Reklama

Świat

Ataki powietrzne, drony, cła: przyjaźń z USA już nie taka, jak kiedyś

Źródło: kyivpost.com
Dodano: 14.09.2025
Prezydent USA Donald Trump bierze udział w letnim wieczorze na trawniku południowym Białego Domu w Waszyngtonie, 4 czerwca 2025 r. Brendan SMIALOWSKI / AFP / Źródło: kyivpost.com
Prezydent USA Donald Trump bierze udział w letnim wieczorze na trawniku południowym Białego Domu w Waszyngtonie, 4 czerwca 2025 r. Brendan SMIALOWSKI / AFP / Źródło: kyivpost.com
Share
Udostępnij

Prezydent Donald Trump i jego doradcy twierdzą, że stawiają na pierwszym miejscu podstawowe interesy USA i wycofują się z trwających od dziesięcioleci nieekonomicznych i niepotrzebnych zobowiązań.

Donald Trump powrócił do Białego Domu, przysięgając, że zawsze będzie stawiać Amerykę na pierwszym miejscu. W ostatnich dniach nawet wieloletni sojusznicy USA przekonali się na własnej skórze, że przyjaźń ma swoje granice.

Rosja, która odrzuciła prośby Trumpa o zawieszenie broni na Ukrainie, najwyraźniej wystrzeliła 17 dronów, które w środę wylądowały w Polsce, której bezpieczeństwo gwarantuje wspierany przez USA sojusz NATO, a której prezydent tydzień wcześniej odwiedził Biały Dom.

Dzień wcześniej Katar (miejsce największej amerykańskiej bazy lotniczej na Bliskim Wschodzie, sklasyfikowane przez Waszyngton jako jeden z głównych sojuszników spoza NATO) był świadkiem izraelskich ataków powietrznych na palestyńskich bojowników z Hamasu.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu, który jest blisko związany z elektoratem Trumpa, zaatakował, mimo że Katar usilnie zabiegał o względy prezydenta USA, między innymi za pomocą kontrowersyjnego prezentu w postaci luksusowego odrzutowca.

Również w ostatnich tygodniach gorliwi amerykańscy agenci imigracyjni, realizując obietnice Trumpa dotyczące masowych deportacji, zatrzymali setki południowokoreańskich pracowników fabryki akumulatorów Hyundai-LG w stanie Georgia, co wprawiło w osłupienie sojusznika USA, związanego traktatem, który obiecywał większe inwestycje.

Trump zaostrzył również sankcje wobec Indii, o które od dziesięcioleci zabiegali przywódcy obu partii, wywołując oburzenie w demokracji, którą Stany Zjednoczone od dawna postrzegały jako przeciwwagę dla Chin, mocarstwa liczącego ponad miliard dolarów.

Trump oświadczył, że podejmie działania w związku z zakupem przez Indie ropy naftowej od Rosji, ale w przypadku prezydenta Rosji Władimira Putina wolał postawić na dyplomację.

Trump wydawał się zirytowany tym, że premier Indii Narendra Modi, wbrew chórowi przywódców, którzy zechcieli mu pogratulować, zbagatelizował wysiłki USA na rzecz zawieszenia broni między Indiami a Pakistanem.

„W szerszym kontekście mamy tu do czynienia ze słabością, chaosem i próżnością” – powiedział Damian Murphy, były doradca kongresowy, a obecnie starszy wiceprezes ds. bezpieczeństwa narodowego i polityki międzynarodowej w lewicowym ośrodku Center for American Progress.

„Netanjahu i Putin dążą do osiągnięcia korzyści, wyczuwają słabość i uchodzą im na sucho rzeczy, na które nie powinni mieć szans” – powiedział.

Murphy powiedział, że wydarzenia te przeczą częstym przechwałkom Trumpa, że ​​Putin nie dokonałby inwazji na Ukrainę w 2022 r., gdyby prezydentem był wówczas Trump, a nie Joe Biden.

„Coraz częściej widzimy, że rządy na całym świecie wyczuwają słabość i wystawiają administrację na próbę” – powiedział.

  • Już nie jesteśmy „światową policją” –

Trump i jego doradcy twierdzą, że stawiają na pierwszym miejscu podstawowe interesy USA i wycofują się z trwających przez dziesięciolecia nieefektywnych i niepotrzebnych zobowiązań – co stanowi ostry kontrast z obietnicami Bidena, że ​​będzie kładł nacisk na sojusze.

Jeśli chodzi o Koreę Południową i Indie, współpracownicy Trumpa twierdzą, że stawia on partnerom USA takie same lub wyższe standardy, jakich oczekuje się od wszystkich.

Prezydent USA uważał, że rosyjskie drony mogły być błędem, ale Polska odrzuciła tę hipotezę.

Wysłannik Trumpa na Ukrainie, były generał Keith Kellogg, udał się do Kijowa i napisał, że realizuje „dyplomację Ameryka na pierwszym miejscu w działaniu”, kontynuując poszukiwanie sposobów „zapewnienia pokoju za granicą i położenia kresu niekończącym się wojnom”.

Trump przyznał, że atak Izraela w Katarze budzi obawy – przywódcy Hamasu omawiali tam nową propozycję USA dotyczącą zawieszenia broni w Strefie Gazy – ale stwierdził, że Waszyngton dowiedział się o tym zbyt późno, aby temu zapobiec.

Odcinek ten ma uderzające podobieństwo do wydarzeń z czerwca, gdy Izrael zaatakował irańskie obiekty nuklearne w momencie, gdy Stany Zjednoczone prowadziły rozmowy dyplomatyczne z Teheranem.

Jak powiedział Paul Poast, politolog z Uniwersytetu Chicagowskiego, który zajmuje się badaniem sojuszy, zarówno Rosja, jak i Izrael „posiadają przekonanie, że Trump pozwoli, aby pewne działania pozostały bezkarne”.

Netanjahu obliczył, że Trump ostatecznie poprze Izrael, nawet jeśli będzie zdenerwowany, podczas gdy Putin uważa, że ​​może „przesuwać granice”, ponieważ Trump, przynajmniej na razie, wciąż ma nadzieję na wynegocjowanie porozumienia.

Poast stwierdził jednak, że na świecie dochodzi do większej liczby konfliktów niż w jakimkolwiek innym okresie od czasów II wojny światowej – chaosu, o którym mówił sam Trump, gdy ubiegał się o prezydenturę – oraz że Stany Zjednoczone nie są już przytłaczającą, jednobiegunową potęgą, gdyż Chiny rosną w siłę, a Rosja staje się coraz bardziej asertywna.

„Myślę, że są to mniejsze przykłady znacznie większego trendu, który polega na tym, że państwa i podmioty są bardziej ośmielone, aby podejmować działania militarne i angażować się w konflikty, ponieważ Stany Zjednoczone nie są tak zaangażowane, aby mogły pełnić rolę światowej policji” – powiedział.

Więcej informacji na stronie: https://www.kyivpost.com/

Czytaj także:

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy