Strona główna>Sport>Pokonali ich doświadczeniem. Legia wygrała w Szkocji
Sport
Pokonali ich doświadczeniem. Legia wygrała w Szkocji
Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Dodano: 22.08.2025
Foto - Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Udostępnij
Przed meczem Hibernianu FC z Legią Warszawa kibice stołecznej drużyny niepokoili się o wynik. Beznadziejny dwumecz z AEK Larnaka, remis u sobie z Arką Gdynia i porażka z Wisłą Płock, to były główne powody do braku optymizmu. Legia w Edynburgu pokazała jednak, że doświadczeniem w europejskich pucharach można dużo ugrać. Wygrała 2:1, a niewiele brakowało, żeby zaliczka przed rewanżem była dwubramkowa. Hibernian w końcowych minutach mocno przeważał, ale nie zdołał odebrać gościom zwycięstwa.
Ciężar emocjonalny tego meczu był odczuwalny w Warszawie od ostatniego gwizdka sędziego po rewanżowym spotkaniu Legii z AEK Larnaka. W mediach pojawiały się kolejne doniesienia o planowanych ruchach transferowych w klubie z Warszawy. Po porażce w ostatniej kolejce ligowej z Wisła w Płocku 0:1 na Łazienkowskiej miało dojść do spotkania na najwyższym szczeblu, na którym zadecydowano o dużych zmianach kadrowych. W mediach zaczęły się pojawiać plotki o planowanej sprzedaży pięciu zawodników.
Ważniejsze były jednak doniesienia o stratach klubu w przypadku braku awansu do fazy ligowej Ligi Konferencji. W budżecie klubu na ten sezon miały być zawarte premie od UEFA za kolejne pucharowe mecze. Taka sama sytuacja miała miejsce rok temu przy okazji spotkań z Broendby, a potem Dritą i dwa lata temu z Midtjylland i wówczas legioniści nie zawodzili właścicieli klubu. Doświadczenie w meczu o wszystko większość graczy już miała. W przeciwieństwie do Szkotów.
Ich trener głośno mówił, że to najważniejszy mecz Hibernianu od 50 lat! Finansowy przychód z awansu do fazy ligowej miał ustabilizować finanse klubu z Edynburga. Presja na graczach obu drużyn była więc nałożona po równo. Legia miała jednak atut. Do gry po kontuzji wrócił jej lider, piłkarz, którego bardzo brakowało w starciach z AEK (1:4 i 2:1), czyli Juergen Elitim. Kolumbijczyk przed meczem zapewniał, że legioniści dobrze spisują się w meczach o tak dużym kalibrze. – Presja jest podobna jak w poprzednich latach, kiedy rywalizowaliśmy w ostatnich rundach eliminacji z Midtjylland czy Dritą. Takie mecze traktujemy jak finały – to właśnie je kochamy. W takich momentach chcemy udowadniać swoją wartość – mówił przed meczem Elitim. – Niestety wypadłem z gry na cztery mecze z powodu urazu. Drużyna mocno to odczuła, ale dzięki pracy sztabu medycznego problem został rozwiązany i dziś jestem w stu procentach gotowy do gry – cieszył się Kolumbijczyk.
Władze klubu liczyły, że przeszkoda w postaci przeciętnego cypryjskiego AEK zostanie przeskoczona. W Lidze Europy w fazie ligowej Legia zagrałaby osiem, a nie sześć spotkań, co byłoby dodatkowym zastrzykiem finansowym dla klubu. Nerwowa atmosfera udzieliła się także trenerowi Edwardowi Iordanescu, którego reputacja w przypadku odpadnięcia w dwumeczu z Hibernianem, zostałaby lekko nadwątlona. – Będzie ciężko. Przekonaliśmy się w poprzedniej rundzie, że błędy mogą drogo kosztować, przez nie spadliśmy z Ligi Europy do Ligi Konferencji. Przybywamy tu z pewnością siebie, z pasją, bo chcemy nadal grać w Europie. Nie będzie to łatwe. Rywalizacja nie ma zdecydowanego faworyta. Obie drużyny mają dobrych zawodników i to będzie bardzo wyrównana rywalizacja – mówił przed meczem.
Legia przyjechała do Szkocji w niemal najsilniejszym składzie. Zabrakło Ilji Szkurina. Okazało się, że Białorusin nie ma ważnego paszportu. Sprawa jest bardzo delikatna, bo piłkarz kilka razy krytycznie wypowiadał się o prezydencie Aleksandrze Łukaszence i z tego powodu nie może wrócić do kraju, żeby wyrobić nowy dokument. Łukaszenka wprowadził zakaz wyrabiania paszportów poza granicami kraju. Placówki konsularne nie mogą wydawać nowych dokumentów, a Szkurin nie posiada aktualnego paszportu i procedura wizowa byłaby znacznie dłuższa. Obywatele Białorusi ze względu na sytuację polityczną są weryfikowani przez organy w Wielkiej Brytanii. Czasu było jak na lekarstwo. Legia w czwartek wieczorem dowiedziała się, że zmierzy się z Hibernian. Do wylotu było sześć dni, a to mocno skomplikowało temat. Wizy nie udało się ostatecznie załatwić.
Obaw i problemów przed meczem więc nie brakowało. Spotkanie na Easter Road Stadium Legia rozpoczęła w najgorszym możliwym stylu. Goście zostali zepchnięci do głębokiej defensywy. Obrona Legii została posadzona na „szybko kręcącej się karuzeli”. Kacper Tobiasz od pierwszych sekund meczu miał pełne ręce roboty. Josh Campbell, Kieron Bowie i inni ofensywni gracze gospodarzy wpadali w pole karne, gdzie panował chaos. Obrońcy z wielkim poświęceniem rzucali się pod nogi graczy gospodarzy, blokując ich strzały. Między słupkami Tobiasz dwoił się i troił. Legia pierwsze nieśmiałe ataki zdołała przeprowadzić po dziesięciu minutach. Na jej szczęście Hibernian po kwadransie się wyszumiał i goście zaczęli dochodzić do głosu. Mecz się wyrównał, aż w końcu przyszła 30., jak się okazało, szczęśliwa dla Legii minuta.
W środku pola z piłką przebił się przez defensywę Szkotów Rafał Augustyniak i uderzył z dystansu. Niepewna interwencja bramkarza i do piłki dopadł Bartosz Kapustka. Legionista jednak został zablokowany. Początkowo fiński sędzia Mohammad Al-Emara pokazał na rzut rożny, ale dostał sygnał z wozu VAR, żeby sprawdzić sytuację. Po obejrzeniu powtórek uznał, że piłkarz z Demokratycznej Republiki Konga zagrał ręką i podyktował rzut karny. Do „jedenastki” podszedł Jean-Pierre Nsame i strzelił bardzo pewnie. Legia prowadziła 1:0 i mogła być zadowolona z takiego rezultatu, bo z przebiegu meczu na prowadzenie nie zasłużyła.
Szkoci po stracie gola wyraźnie „siedli”. Legia zaczęła przeważać i jeszcze przed przerwą zdołała podwyższyć na 2:0. W trzeciej doliczonej minucie pierwszej połowy świetnym odbiorem popisał się Jan Ziółkowski i rozpoczęła się zabójcza kontra. Motor napędowy Legii Elitim zagrał do Nsame, który błyskawicznie podał do Pawła Wszołka, a ten strzałem z pierwszej piłki po raz drugi pokonał Smitha.
Druga połowa była niemal bliźniacza z pierwszą. Od razu po gwizdku Hibernian ruszył do frontalnego ataku. Tobiasz i obrońcy znowu mogli się wykazać. W efekcie piłka co chwilę przecinała pole karne legionistów, ale gospodarze do czystych sytuacji strzeleckich raczej nie dochodzili. Po Szkotach widać było duża nerwowość. Grali krótkimi zrywami. Zapędzali się pod bramkę Legii, ale zaraz musieli wracać, bo goście wychodzili z kontrami. W 63. min wydawało się, że losy meczu zostały przesądzone, bo piłkę w siatce umieścił Bartosz Kapustka. Niestety przy okazji tej akcji VAR interweniował nie po myśli Legii. Wszołek przed zagraniem piłki w pole karne był na minimalnym spalonym.
Szkoci nadal atakowali, a Legia kontrowała. Sytuacje do zdobycia gola miała dogodne. W 72. min kolejny raz pomknął z piłką Wszołek i świetnie podał do Wahana Biczachczjana, który w idealnej sytuacji spudłował. Kwadrans przed końcem w równie dobrej okazji znalazł się Nsame, ale skiksował i piłka przeleciała obok bramki Hibernianu.
Kiedy mecz zaczął robić się monotonny – ataki gospodarzy, czujność Tobiasza i kontry Legii – sytuacja na boisku nagle uległa radykalnej zmianie. Kibice swoim żywiołowym dopingiem ponieśli gospodarzy do ostatniego zrywu. Hibernian zamknął Legię na jej polu karnym. W końcu po wielkim zamieszaniu Josh Mullingan, po dwóch próbach, umieścił piłkę w siatce. Legia wzięła się w garść i otrząsnęła się z przewagi rywali. W ostatnich minutach miała dwie doskonałe sytuacje, które mogły zamknąć losy dwumeczu. Zaliczka w postacie wygranej jest jednak solidna i przed rewanżem kibice w Warszawie mogą być optymistycznie nastawieni.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.