich z prezydentem USA. Początkowo jego udział zapowiedzieli politycy bliscy premierowi Donaldowi Tuskowi. Ostatecznie jednak Polskę reprezentował prezydent Karol Nawrocki. Choć oficjalnie zmianę uzasadniono protokołem amerykańskim, powszechnie wiadomo, że amerykańska administracja utrzymuje bliższe relacje z prezydentem Nawrockim i partią PiS niż z obecnym rządem polskim.
Po opublikowaniu listy uczestników spotkania z Donaldem Trumpem, między rządem a kancelarią prezydenta wybuchła fala wzajemnego obwiniania się. Wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski w wywiadzie dla Polsat News przedstawił bardziej zrównoważony pogląd: przypomniał, że to prezydent USA decyduje, kogo zaprosić – a wśród nich nie ma ani prezydenta Polski, ani premiera. Warto zaznaczyć, że spotkanie w cztery oczy prezydenta Nawrockiego z prezydentem USA zaplanowano na 3 września.
Czy Polska ma jakieś karty?
Niektórzy komentatorzy twierdzą, że nieobecność Polski przy stole negocjacyjnym odzwierciedla spadek wpływów politycznych – spowodowany częściowo przez zawirowania wewnętrzne, a częściowo przez niespójną politykę zagraniczną. Jednak obraz ten nie jest czarno-biały.
Polska od dziesięcioleci wspiera dążenia Ukrainy do integracji z Zachodem. Po 24 lutego 2022 roku Warszawa jako jedna z pierwszych wysłała pomoc wojskową i humanitarną, otworzyła granice dla uchodźców i zabiegała o silne wsparcie transatlantyckie dla Kijowa.
W ostatnich miesiącach ton uległ jednak zmianie. Podczas gdy niektórzy zachodni przywódcy zaczęli rozważać możliwość wysłania wojsk na Ukrainę w ramach tzw. Koalicji Chętnych, polscy politycy – niezależnie od przynależności partyjnej – stanowczo wykluczyli taki krok. Warszawa podkreśla swoją rolę logistyczną, a w szczególności wykorzystanie lotniska Rzeszów-Jasionka w pobliżu granicy z Ukrainą. Jednak ta karta została już zagrana – a w przypadku zawieszenia broni lub ponownego otwarcia ukraińskiej przestrzeni powietrznej jego strategiczne znaczenie może zmaleć.
Kolejnym utrudnieniem jest delikatna kwestia ekshumacji ofiar zbrodni wołyńskiej. Coraz częściej polscy przywódcy – niezależnie od przynależności politycznej – uzależniają przyszłe poparcie dla ambicji Ukrainy w NATO i UE od postępów w tym historycznym sporze. Upolitycznienie tej kwestii uczyniło ją centralnym punktem stosunków polsko-ukraińskich, mimo że droga Ukrainy do członkostwa w którejkolwiek z tych organizacji pozostaje odległa.
Nieobecność jako strategia?
Niektóre głosy w debacie publicznej sugerują, że nieobecność Polski może być częścią świadomej decyzji strategicznej. Nieuczestniczenie w rozmowach oznacza unikanie legitymizacji obecności Rosji – zwłaszcza że Polska formalnie nie uznaje Władimira Putina za prawowitego prezydenta Rosji z powodu oszustw wyborczych. Spotkanie w Białym Domu nie przyniosło żadnych konkretnych decyzji; a jeśli w przyszłości pojawią się niekorzystne porozumienia, Polska nie będzie ich sygnatariuszem – unikając tym samym powtórzenia wadliwych porozumień mińskich.
W Warszawie rośnie również świadomość, że rozmowy w Waszyngtonie dotyczą nie tylko Ukrainy, ale szerszej architektury bezpieczeństwa europejskiego. Rosja dąży do ograniczenia obecności NATO na swojej wschodniej flance i odzyskania wpływów w regionie. Według Sławomira Dębskiego, byłego dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), urzędnicy amerykańscy byli przygotowani na udział Polski – co sugeruje, że decyzja o nieobecność mogła być politycznie wykalkulowana, a nie narzucona.
Szare strefy dyplomacji
Pomimo nieobecności w Waszyngtonie, Polska nadal uczestniczy w różnych dyskusjach na temat bezpieczeństwa. Sytuacja jest złożona i brak choćby jednego spotkania nie musi oznaczać długotrwałej marginalizacji. Jednak, niezależnie od motywów nieobecności, trwający konflikt wewnętrzny w polskiej polityce otwiera drogę zagranicznym aktorom do marginalizacji Warszawy i osłabia jej wpływy dyplomatyczne. Przedwczesne deklaracje publiczne – zanim zostanie wypracowana jakakolwiek wspólna strategia – mogą doprowadzić do całkowitego pozbawienia Polski jej siły przetargowej.
Poglądy wyrażone w niniejszym artykule są poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Kyiv Post.
Autor tekstu: Michał Kujawski, warszawski dziennikarz zajmujący się regionem Europy Środkowo-Wschodniej i były szef działu spraw bieżących w TVP World, jest specjalnym korespondentem Kyiv Post.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.