Manchester City awansował do finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. W rewanżowym meczu, sędziowanym przez Szymona Marciniaka, pokonał u siebie broniący trofeum Real Madryt 4:0. Pierwsze spotkanie zakończyło się remisem 1:1. We wtorek awans wywalczył Inter Mediolan.
Manchester City – Real Madryt 4:0 (2:0).
Bramki: Bernardo Silva dwie (23, 37), Manuel Akanji (76), Julian Alvarez (90+1).
Sędzia: Szymon Marciniak (Polska). Widzów 52 313.
Pierwszy mecz: 1:1. Awans – Manchester City.
Manchester City: Ederson – Kyle Walker, John Stones, Ruben Dias, Manuel Akanji – Rodri, Kevin De Bruyne (84. Phil Foden), Ilkay Guendogan (79. Riyad Mahrez) – Bernando Silva, Erling Haaland (89. Julian Alvarez), Jack Grealish.
Real Madryt: Thibaut Courtois – Dani Carvajal (80. Lucas Vazquez), Eder Militao, David Alaba, Eduardo Camavinga (80. Aurelien Tchouameni) – Federico Valverde, Toni Kroos (70. Marco Asensio), Luka Modric (63. Antonio Ruediger) – Rodrygo (80. Dani Ceballos), Karim Benzema, Vinicius Junior.
Oba zespoły już przed sezonem zaliczano do grona największych faworytów tej edycji Ligi Mistrzów. "Królewscy" doskonale wiedzą, jak sięgać po prymat w Europie. W obecnym formacie LM, czyli od sezonu 1992/93, triumfowali w niej ośmiokrotnie. A łącznie 14 razy, wliczając Puchar Europy. To dwukrotnie więcej od drugiego w klasyfikacji wszech czasów AC Milan.
Manchester City tylko raz dotarł do finału (w 2021 przegrał z Chelsea Londyn), ale od wielu miesięcy spisuje się znakomicie. Podopieczni Josepa Guardioli nie przegrali meczu o stawkę od 5 lutego, są blisko obrony mistrzostwa Anglii. Real prymatu w kraju nie obroni – lepsza okazała się Barcelona.
W ubiegłym tygodniu na Santiago Bernabeu było 1:1. Rewanż zapowiadał się więc ciekawie, choć fachowcy zgodnie spodziewali się, że Manchester od początku ruszy do ataków.
I rzeczywiście tak było, ale chyba tak ogromnej przewagi "The Citizens" niewielu się spodziewało. Po 37 minutach piłkarze Guardioli prowadzili już 2:0 po dwóch golach Portugalczyka Bernardo Silvy.
Ten wynik nie oddawał zresztą do końca przebiegu gry. Piłkarze City mieli znacznie więcej okazji, a "Królewscy" przez pół godziny bardzo rzadko wychodzili z własnej połowy.
Groźnie pod bramką Edersona w tej części gry zrobiło się dopiero w 35. minucie, gdy piłka po strzale Toniego Kroosa trafiła w poprzeczkę.
W drugiej połowie gospodarze nieco zwolnili, ale wciąż Real nie potrafił zagrozić poważnie ich bramce.
W 73. minucie Manchester City był bliski podwyższenia prowadzenia. W dogodnej sytuacji Erling Haaland przegrał jednak pojedynek z Thibautem Courtois – piłka po interwencji belgijskiego bramkarza odbiła się od poprzeczki.
Co się jednak odwlecze… Trzy minuty później było już 3:0. Początkowo UEFA i inne źródła zaliczyły gola jako samobójczego Edera Militao, ale później zapisano to trafienie Manuelowi Akanjiemu.
W doliczonym czasie gry wynik ustalił wprowadzony krótko wcześniej za Haalanda Julian Alvarez, po świetnym podaniu innego gracza z ławki – Phila Fodena.
Niedługo potem sędzia Marciniak, który nie miał w tym meczu zbyt dużo pracy i trudnych sytuacji, zakończył zawody.
"To dla nas piękny wieczór. Wiedzieliśmy, że może być ciężko. Ale pokonanie drużyny z Madrytu 4:0 u siebie było cudowne" – powiedział bohater wieczoru Bernardo Silva.
Trenerowi Realu Carlo Ancelottiemu na pocieszenie pozostał fakt, że dokonał historycznego wyczynu. W środę włoski szkoleniowiec zaliczył 191. mecz w Lidze Mistrzów, co uczyniło go samodzielnym rekordzistą. Dotychczasowe osiągnięcie – 190 – dzielił z Alexem Fergusonem.
Dzień wcześniej awans wywalczył Inter Mediolan. W rewanżowym meczu pokonał w roli gospodarza na San Siro lokalnego rywala – AC Milan 1:0. Pierwsze spotkanie również wygrał Inter – 2:0.
To jedyne włoskie ekipy, które w XXI wieku triumfowały w Champions League: AC Milan w 2003 i 2007, natomiast Inter w 2010 roku.
Łącznie Inter sięgnął po to trofeum trzykrotnie – wcześniej w 1964 i 1965 roku.
Finał zostanie rozegrany 10 czerwca w Stambule.