Strona główna>Sport>Legia wróciła z zaświatów. Mamy komplet drużyn w Lidze Konferencji!
Sport
Legia wróciła z zaświatów. Mamy komplet drużyn w Lidze Konferencji!
Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Dodano: 29.08.2025
Foto - Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Udostępnij
Szybkie prowadzenie, całkowity spokój w pierwszej połowie, kompletna katastrofa po przerwie i wreszcie spektakularny powrót do życia w samej końcówce. Legia Warszawa, która na przemian witała się i żegnała z fazą ligową Ligi Konferencji, ostatecznie po dogrywce zremisowała w czwartek z Hibernian F.C. 3:3, co wobec zaliczki sprzed tygodnia dało jej upragniony awans. Warszawianie dołączają tym samym do Lecha Poznań, Rakowa Częstochowa i Jagiellonii Białystok i w piątek poznają sześciu rywali, z którymi zmierzą się jesienią.
Dzięki przełożeniu zaplanowanego pierwotnie na niedzielę meczu z Jagiellonią Białystok Legioniści mieli pełny tydzień na przygotowanie do kolejnego już najważniejszego meczu w tym sezonie. Trener Iordanescu postawił na taką samą jedenastkę co w Szkocji, tak samo rozpoczął się również sam mecz. Już w pierwszej minucie po rzucie wolnym gości i nieporozumieniu między czterema zawodnikami gospodarzy, warszawian musiał ratować Kacper Tobiasz, jeden z pewniejszych punktów zespołu w „wakacyjnej” części sezonu. Po tej interwencji Hibernian jeszcze przez chwilę z animuszem wysoko atakował Legionistów, ale ci skutecznie uspokoili grę. To nasi zawodnicy pieczołowicie konstruowali akcje, a ich rywale najchętniej korzystali z dłuższych podań, próbując szybko przenieść grę w okolice pola karnego Tobiasza.
W 13. minucie z dłuższego podania skorzystała z kolei Legia, a konkretnie Steve Kapuadi, który dostrzegł Bartosza Kapustkę. Ten przyjął kierunkowo futbolówkę i momentalnie wziął na plecy rywala, potem krótkim prowadzeniem związał trzech kolejnych i w tempo dograł do podłączającego się Wahana Biczachczjana. Armeńczyk miał sporo miejsca i piłkę ułożoną na lewej nodze, a to oznaczało dla Szkotów wyrok.
Prowadzenie oznaczało dwubramkową zaliczkę i znacznie większy spokój. Podopieczni trenera Iordanescu sprawiali wrażenie kontrolujących spotkanie i co jakiś czas przedzierali się pod szesnastkę gości, tyle że nie byli w stanie zakończyć żadnej z tych akcji uderzeniem. Hibernian tymczasem nie zagrażał Legii wcale. W 31. minucie jeden z kolejnych cierpliwych ataków warszawian finalizował mocnym strzałem Rafał Augustyniak, ale na rzut rożny sparował piłkę Jordan Smith.
Sielanka gospodarzy trwała nieprzerwanie aż do przerwy, a jedynym, co mogło w jakiś sposób mącić ich nastrój były dość liczne jak na te okoliczności żółte kartki. W pierwszej odsłonie gry obejrzeli je dwaj stoperzy (Artur Jędrzejczyk i Jan Ziółkowski) oraz defensywny pomocnik (Augustyniak). Ten ostatni w tuż przed zejściem na przerwę do szatni raz jeszcze huknął z dystansu, ale znów z tym uderzeniem poradził sobie Smith.
Druga połowa czwartkowego spotkania rozpoczęła się dokładnie tak, jak wszystkie trzy wcześniejsze w dwumeczu tych drużyn. Znów to Szkoci „usiedli” na Legii, doprowadzili do trzech rzutów rożnych z rzędu, a po tym ostatnim do wyrównania doprowadził niestety potężnie zbudowany Rocky Bushiri.
Po kolejnych pięciu, dużo bardziej emocjonujących niż przed przerwą minutach do prostopadłego podania ruszył Jean-Pierre Nsame i z ostrego kąta obił słupek. Kilka centymetrów w lewo i być może Legioniści odzyskaliby kontrolę, którą w tym fragmencie meczu ewidentnie stracili. W 59. minucie stało się odwrotnie – po przegranej walce powietrznej przez Rubena Vinagre i spóźnieniu Kapuadiego oraz Ziółkowskiego wynik dwumeczu wyrównał Martin Boyle. Dwie minuty później było jeszcze gorzej, gdy wprowadzony z ławki Miguel Chaiwa ośmieszył Augustyniaka z Elitimem i będąc pozornie w beznadziejnej sytuacji, przedryblował ich, wpadł w pole karne i mocnym uderzeniem pokonał Tobiasza.
fot. Cyfrasport
W kwadrans po przerwie Legia trafiła z nieba do piekła. Teraz to ona musiała gonić wynik. A w 71. minucie przy życiu utrzymał ją Tobiasz, który interweniował nogami po kolejnym strzale z pola karnego. Z każdą chwilą warszawianie byli coraz bardziej nerwowi, a to nie sprzyjało kreowaniu sytuacji. Tak naprawdę bliżej było czwartego gola dla gości niż drugiego dla gospodarzy. Co poniektórzy Legioniści sprawiali wrażenie snujących się na nogach, w efekcie czego swoje szanse miał m.in. Kieron Bowie. W 84. minucie na szalony strzał zdecydował się Martin Boyle i omal nie pogrążył Legii. Po jego półwoleju z okolic 30. metra piłka odbiła się od poprzeczki.
Trener Iordanescu próbował ratować sytuację zmianami, wprowadzając na murawę m.in. dwóch dodatkowych napastników oraz Damiana Szymańskiego. I to właśnie 18-krotny reprezentant Polski rozpoczął akcję w trzeciej minuty doliczonego czasu gry, podłączając do niej Vinagre. Portugalczyk pomknął lewym skrzydłem i dośrodkował w pole karne, gdzie futbolówkę opanował Elitim, który po chwili, w drugim kontakcie precyzyjnym strzałem doprowadził do stanu 4:4 w dwumeczu.
Dogrywkę Legioniści musieli rozgrywać w nietypowym zestawieniu, bo wcześniej rumuński szkoleniowiec rzucił na boisko wszystkie ofensywne siły. Dodatkowy czas lepiej rozpoczęli warszawianie, którzy szybko przenieśli ciężar gry na połowę Szkotów. W 98. minucie po dośrodkowaniu Szymańskiego i ofiarności Ziółkowskiego pod poprzeczkę huknął Mileta Rajović, nie dając żadnych szans na skuteczną interwencję Smithowi. Teraz to Legia znów była wirtualnie w fazie ligowej Ligi Konferencji!
W 107. minucie po zagraniu za linię obrony Legii startujący do niej Thibault Klidjé kapitalnie ją opanował i przytomnym lobem omal nie zaskoczył Tobiasza. Na szczęście piłka wylądowała na siatce jego bramki. Nerwom nie było końca, a na domiar złego w 115. minucie po faulu przed szesnastką drugą żółtą kartkę zobaczył Ziółkowski, a goście sposobili się do wykonania rzutu wolnego ze światła bramki. Szczęśliwie ani w tej, ani w żadnej innej sytuacji bramki już nie padły (choć w ostatniej minucie kapitalną paradą musiał popisać się Tobiasz) i to Legia zagra jesienią w fazie ligowej Ligi Konferencji, do której będzie losowana z pierwszego koszyka. Swoich rywali warszawianie i pozostałe polskie drużyny poznają w piątek podczas ceremonii zaplanowanej na 13:00.
28 sierpnia 2025, Warszawa Legia Warszawa – Hibernian FC 3:3 (1:0, 2:3) Bramki: Wahan Biczachczjan 13, Juergen Elitim 90, Mileta Rajović 98 – Rocky Bushiri 50, Martin Boyle 59, Miguel Chaiwa 61. Legia: 1. Kacper Tobiasz – 7. Paweł Wszołek (79, 9. Migouel Alfarela), 24. Jan Ziółkowski, 55. Artur Jędrzejczyk (90, 17. Ilja Szkurin), 3. Steve Kapuadi, 19. Rúben Vinagre – 67. Bartosz Kapustka (67, 29. Mileta RajovićRafał Augustyniak (67, 44. Damian Szymański), 21. Wahan Biczachczjan (79, 30. Petar Stojanović), 22. Juergen Elitim – 18. Jean-Pierre Nsame (91, 53. Wojciech Urbański). Hibernian: 13. Jordan Smith – 12. Chris Cadden (56, 23. Junior Hoilett), 5. Warren O’Hora, 33. Rocky Bushiri, 21. Jordan Obita (101, 18. Thibault Klidjé), 19. Nicky Cadden (79, 15. Jack Iredale) – 10. Martin Boyle (90, 27. Kanayo Megwa), 20. Josh Mulligan, 6. Dylan Levitt (91, 7. Élie Youan), 17. Jamie McGrath (56, 14. Miguel Chaiwa) – 9. Kieron Bowie. Żółte kartki: Augustyniak, Jędrzejczyk, Ziółkowski, Elitim, Szymański – Mulligan, Chaiwa, Hoilett, Obita, Boyle, Bowie. Czerwona kartka: Jan Ziółkowski (115. minuta). Sędziował: Lawrence Visser (Belgia).
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.